Rozdział piąty, gdzie książę nie wie co się dzieje, a Steveciuszek bełkocze.

578 83 38
                                    

Książę był zdezorientowany. Tego dnia, po ciężkiej rozmowie ze swoim ojcem wybiegł on z zamku by poprzechadzać się i pomyśleć. Nie potrafił on jednak tego zrobić w obrębie królewskiego ogrodu, będąc śledzonym na każdym kroku przez wścibską służbę. Umknął on więc i poprzez psiarnię przekroczył mury zamku, udając się ku miastu. Jednak zamiast wybrać tradycyjną ścieżkę,obrał on swoją trasę przez las. W połowie drogi zauważył jednak, że jego wierny, aczkolwiek niezbyt bystry, pies Dummy, podążał za nim. Jednakże gdy książę i jego pies doszli do dziedzińca, Dummy wystrzelił jak z procy, biegnąc prosto na postać siedzącą na murku.

Teraz jednak książę trzymając w ręku swojego pupila, w szoku patrzył na mężczyznę stojącego przed nim. Bo OCH! Było na co popatrzeć. Blondyn z jasną karnacją i pogodnymi oczyma, niebieskimi, jak bezchmurne niebo w ciepły dzień. Szerokie barki i muskularne ramiona w które, aż pragnęło się by cię pochwycono. Z silną klatką i mięśniami brzucha, które były widoczne nawet przez lnianą koszulę, którą mężczyzna miał na sobie. Wzrok księcia ześlizgnął się na dłonie osobnika, w tym momencie pokryte węglem, a gdy Tony zerknął na ziemię, dostrzegł na niej kawałki papieru z przepięknymi szkicami ratusza, rynku, a nawet portret kowala przy pracy.

"A więc był artystą", pomyślał Tony i jego serce zabiło mocniej.Do jego uszu zaczęły docierać jednak, niczym echo, dźwięki. One zamieniły się w słowa, a książę zorientował się, że mężczyzna na którego spoglądał mówi do niego. Otrząsnąwszy się z transu, książę zrobił jedyną rzecz jaką wymagały od niego zasady dobrego wychowania.

-Wybacz "Panie Przystojny", ale czy mógłbyś być na tyle łaskawy by powtórzyć słowa, które jeszcze niedawno opuściły twoje usta? Oraz jeśli nie proszę o wiele, o twoje imię.

Nieznajomy lub raczej "Pan Przystojny", zerknął na niego speszony i Tony zastanawiał się czy przypadkiem nie przesadził, w myślach karcąc się za swoją wypowiedź. Nim jednak zdążył przeprosić za to, blondyn zdążyć wydukać:

- Steveciu- Steve. Nazywam się Steve.

Książę Tony uśmiechnął się.

- "Pan Przystojny", podobał się mi się bardziej.

Steve odwzajemnił uśmiech, chociaż czubki jego uszu oraz policzki nadal były lekko czerwone.

- Cóż wybacz mi Wasza Wysokość, ale nie wszyscy mogą pozwolić sobie na tak majestatyczne imię jak "Anthony" - powiedział blondyn i ukłonił się lekko, prawdopodobnie humorystycznie, lecz nawet to sprawiło, że Tony skrzywił się delikatnie z niesmakiem.

Nienawidził swojego pełnego imienia. Nikt prócz jego ojca i królewskich doradców się tak do niego nie zwracali. Nawet jego matka mówiła do niego pieszczotliwie "Antonio".

Nim jednak Tony zdążył cokolwiek zrobić, dzwony z pobliskiej kaplicy zaczęły rozbrzmiewać, oznaczając, że za nie długo zapadnie zmierzch. Książę wiedział, że jeśli teraz nie wyruszy jego wyprawa zostanie odkryta, a kara jaka za nią dostanie nie będzie bolesna, lecz raczej nużąca, bowiem segregowanie królewskich archiwów oraz czytanie traktatów wojennych nie było najprzyjemniejszym zajęciem.

Nie myśląc więc wiele Tony odwrócił się, od swojego niesamowicie przystojnego towarzysza i ruszył w stronę powrotną.

- H-Hej! Zaczekaj! - krzyknął Steve i nim książę zareagował, złapał go za rękę, trzymając ją solidnie.

Tony chciał mu się wyrwać, krzyknąć na niego, za kogo on się uważa, lecz coś w twarzy blondyna, całej zarumienionej, z oczyma pełnymi nadziei, kazało mu poczekać na rozwój wydarzeń i pozwolić jego ręce być w uścisku tego mężczyzny. Nie było wcale nie miłe uczucie, wręcz przeciwnie ręka Steve'a była duża i całkiem miękka, a w miejscu w którym trzymała go, rozchodziło się przyjemne ciepło.

- Dlaczego mnie zatrzymałeś? - zapytał.

Steve jak gdyby naglę świadomy swojego czynu, puścił jego rękę i wbił wzrok w ziemię.

- Rysunek - wyszeptał by zaraz głośniej dodać. - Wcześniej pytałem o to czy mogę cię narysować. Wiem jednak, że w jakiś sposób cię zraniłem, czy to przez moją postawę do ciebie książę, lub moim słowem, lecz chce żebyś wiedział, że nie było to moją intencją. Wręcz przeciwnie, wolałbym cię uszczęśliwić. . . Z-Znaczy wolałbym, żeby książę był szczęśliwy, nie to żeby koniecznie dzięki mojej osobie, jestem pewien, że książę ma wielu adoratorów. . . Co całkowicie nie znaczy, że mogę się do nich zaliczać, nie to żeby książę był odstraszający, wręcz przeciwnie, gdyby nie był piękny nie chciałbym go narysować . . . O MÓJ BOŻE! Całkowicie bełkoczę, proszę wybacz mi za moje słowa, to tylko bełkot, proszę nie zwracaj na mnie uwa. . .

Tony roześmiał się głośno, na słowa Steve'a, głowę odchylając do tylu i odsłaniając swoje równe i perłowo-białe zęby. Nie był on jednak sam bo chwilę później blondyn dołączył do niego, śmiejąc się równie donośnie. Gdy śmiech jednak przygasł oboje spojrzeli na siebie z szczęściem wypisanym na twarzach.

- Nienawidzę gdy ktoś zwraca się do mnie pełnym imieniem, tak jak i tytułem. Proste "Tony" wystarczy. Radzę ci to zapamiętać gdy następnym razem się spotkamy. - powiedział Tony, palcem zaczepnie dźgając Steve'a w pierś. Twarz jego nowego towarzysza pojaśniała na słowa księcia.

- Następnym razem?

- Oczywiście! W końcu chciałeś mnie narysować, a patrząc na te rysunki, które są tutaj porozrzucane . . . - Tony machnął ręką wskazując na ziemię, a Steve nagle świadomy stanu jego prac zaczął pospiesznie je z niej zbierać. - Muszę przyznać, ze jesteś całkiem niezły.

Gdy Steve podniósł ostatnią z prac, wyprostował się i znów spojrzał Tony'emu w oczy.

- Kiedy masz czas Wasza- znaczy. . . Tony.

Stark zastanowił się przez chwilę.

- Za tydzień. O tej samej porze. Lepiej się nie spóźnij, bo nie jestem zbyt cierpliwy. Teraz jednak jeśli mi wybaczysz, muszę się pospieszyć by włamać się do własnego zamku.

I tak jak książę Stark powiedział, tak zrobił, zostawiając za sobą osłupiałego trochę Steve'a oraz obietnicę następnego spotkania.

Książę poprzysiągł sobie, że jego pupil dostanie dziś na kolację najlepsze i najtłustsze kąski. Zasłużył!

.

.

.

Hej wszystkim! 

Błogosławmy ten rozdział bowiem, nie trzeba było na niego zbyt długo czekać,nie mówiąc o tym, że miał prawie 1000 słów!

PRZYPOMINAM O KONKURSIE!!!! NIE MUSICIE SIĘ OBAWIAĆ JEST PROSTY I MOŻECIE POPŁYNĄĆ Z WYOBRAŹNIĄ!!!!!

Kolejna informacja! Poukładałam sobie wszystko co chce zawrzeć w tej książce i wyjdzie mi około 11 rozdziałów!!! 

ELO!

SteveciuszekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz