– Ernest?! – wołałem wściekły – W tym młynie o mało co Nas nie zabiłeś! – Rzuciłem się i zacząłem dusić skrzata.
– Uspokój się! Nic Wam nie zrobił. – Odrzuciła mnie od niego Angie.
– Ona ma rację Michał nic wielkiego Ci się nie stało. – Powiedział Maks chociaż widać było po nim, że bardzo chętnie by zobaczył jak duszę tego paskudnego skrzata.
– Nie chciałem Wam nic zrobić. – zarzekał się skrzat – Broniłem tylko moich skarbów. Musicie Mi oddać co zabraliście.
– Ani Nam się śni.
– Oddajcie, a powiem Wam coś, co Was zaciekawi. – Powiedział bardzo pewien siebie skrzat.
– Pierw powiedz, a potem oddam ci... Część rzeczy, które wziąłem. – Odpowiedział mu Maks.
– Hmm. Niech będzie. – zaczął skrzat – Dwie purrai, które Wam towarzyszyły porwał mój pan kobalos, którego zabiliście. Przez portal, którym się tu dostaliście przekazał je swoim pobratymcom.
– Jakie purrai? – spytałem – Towarzyszyły nam tylko dwie dziewczyny
– Purra to kobalskie określenie kobiety – wyjaśniła mi Angie.
– Teraz moja zapłata. – upomniał się skrzat.
Rzuciłem mu pierścień, a on bez pytań uciekł. Ale My musieliśmy o czymś porozmawiać.
– Jest bardzo źle – stwierdziła stanowczo Angie.
– No wiem jakiś potwór porwał nasze przyjaciółki – powiedziałem.
– Co? Nie. Nie mówię o tym. – sprostowała mi Angie – Chodzi mi o to, że kobalosi znaleźli portal do Waszego świata. A to znaczy, że musimy go zniszczyć.
– Nie! – sprzeciwił się Maks – Mieliśmy nim wrócić z powrotem do siebie.
– Wrócicie, ale inną drogą. Nasi kapłani Was odeślą za pomocą magii.
– Jaką mamy pewność, że Nas nie oszukasz? – upewniałem się.
– Nie macie żadnej pewności. – Poszła w stronę portalu.
Zanim cokolwiek zdążyłem powiedzieć zmaterializowała w rękach coś czerwonego co zaczęło rosnąć. Uświadomiłem sobie, że to kula ognia, ale było już za późno. Leciała w runy wyryte na ziemi, a, kiedy dotarła do celu nie zostało nic prócz dziury i popiołu.
– Co dy zrobiłaś? – Maks rzucił się na nią z mieczem, który zdobył we młynie.
I tak o to rozpoczęła się pierwsza walka. Wytrenowanej i pewnej zwycięstwa Angie i wściekłego Maksa. Już po chwili było można usłyszeć brzęk metalu o metal. Miecz tarł o miecz. Maks, ze wściekłością i całym gniewem zaatakował Angie wystawiła na przód miecz, żeby sparować atak, ale stało się coś, czego chyba nikt się nie spodziewał. W chwili starcia miecz Angie po prostu pękł.
– Jak to?! – Zaskoczona Angie schyliła się po drugą część swojego pękniętego miecza. Chciała go podnieść, ale gdy spróbowała go dotknąć mocno się poparzyła. Miecz był rozgrzany.
CZYTASZ
Wieczna opowieść
FantasyHistoria piątki przyjaciół. Wyruszyli w długą i niebezpieczną podróż, w której będą musieli wykazać się niezmierną odwagą zaufaniem i wiernością. Zostaną wystawieni na próbę, której nie każde z nich podoła. Opowieść Fantasy za którymi osobiście szal...