Rozdział drugi, w którym król napotyka problem, a książę robi coming out

703 97 32
                                    


Poprawny tytuł brzmiał: "Rozdział drugi, który okazuje się pierwszym, bo wcześniejszy był wstępem, znany również jako ten, w którym król napotyka problem, a książę robi coming out"

Tymczasem w pałacu Starków już od rana, wśród świergotów ptaków, zdało się słyszeć, znajome nam świetnie odgłosy.

-Nie ma kurwa mowy!

Tak. To książę tej wspaniałej krainy, sam Anthony Edward Stark, w własnej osobie, chodził właśnie po królewskiej jadalni. Krocząc zgrabnym, aczkolwiek bardzo wkurzonym krokiem, rzucał o ściany wszystkim co zdołał tylko dorwać w ręce. Biedne naczynia, niczemu nie zawiniły. Księcia jednak to nie interesowało. W końcu przystanął i skierował swój wzrok ku swemu ojcu, panu i władcy tej krainy. Wzrok księcia ciskał pioruny w swego ojca, lepiej niż Thor, lecz Howard (bo tak rzeczonemu królowi było na imię) nic nie robił sobie z humorów swojego syna. Mało tego, zanim zwrócił na niego uwagę, powoli dopił swoją herbatę.

-Uprzedzałem cię synu, że tak być nie może! Dość już mam plotek, o twoim rozwiązłym życiu miłosnym. Poza tym uważam, że czas najwyższy się ustatkować. Twoja matka pragnie mieć wnuki!

-Na to bym akurat nie liczył- wymamrotał Tony pod nosem, co nie uszło uwadze Howarda.

-Co tam mamroczesz pod nosem, synu?

-Powiedziałem, że na to bym nie liczył- wykrzyczał wręcz książę.

-A czemuż to?- zdziwił się król Howard.- Księżniczka Sharon, to bardzo mądra i piękna kobieta. Wasze zaślubiny, przyniósłby dobrobyt naszemu królestwu. Księżniczka jest podobno również najbardziej kobieca z wszystkich kandydatek jakich oferty nam przysłano.

-Właśnie w tym jest problem ojcze- Tony wzniósł ręce ku górze, a potem z rezygnacją je opuścił(biedne ręce były zrezygnowane, bo przypomniały sobie, że czeka je jeszcze cały dzień roboty w kuźni, zanim będą miały fajrant). -Ja nie przepadam za czymkolwiek co jest kobiece.

Król Howard właśnie miał zapytać, co właściwie ma znaczyć, wcześniejsza wypowiedź swojego syna, gdy doznał olśnienia(Jarvis trzymał mu świeczkę nad głową). Nagle w głowie przeleciały mu wszystkie wspomnienia w których, to jego syn zachowywał się obojętnie w stosunku do księżniczek, jak w dzieciństwie zarzekał, że nigdy nie ożeni się z kobietą i jak w okresie nastoletnim, jego wzrok uciekał ku królewski rycerzom. Jeśli król miał jeszcze jakieś wątpliwości, mina jego pierworodnego, stojącego naprzeciw niego, jak na skazaniu, utwierdzała go w jego odkryciu.

Jego syn był gejem.

Król westchnął i przejechał ręką po siwiejących włosach. Kochał swojego syna, chodź może nigdy nigdy dostatecznie mu tego nie okazywał. Chciał by był szczęśliwy lecz miał on również zobowiązanie wobec królestwa. Musiał to przemyśleć, dlatego machnięciem ręki, wyprosił swojego syna z jadalni. Przyszłość królestwa jarzyła się w niezbyt kolorowych barwach. Król Howard mimo wszystko, jedno wiedział na pewno.

Musiał się napić.


SteveciuszekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz