♛ Mylne pozory ♛

1.1K 201 20
                                    

Dla Lauren pokochanie kobiety okazało się być łatwiejsze, niż podejrzewała. Poszła za wielokrotnie powtarzaną radą Camili i przestała myśleć o ich związku jako o czymś złym, niedopuszczanym, karygodnym. Pomimo tego, że musiała trzymać się na większy dystans, kiedy wychodziły poza cztery ściany czuła się szczęśliwa. W jakiś wciąż niezrozumiały sposób starsza działała na nią uspokajająco. Bez względu na to, jaką presję odczuwała jako władczyni...właściwie dwóch państw, obecność Camili zawsze pomagała. Nie musiała nic mówić. Wystarczyło, że była obok i pozwoliła, aby młodsza ułożyła głowę na jej ramieniu.

Można śmiało rzec, że obie przywykły do pewnych zachowań. Wyuczyły w sobie jaki dotyk jest odpowiedni, kiedy w pobliżu był strażnik, a jaki, gdy była to Izquierda, Fatin, Zain czy Sahir. Właściwie były bardzo dobre w ukrywaniu swojego związku, odrzucając całkowicie wyrzuty sumienia. Uczucie względem drugiej było silniejsze, niż narzucone morały. Zarówno Camila jak i Lauren nie zdawały sobie sprawy z tego, jak szybko przemija ich czas, bo mydlana bańka w której tkwiły całkowicie odcięła je od rzeczywistego świata. Kiedy były razem nic więcej się nie liczyło.

I możliwe, że to był ich błąd.

Wielokrotnie Lauren wykazywała się chęcią powiedzenia o uczuciu względem starszej kobiety swojej przyjaciółce, ale Camila zawsze ucinała temat. Nie chciała, aby ktokolwiek wiedział. Nikt nie mógł. To podcinało skrzydła szatynce i wielokrotnie sprowadzało ją na ziemię, gdzie zadawała sobie pytania, czy jest jeszcze jakiś sens ciągnąć ten wiecznie ukrywany związek. Fakt, czuła się przy niej wspaniale – nie mogła temu zaprzeczyć – ale momentami miała swoje załamania, jak na człowieka przystało. Za każdym razem, kiedy rozmawiała ze zmartwioną jej zachowaniem Izquierdą ściskało ją w sercu, bo nigdy nie mogła podać prawdziwego powodu swojego smutku.

Dopiero po latach udało się uzyskać zgodę na powiedzenie prawdy. Warunkiem, jaki postawiła jej, można powiedzieć, żona było spisanie listu do Normani, który miała dostać po śmierci każdej z nich. Do samego końca Diosa nie bała się tyle o siebie, co o ukochaną, która mogłaby zostać sponiewierana przez najdroższą przyjaciółkę oraz tłum, gdyby informacja o wieloletnim kłamstwie wyszłaby przedwcześnie na jaw. 

Po śmierci mogli je jedynie przeklinać, ale nic więcej. Bezpieczeństwo i najlepsze samopoczucie było priorytetem dla Camili, kiedy sprawa dotyczyła Lauren.

◈◈  

– Pani.

Ciemne tęczówki uniosły się na Zaina, który stał się najbliższym przyjacielem Diosy. Kobieta zacisnęła usta, ściskając między palcami dużych rozmiarów kartkę.

– Nadal nie przeczytałaś? – zagadnął, choć po spojrzeniu na jej twarz znał odpowiedź. – Muszę ci coś powiedzieć... – wychylił głowę na korytarz zanim zamknął za sobą drzwi. – Zanim dostałem tę kartkę od Camili... – postanowił użyć prawdziwego imienia, które po tylu latach dane było mu poznać. – Powiedziała, że trzymała ją do ostatniej chwili. Napisana została przez Lauren na długi czas przed śmiercią. Wydaje mi się, że obie planowały oddać to w inne ręce dopiero po tym jak odejdą.

– Jakie było ostatnie życzenie Camili?

– Chce być pochowana razem z Lauren.

Kobieta zamrugała kilkukrotnie powiekami, aby pozbyć się zdradzieckich łez. Po dzień dzisiejszy przeżywała śmierć najlepszej przyjaciółki.

– To samo powiedziała mi Lauren zanim odeszła. 

– Nie wiedziały, która będzie żyć krócej, więc obie musiały przekazać swoje życzenie...

– Nigdy nie potrafiłam zrozumieć ich relacji. Były przyjaciółkami. Najlepszymi przyjaciółkami, ale... Ale ta przyjaźń różniła się od tej, którą utrzymywałam z Lauren prawie od urodzenia, Zayn.

Mężczyzna przeczesał szybkim ruchem grube, ciemne włosy.

– Zawsze mi coś umykało... – przyznał. – Ale mam nieodparte wrażenie, że wszystkie odpowiedzi znajdują się w liście do ciebie. 

– Też tak czuję. Dlatego zwlekam.

– To zrozumiałe – kiwnął głową. – Myślisz, że jest coś, co mogłoby zmienić twoje zdanie o którejś z nich? Albo obu?

– Nie wiem. Naprawdę nie wiem...

– Dam ci czas – westchnął. – Wezwij mnie, jeśli będziesz potrzebowała wsparcia. 

 ◈◈  

Kobieta oparła głowę na pniu drzewa, patrząc beznamiętnie przed siebie. Pomimo tego, że w dłoni trzymała pomiętoszoną kartkę od niezliczonego ściskania jej palcami to i tak przed oczami tak naprawdę miała kilka zdań listu od zmarłej przyjaciółki. 

Za każdym razem, kiedy pytałaś czy wszystko u mnie w porządku, choć nic na to nie wskazywało nie wiedziałam co powiedzieć. A właściwie, wiedziałam, ale nie mogłam. Bałam się, że zostanę potępiona i stracę najbliższą przyjaciółkę. Najlepszym...najbezpieczniejszym wyjściem było przyznanie się do wszystkiego po fakcie. Wiem, że to najbardziej tchórzliwy ruch z mojej strony, ale nie mogłabym ze sobą żyć, gdybym cię straciła.

Za każdym razem chciałam odpowiedzieć ci, że pokłóciłam się z Camilą. Byłyśmy ze sobą blisko, bardzo blisko i każda sprzeczka, nawet ta najbardziej błaha, bolała. Nie z powodu nieprzyzwyczajenia do obrażania się na przyjaciółkę.

Kochałam ją, Normani. Wciąż kocham.

To nie było przyjacielskie uczucie. Wiem, że pomyślisz o mnie jak o wariatce – rozumiem. I wiem, że teraz zbierasz do kupy wszystkie sytuacje w których nasze zachowanie wykraczało ponad przyjaźń. Wiem, że będziesz czuła się oszukana, zraniona, pusta – rozumiem. Zrozumiem również, jeśli będziesz mnie wyklinać. Zasłużyłam na to.

Nie potrafiłam dać ci prawdy, bo za bardzo przerażały mnie konsekwencje. Razem z Camilą zdążyłyśmy oswoić się z tym, że to nie jest takie złe jak może się wydawać. Patrzenie na kobietę inaczej nie było karygodne. Nie było dopóki traktowała mnie najlepiej jak mogła, otaczała troską i sprawiała, że czułam się przy niej jakbym była w domu.

Wiem, że proste słowo nie naprawi niczego, co zniszczyłam w chwili, gdy doszłaś do tego wyznania, ale... Ale przepraszam. Przepraszam za to, że nie byłam w stanie spojrzeć ci w twarz i powiedzieć prawdy. Ale proszę, nie oczekuj, że chcę przeprosić za to uczucie. Camila kochała mnie tak samo, jak ja ją i nigdy nie mogłabym wyprzeć się tego, kim naprawdę dla mnie była, gdy nikt na nas nie patrzył. 

Nie oczekuję od ciebie zrozumienia, bo wiem jak możesz się czuć. Przez lata wyobrażałam sobie jak bardzo zranię cię w tym momencie i próbowałam to zrekompensować na zaś, gdy jeszcze żyłam, ale to nadal za mało. Zasługiwałaś na tę prawdę i nigdy nie będę w stanie wybaczyć samej sobie, że nie byłam na siłach, aby wyznać na głos prawdziwe uczucia, które do niej żywiłam, żywię i będę żywić. Udźwignę to, jeśli spróbujesz mnie znienawidzić. Naprawdę. Jestem na to gotowa.

Zrozumiem każde twoje zachowanie, każdą reakcję.

Tylko proszę, pochowaj nas razem. Niczego więcej od ciebie nie oczekuję oprócz tego, abyś dopilnowała, żebym do samego końca była ze swoją jedyną miłością.

◈◈◈

Został jeszcze epilog.

Spoko, przeżywam to razem z wami.  

Soberana [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz