Kuba:
Pojechałem do domu i położyłem się do łóżka. Ale puste miejsce Natalii, koło mnie, nie dało mi spać. Postanowiłem działać. Przypiąłem pas, założyłem kurtkę i wyszedłem. Wiedziałem gdzie ją przetrzymuje. Domyśliłem się. Pojechałem do starego szpitala psychiatrycznego na obrzeżach Mokotowa. Wchodzę.
***
Skradałem się i ostrożnie zaglądałem do każdego z pomieszczeń. W jednym z nich było pełno szkła, ale też przecięty sznur i krew. Mogła się uwolnić. Wtem usłyszałem odgłosy szarpaniny. Zaczaiłem się za drzwiami i obserwowałem, jak ojciec Natali mówi że:
-Było miło, ale się skończyło...-I przyłożył do jej gardła odłamek szkła. Musiałem coś zrobić. Musiałem! Ale on nie mógł skrzywdzić Natali. Nagle padł strzał! To ktoś z Ateków postrzelił ojca Natalii. Ta upadła na podłogę z płaczem. Natychmiast do niej podbiegłem i ją przytuliłem.
-Ciii... Już wszystko dobrze.-Głaskałem ją po głowie. Potem przyjechała karetka i reszta ekipy.
CZYTASZ
Nasza miłość będzie trwać...-Gliniarze. Roguz i Nowak
FanfictionO dziwo napisałam czwartą część ff o Kubie i Natalii. Zapraszam :*