#2

25 2 1
                                    

Biegam po lesie już dobrą godzinę, nadal nie mogę przestać o tym myśleć. To jest straszne i męczy mnie bardziej niż bieganie.

Podbiegam do jednego z przewróconych drzew, obok którego leży spory kamień. Ścieżka zrobiła się teraz o wiele węższa niż była wcześniej, a po jej drugiej stronie widnieje małe jeziorko. To wszystko wygląda ślicznie przy zachodzie słońca.

Usiadłam na kamieniu usiłując zwolnić mój oddech. Poszło dość szybko, więc zaczełam się rozglądać po okolicy. W słuchawkach przestała lecieć muzyka, więc sprawdziłam co się stało i okazało się, że ten głupi telefon po prostu się rozładował. Czasem już nie mam do niego sił. Westchnęłam zrezygnowana w tym samym momencie wyciągając słuchawki z uszu.

Nagle słyszę bardzo dobrze znany mi warkot silnika. A może silników? Powinnam się bać? Powinnam uciekać? Czy może zostać i po prostu robić to co robiłam dotychczas?
Pełno myśli przelatywało mi przez głowę i nie potrafiłam tego zatrzymać.

Bicie mojego serca przyspiesza z chwili na chwilę coraz bardziej, gdy owe pojazdy znajdują się coraz bliżej mnie. Czuję jakby serce zaraz miałoby mi wylecieć z klatki piersiowej i rozbryzgać się dookoła mnie.

Nieudolnie próbuje się uspokoić. Za nic mi to nie wychodzi, więc mam inny sposób. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam go realizować. Podeszłam pod jedno z masywniejszych drzew, nabrałam powietrza w płuca, po czym je wypuściłam. Zrobiłam tak jeszcze kilka razy. Nie bałam się już, a byłam bardziej wkurzona. Złapałam ostatni oddech, po czym zaczełam okładać pięściami drzewo, które stało przede mną. Tak, wiem, to dziwny sposób na uśpienie myśli, ale mi to pomaga. Sama nie wiem czemu.

Nagle za swoimi plecami usłyszałam dudnienie, gdy za mną przejechali delikatny podmuch zimnego wiatru musnął moje plecy i szyję. Wzdrygnęłam się lekko czując go na sobie, ale nie przerywałam swojego wyładowywania energii na tym drzewie, w którym powstało zagłębienie. Moje kostki z każdym uderzeniem były coraz bardziej czerwone, aż w końcu zaczęły krwawić.

Po jakimś czasie przestałam bić to biedne drzewo, ponieważ zaniepokoiło mnie ,to iż nie słyszałam już dobrze mi znanego warkotu, który tak nagle ustał. Jakby wszyscy na raz wyłączyli silniki.

Przestraszyłam się, bo ja byłam sama, a ich kilku.

Przestałam myśleć racjonalnie, a zaczęłam działać instynktownie.
Moje nogi same poczęły biec w kierunku domu, który był oddalony od tego miejsca kilka kilometrów.

Biegłam tak szybko jak tylko potrafiłam. Po kilkunastu minutach dotarłam wreszcie pod drzwi, które pospiesznie otworzyłam, weszłam do środka, po czym równie szybko je zamknęłam na klucz. Oparłam się o nie plecami i zjechałam w dół nich.

Dlaczego tak się wystraszyłam? Przecież to tylko grupka osób robiących to co kocha. Siedziałam tak chwilę dopóki nie spostrzegłam się, iż dom jest całkiem pusty. Było już naprawdę ciemno, jedyne światło jakie wpadało i w jakikolwiek sposób oświetlało pomieszczenie, w którym się znajdowałam, były lampy uliczne.
Wstałam powoli i skierowałam się do kuchni po butelkę wody, którą od razu zaczęłam pić.

Po ukojeniu swojego pragnienia poszłam do swojego pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko. Niestety nie dane było mi leżeć, ponieżaw w pokoju było gorąco, a przez to także duszno. Szybko wstałam i podeszłam do okna od razu otwierając je na oścież.
Lepszego widoku z okna sobie nie mogłam wymarzyć, naprawdę.
W oknie domu naprzeciwko stał chłopak, na oko wyglądał na starszego ode mnie o dwa albo trzy lata. Miał dość długie bląd włosy, które roztrzepane były we wszystkie strony, wąskie oczy i tak samo usta. Chłopak miał jasną karnację, w uszach miał czarne kolczyki, a w nosie miał jeden srebrny. Blondyn był dobrze zbudowany, powiedziałabym że nawet bardzo dobrze.
Podnosił akurat ciężarki kiedy spojrzał w stronę mojego okna, wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Chłopak uśmiechną się do mnie na co szybko odskoczyłam od okna.

Cholera, czy ja aż tak długo się na niego patrzyłam? Boże dlaczego jestem taka głupia? No nic, w sumie to warto było.
Z uśmiechem podeszłam do szafy i wyjęłam z niej krótkie, szare, dresowe spodenki, do tego białą, luźną koszulkę z krótkim rękawem oraz czystą bieliznę. Z tymi ubraniami skierowałam się do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic.
Po wyjściu z niego i ubraniu się w przygotowane rzeczy wzięłam szczotkę do włosów, po czym wróciłam do siebie. Usiadłam na krawędzi łóżka, skąd miałam bardzo dobry widok na ulicę, chwyciłam w rękę szczotkę powoli rozczesując moje jasno brązowe włosy.
Trochę mi zajmie rozczesanie ich, ale mam dobry pomysł, żeby umilić sobie ten czas. Przerwałam na chwilę, włączyłam muzykę z telefonu i zaczęłam poruszać sie w jej rytmie przy tym znów próbując rozczesać ten busz, który aktualnie znajdował się na mojej głowie.

W pewnym momencie usłyszłam jak drzwi od domu się otwierają. Szybko wyłączyłam muzykę i odłożyłam szczotkę. Wyszłam cicho z pokoju, po drodze biorąc pierwszą lepszą, twardą rzecz, która wpadła mi w rękę. Podeszłam do schodów, żeby zobaczyć czy ktoś nie stoi pod drzwiami, na które miałam bardzo dobry widok z samej góry. W ciemności zauważyłam postać, której twarzy nie widziałam, ponieważ owa osoba stała do mnie tyłem, a na głowie miała kaptur od swojej czarnej bluzy. Ostrożnie i bardzo cicho zaczęłam schodzić w dół schodów.
Zdecydowanie muszę sobie kupić jakiś nóż albo scyzoryk, może z nim będę czuła się bezpieczniej nie znając aż tak dobrze okolicy i ludzi, którzy tu mieszkają. Bardziej ścisnęłam tą rzecz w dłoni i zaczęłam powoli podchodzić do postaci stojącej koło drzwi.
Byłam już tak blisko kiedy drzwi wejściowe otworzyły się, a w nich zobaczyłam moich nowych rodziców, brata i jakiegoś chłopaka. Postać, która tam stała podeszła do rodziców, wzięła od nich jakieś torby mówiąc coś do nich. Popatrzyłam na nich zdezorientowana.

-Carrie, kto to jest? - zapytałam mamy kiedy ta na mnie spojrzała.
Kobieta podeszła do mnie obejmując moje ramiona.
-To są wasi nowi bracia. - uśmiechnęła się do mnie szeroko. Odepchnęłam jej rękę i spojrzałam na nią smutnym ale i wściekłym wzrokiem.
-Nie mogliście mi nic o tym powiedzieć? Zawsze dowiaduje się wszystkiego jako ostatnia. -Carrie chciałam mi przerwać ale nie pozwoliłam jej na to i kontynuowałam. - Po co nas w ogóle adoptowaliście? Żeby zobaczyć jakby to było. Później wziąść inne dzieci, a nas olać, tak? Nie no super. - zacisnęłam moje pocharatane dłonie w pięści i ruszyłam szybkim krokiem do swojego pokoju gdzie sprawnymi ruchami przebrałam się w pierwsze lepsze ubrania, po czym wybiegłam z domu.

Pasja, która nas połączyła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz