Cień

701 52 0
                                    

Marinette p.o.v

Po tym jak usłyszałam ten dziwny głos, zaczęłam mieć się na baczności. Bez miraculum była bezradna, i wolałam, żeby nikt nie próbował tego wykorzystać.

Blakałam się dalej po ciemnych i cichych uliczkach mojego ukochanego Paryża. Im dalej w głąb, tym bardziej były spustoszone i brudne. W pewnym momencie doszedł do mnie znajomy mi głos. Rozpoznałabym go dosłownie wszędzie!
- Czarny kot?

Powoli zbliżałam się do miejsca, z którego go usłyszałam. Nie mogłam stwierdzić co konkretnie mówił. To był on, barwa głosu, ton, wszystko się zgadza. Nie rozumiałam tylko, dlaczego nie mogę wychwycić nawet jednego słowa! To było wręcz irytujące!

Po wielu minutach marszu zdałam sobie sprawę, że to prowadzi do nikąd. Głos nie stawał się glosnoejszy , kiedy się zbliżałam i nie cichł, gdy się oddalałam. To było podejrzane. Nawet bardzo...

Poczułam czyiś oddech na swoim karku. Ciarki przeszły mi po plecach!
Zrobiłam szybki obrót i ujrzałam...
- Cześć księżniczko
- Czarny kot? Skąd... Jak mnie znalazłeś?
- hę, no cóż można by rzec, że mam 6 zmysł

Im bardziej się mu przyglądałam, tym bardziej zaczynałam wątpić w jego prawdziwość. Głos i wygląd się zgadzały, podobnie jak to jego cholerne- kocie poczucie humoru. Mimo to, byłam pewna, że coś tu nie gra. Moje zmysły wręcz błagam mnie o ucieczkę.
- O co chodzi? Kot odgryzł ci język?
Nadal uważnie śledziłam go wzrokiem. Nagle dostrzegłam coś dziwnego w jego... Spojrzeniu.
Czułam się jakby ktoś inny tylko w kostiumie Czarnego Kota.

Stałam jak wryta przez chyba 5 minut, po czym palnęłam
- Nie jesteś prawdziwy.
Jego szyderczy uśmieszek, który od razu wymalował się na jego ustach mówil sam za siebie.
Natychmiast rzuciłam się do ucieczki. Nie miałam pojęcia kim on jest i czego chce, ale wiedziałam jedno :
Im dalej od niego, tym lepiej.

Jak już wspomniałam, bez kolczyków nie jestem taka zwinna i szybka. Do przewidzenia było , że nie ucieknie za daleko. Stałam na przeciwko tego posranego przebierańca. Udawałam odważną, ale w głębi duszy wolałam skoczyć z 100 metrowego mostu.
Miałam zamiar ucieć, ale chwycił mnie za rękę.
- PUSZCZAJ TY DEBILU!
Położył mi palec na ustach.
- Ciii, chyba się nie boisz...

Miałam ochotę wyrwać się z jego ucisku ale... Faktycznie, nie bałam się. Poczułam jak ogarnia mnie przyjemne ciepło. Nie czułam już niczego. Żadnej emocji. Pustka.

Po chwili puścił mnie i przemówił kojącym głosem.
- Chodź za mną, moją księżniczko.
- Mhm...
Dotknął mojego czoła i od razu usnęłam . Przed tym poczułam jedynie jak jego ciepłe ramiona, unoszą mnie nad ziemię.

Adrien p.o.v

To się źle skończy, czułem to, czułem to całym ciałem.
Miałem ochotę uciec stąd jak najdalej i nigdy nie wracać.
Bez Marinette moje życie nagle straciło sens. Z nią po raz pierwszy od zniknięcia mojej mamy poczułem, że żyje, a teraz? Byłem sam, sam jak palec.
Jeśli to co było zapisane na kartce okaże się prawdą, to chyba użyje kotaklizmu i strzela nim sobie solidnego face palm'a.
" MARINETTE! "
Wrzeszczałam, chociaż byłem pewien, że mnie nie słyszy.

Po kilku godzinach, wykończony wróciłem do domu. Poszukiwania nie będą miały sensu jeśli sam podczas nich umrę z wycięczenia. Zetknąłem jeszcze raz na list. Może jest na nim coś jeszcze.

Obracałem go we wszystkie strony i niczego nie znalazłem! Postanowiłem, że prześpie się i wrócę do tego jutro. Moja drzemka nie trwała zbyt długo. W samym środku nocy poczułem jak mój pierścień wypala mi palec!  Nie dosłownie, ale było to dość bolesne.
" Plagg, o co to chodzi?! "
" Też to czuję, musimy szybko znaleźć biedronke! "
" Plagg wysuwaj pazury! "

Przeczesałem calutki Paryż! Nigdzie jej nie było. Nie reagowała też na moje wezwania. To było niepokojące...
" Gdzie jesteś biedronsiu?"
Znalazłem się na jakiejś opuszczonej uliczce. Nagle oberwałem czymś w twarz. Była to jakaś kurtka, czy coś. Trudno było mi zdjąć ją z twarzy, ale w końcu zlazła.
" Co to za kretyn gubi kurtkę w takim miej-"
Była mi ona dobrze znana.
" Mari..."
Ruszyłem w kierunku z którego nadleciała kurtka. Było tam jeszcze gorzej. Okna pozabijane deskami, papiery i śmieci dosłownie wszędzie!
Nagle przede mną wyrósł jak z pod ziemi jakiś dziwny... Cień?
Był wysoki, miał białe, puste duże oczy. Miał kształt człowieka, ale nie do końca. Był strasznie wysoki i miał długie ręce.
Za jego plecami słyszałem czyiś płacz.

Nie miałem wątpliwości do kogo należy.
" CO KOLWIEK JEJ ZROBIŁEŚ ZAPŁACISZ MI ZA TO!! "

Zdecydowanie najdłuższy rozdział!  A kolejny będzie jeszcze dłuższy. Póki co miło wiedzieć, że są osoby, którym się podoba 😊

Zaginiona || Miraculous Ladybug Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz