🔥 Rozdział 1 🔥

68 12 23
                                    

[Alison]

- Czy ktoś jest w stanie powiedzieć mi jakie wydarzenie miało miejsce 82 lata temu?

Nauczycielka z nadzieją spojrzała na twarze znudzonych uczniów. Kiedy jednak zorientowała się, że żaden uczeń z własnej woli nie zgłosi się do odpowiedzi usiadła zrezygnowana przy swoim stanowisku pracy. Była raczej młodął nauczycielką gdyż niedawno skończyła praktyki i nadal miała nadzieję zainteresować swoich podopiecznych jej ulubioną dziedziną ale i ten początkowy zapał powoli opadał. Zrezygnowana otworzyła dziennik i wywołała losową osobę do tablicy.

- Może więc odpowie nam na to pytanie... Lydia?

Dziewczyna słysząc swoje imię podniosła wzrok na nauczycielkę. Była głupia jak but i krążyły plotki o tym, że puszcza się za kasę ze starszymi facetami. Jednak jak to z głupimi dziewczynami bywa była niesamowicie piękna. Nie była to może i naturalna uroda i wdzięk, a bardziej powiększone usta i biust oraz doklejane rzęsy. W połączeniu z jej ciągłym uśmiechem wyglądała jak lalka barbi. Żywa i chodząca lalka barbi. W dodatku była w szkolnej elicie co zapewniało jej w pewnym sensie nietykalność. Właśnie poprawiała sobie podkład więc nic dziwnego iż nie słyszała o co pytała ją nauczycielka.

- Mówiła coś pani do mnie? - Kobieta znowu westchneła

- Pytałam czy jesteś w stanie powiedzieć mi co wydarzyło się 82 lata temu i odmieniło bieg historii.

Lydia patrzyła dłuższą chwilę na nauczycielkę jakby analizowała pytanie. W końcu się odezwała:

- A skąd ja mam to niby wiedzieć? Przecież się jeszcze wtedy nie urodziłam..

Młoda nauczycielka spojrzała z niedowierzaniem na żywą barbi. Kiedy w końcu zorientowała się, że dziewczyna nie żartuje i na prawdę nie ma pojęcia o czym mówi nauczycielka załamała się. Kątem oka wychwyciła jakiś ruch. Inna dziewczyna postanowiła wyręczyć panią od histori w ponownym szukaniu ucznia chętnego do odpowiedzi i sama się zgłosiła. Była to Klara. Typowa szkolna kujonka. Jednak różniła się ona trochę od popularnej tezy "kujonka = pupielek nauczyciela + niedorajda + nieśmiała". Może i była lubianą przez nauczycieli zdobywającą same dobre oceny niezbyt ładną okularnicą ale do niezdarnych to ona raczej nie należała. Gdzieś głęboko w sobie skrywała swoją lekko sadystyczną naturę którą zresztą czasami objawiała pastwiąc się psychicznie lub grążąc innym uczniom. Nie była silna, ale posiadała informację o wszystkich dzieciakach chodzących do tej szkoły. Zresztą mogę się założyć iż o nauczycielach też wiedziała co nieco. Właśnie dzięki tej wiedzy zapewniła sobie nietykalność wśród innych oraz dostała się do szkolnej elity. Dbała o jej oceny, zadania domowe oraz alibi gdyby jakiś uczeń zaczął się na nich skarżyć. A kiedy zaczynała mówić nic nie mogło jej powsztrzymać.

- Otóż 82 lata temu pewien wciąż anonimowy naukowiec pracował nad stworzeniem zupełnie nowego rodzaju bomby biologicznej. Nim jednak ją ukończył ta niespodziewanie uległa uszkodzeniu. Jej wybuch zarejestrowano jako atak terrorystyczny. Nie wiedziano jednak iż z bomby wydostał się dziwny gaz. Właśnie z powodu tego gazu wszyscy mieszkańcy miasteczka zachorowali na dziwną chorobę. Po zaledwie tygodniu wyzdrowieli. Wielu z nich wyjechało i nieświadomie zaraziło innych ludzi "chorobą". Wkrótce ogarneła ona cały glob. W ten sposób powstali Inni.

Przy ostatnim zdaniu bardzo znacząco spojrzała na inną uczennice - Kate. Ta speszona jej spojrzeniem opóściła głowę a w jej oczach pojawiły się łzy. Chciałam wstać i kazać Klarze się od niej odpierdolić z łaski swojej, ale wiedziałam, że nie mogłam. Nikt tak dokładnie nie wiedział co działo się z Innymi. Podobno zabierano ich na jakąś wyspę, a ja chciałam uniknąć takiego losu. Dlatego też aby grać jednego z tłumu szarych uczniów i nie narażać się elicie zrezygnowałam ze swojej sportowej kariery którą wróżyło mi wielu trenerów.

- Bardzo dobrze Klaru. Jestem szczęśliwa iż chociaż jedna osoba ma jakąś wiedzę w tym temacie...

Od dalszego narzekania na stan naszej wiedzy uratował nas dzwonek. Kate jako pierwsza wybiegła z klasy. Była to ostatnia lekcja więc jedyne o czym marzyłam to powrót do domu i włączenie jakiegoś głupiego serialu aby w końcu odstresować się od szkoły. Wyszłam na zalany słońcem szkolny dziedziniec. To naprawdę słoneczna jesień. Powolnie ruszyłam. Jednak po zaledwie sześciu minutach coś zniszczyło mój błogi stan poszkolnego lenistwa zakłócił czarny kot o dużych żółtych ślepiach. Przez chwilę wydawało mi się iż pojawił się znikąd szybko jednak zauważyłam iż wyszedł z pobliskiego zaułku. Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę po czym odwrócił się i pobiegł truchtem w stronę z której przyszedł. Parę kroków dalej zatrzymał się i na mnie spojrzał jakby czekał aż za nim ruszę.

- A zresztą co mi tam....

Ruszyłam za kotem.

INNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz