Zapomnieć? Raczej nie

149 16 1
                                    

*** Wieża Tytanów ***


- Mal dalej nie wychodzi ze swojego pokoju?- zapytał Bestia.

- Próbowałam z nią pogadać, ale bez skutku.- odpowiedziała smutno Gwiazdka.

- Tym razem zjadła to co jej przyniosłaś?- spytał zmartwiony Cyborg.

- Niestety nie.- kosmitka spuściła głowę.

- To się robi już niepokojące. Wczoraj chciałem ją rozśmieszyć, więc zacząłem opowiadać kawały, ale ona nie zaśmiała się nawet na jeden i poprosiła, żebym wyszedł. Rozumiecie to? - powiedział Bestia.

- Nikogo nie śmieszą twoje kawały, więc to mnie nie dziwi. - odrzekł Cyborg.

- Ej! - Bestia zrobił obrażoną minę.

- Nie kłóćcie się! - Tamaranka przerwała, rozpoczynającą się sprzeczkę.

- Dobra. - powiedział zielonoskóry.

- Sorki. - rzekł Cyborg.

- Powinniśmy dać jej jeszcze trochę czasu.- odezwała się Raven.

- Jeszcze? Przecież minął już tydzień. Musimy z nią porozmawiać!- powiedział Robin.

- Robin, Mal straciła prawie wszystko, co miała. Powinieneś dać jej trochę czasu, żeby mogła dojść do siebie. - rzekła Gwiazdka.

- Ale... - zaczął przywódca.

Nagle po całym budynku rozległ się alarm. Wzrok wszystkich skierował się do jego źródła. Robin podbiegł do komputera.

- Zwarciarz napadł na sklep ze sprzętem elektrycznym.- odezwał się Robin wyłączając alarm.

- Pójdę po Mal.- postanowił Bestia.

- Moim zdaniem nie powinna walczyć w takim stanie.- odrzekła Tamaranka.

- Masz rację. Tytani wio!- bohaterowie udali się na misję.

*** Pokój Mal ***


Leżałam na łóżku w ciszy przyglądając się sufitowi. Tylko to robiłam przez cały czas. Wciąż przed oczami miałam ostatnią akcję, a dokładniej śmierć Senseia Wu. To wszystko była moja wina. Dałam się porwać, odebrać swoje moce i za późno je zniszczyłam. Wszyscy wokół mówią, że to nie moja wina i powinnam o tym zapomnieć, ale nie potrafię. Cały czas śni mi się jego śmierć i ginąc zawsze mówi to samo :  " To wszystko twoja wina Mal! " Przyjaciele próbują mnie pocieszać, rozmawiać ze mną, ale ja po prostu nie mogę, nie chcę. Dlaczego to wszystko spotyka mnie? Dlaczego to ja musiałam być tą cholerną Mistrzynią Żywiołów? Chciałabym być teraz w domu mojej rodziny... Właśnie rodziny...Szkoda, że nigdy się tego nie dowiem. Wszystko przez tamten przeklęty pożar. Gdyby nie on moja rodzina by żyła, a Sensei Wu nie znalazłby mnie wtedy w domu i ja prowadziłabym teraz zwyczajne życie szesnastolatki. Wu mówił mi zawsze, żebym zaufała przeznaczeniu, bo ono nigdy się nie myli i stara się nam pomóc, ale nie zawsze dostrzegamy jego pomoc. Teraz jednak zaczynam w to wszystko wątpić. W jaki sposób utrata mocy albo śmierć Wu mi ma pomóc? Mistrzu, gdziekolwiek jesteś proszę cię, pomóż i wskaż mi drogę...

*** Jakiś czas później, przed sklepem elektronicznym ***

- W końcu koniec... - odetchnął z ulgą Bestia.

- Ta. Nie wiem jak wy, ale ja po tej walce odrobinkę zgłodniałem. - powiedział Cyborg.

- Chodźmy na pizzę! - krzyknął Bestia.

- Z radością! - Gwiazdka entuzjastycznie klasnęła w dłonie.

- Może być. - odezwała się Raven.

-Zadzwonię do Mal. Może pójdzie z nami? - rzekł Robin.

- Wątpię, żeby chciała gdziekolwiek wyjść. - odparł Cyborg.

- A ja jestem pewien, że z nami pójdzie. - odrzekł zielonowłosy.

- Założysz się? -  pół robot uśmiechnął się cwaniacko.

- Ok. Jeśli przegrasz nie tkniesz konsoli przez cały miesiąc! - odparł zielonooki.

- Dobra, ale jak TY przegrasz, to TY nie dotkniesz konsoli przez calutki, calusieńki miesiąc! - odrzekł Cyborg.

- Zgoda! - powiedziała równocześnie dwójka.

- To ja się z nią skontaktuję. - Gwiazdka wzięła do ręki komunikator.

> Halo? - z przedmiotu wydobył się głos Mal.

- Witaj. Dzwonię do ciebie, żeby spytać czy zechciałabyś wybrać się do pizzerii, aby wspólnie spożyć pizzę? - powiedziała Tamaranka.

> Dzięki, ale nie jestem głodna. Pa. - rozłączyła się.

- Pa... - rzekła Gwiazdka.

- I co? - spytał radośnie Bestia.

- Niestety nie miała ochoty na przepyszną pizzę. - rzekła smutno Tamaranka.

- Ha! Kto nie tknie konsoli przez miesiąc? Bestia nie tknie konsoli przez miesiąc! Aha! Aha! Aha! - Cyborg tańczył swój taniec zwycięstwa.

- Ta... Super... - pochmurniał zielonoskóry.

- Chodźmy na tę pizzę. - rzekł Robin.

 *** Kilka godzin później, Wieża Tytanów ***

Od telefonu Gwiazdki minęło już kilka godzin. Próbowałam się skoncentrować i oczyścić umysł, ale nie wychodziło mi to najlepiej... Kogo ja oszukuję? W ogóle mi nie wychodziło. Zamiast przestać rozmyślać tak jakbym bardzo chciała moja głowa wytwarzała jeszcze dziesięć razy więcej myśli niż przedtem. Miałam tego już powoli dość. Wzięłam do ręki małe lustereczko. Przyglądałam się przez chwilę swojemu obrzydliwemu odbiciu, a potem cisnęłam przedmiotem w podłogę. Lusterko rozpadło się na wiele drobnych kawałeczków. Spoglądałam na nie, przez moment, po czym podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne leginsy, białą koszulkę i tego samego koloru, co spodnie bluzę. Bez zastanowienia przebrałam się. Nie starannie związałam swoje włosy w wysokiego kucyka. Na wszelki wypadek do kieszeni od bluzy włożyłam komunikator i wyszłam z pokoju. Po drodze do sali treningowej wzięłam sobie z kuchni jabłko oraz butelkę wody. Ogryzek od jabłka rzuciłam do kosza, a butelkę z wodą położyłam na ławce. Podeszłam do worka i zaczęłam zadawać mu ciosy. Muszę przyznać, że pomogło mi to wyładować swoje emocje. Nagle po całym pomieszczeniu rozległ się pewien dźwięk. Usiadłam na ławce i wzięłam do ręki źródło hałasu. Na wyświetlaczu  komunikatora wyświetlił się Robin.

- Halo? - odezwałam się.

> M-mal... Kłopoty... Dorwał nas... Mało czasu... potrzebna... Nie dobrze... Wszystko...Rękach... Musisz... Pospieszyć... Na ciebie...

- Gdzie jesteście? - zmartwiłam się.

>  ... Stali... Powtarza-am ... w M-mieście... Stali... 

- Robin? Halo! Robin! Zgłoś się! Robin, słyszysz mnie? - coś przerwało nasze połączenie.

Jedna z Nich | Teen TitansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz