Rozdział 3

121 15 3
                                    

[Wybaczcie tak długie przerwy. Mój wolny czas zostaje pożerany przez jakąś czarną dziurę.]

Scott był przerażony, ale wszystko zdawało się być w porządku na ten moment. Midge popchnął go na kanapę i włożył płaczące dziecko w jego ramiona, podczas gdy on podgrzewał jej butelkę. Pierwszych kilka minut było strasznych, lecz teraz z radością przełykała zawartość butelki i przestała rzucać się jak foka. Nie mógł uwierzyć, jak silna i śliska była. Musiał dosłownie trzymać jaj klatkę piersiowa, by nie stoczyła się na podłogę i oberwał kopniakiem w brzuch, co bolało bardziej, niż by się zdawało.

 - Je dobrze, ciesze się - powiedział Midge, jakimś sposobem spokojny. - Teraz będzie się lepiej czuła. Nie wiem, ile jej dać, ale myślę, że przestanie jeść jak będzie pełna.

 - Ssie tą butelkę tak mocno,  że boję się, że połknie ją całą jeśli tylko ją puszczę - Scott chciał żartować, ale nigdy nie widział dziecka, które by tak jadło. Jego siostrzenica była czasem tak leniwa, że praktyczni zasypiała podczas jedzenia.

 - Chcę ją rozebrać, żeby nie było jej za gorąco. Możesz j ą trochę podnieść? - Midge zdjął czapkę z jej głowy i rozpiął sukienkę którą miała na sobie, zsuwając ją z jej ramion. - Dlaczego jest wciśnięta w to... tą długą koszulkę z nogawkami?

 - To onesie... maaaleńki - zażartował Scott.

 - Wiem, ale ona ma na sobie tyle ubrań. I gdzie jest ogon biedaczki? Rozbiorę ją kiedy skończy jeść i zmienię jej pieluchę i ubrania. Będzie jej wygodnie.

 - Jest jeszcze drobniejsza bez sukienki. Nie może mieć więcej niż 7 kilo, o ile ma tyle.

 - Neko są małe, ona nie jest tak mała, nie sądzę. Ma chyba kilka miesięcy. Muszę zobaczyć jak bardzo owłosione ma ręce i nogi i ile ma zębów.

 - Nie dawałbym swoich dłoni nigdzie w pobliżu ust tej dziewczyny; jest szalona. Musimy dać jej na imię coś co znaczy "GŁODNY".

Midge przewrócił oczami.

 - Wszystkie dzieci są głodne, zresztą sam też jesz dużo.

 - Jestem O WIELE większy od niej. Ta butelka jest już prawie pusta, damy jej kolejną?

 - Nie, najpierw poczekajmy i ją przewińmy. Będzie trzeba ją odbić, prawda?

 - Och, tak. Możesz ją trzymać? Boję się, że spadnie.

 - Ona nie jest głupia, będzie się trzymać kiedy będziesz stał.

 - Dzieci nie wiedzą takich rzeczy Midge, one naprawdę SĄ głupie i ona jest śliska. Proszę, bądź ostrożny.

Midge podniósł ją jedną ręką, robiąc do niej zabawną minę, gdy jej otwarta buzia zagroziła zmienieniem się w płacz, gdy Scott przejął pustą butelkę. Zręcznie ułożył ją na swoim ramieniu, podkładając rękę pod jej pupę i lekko klepiąc jej plecy, gdy chodził po mieszkaniu, oprowadzając ją.

 - To nasz pokój muzyczny - powiedział, obracając się powoli, żeby mogła rozejrzeć się nad jego ramieniem. - Ty nie możesz tu wchodzić, tu jest dużo sznurków i rzeczy które mogą spaść.

 - Jesteś absolutnie uroczy - powiedział Scott, z uśmiechem wpełzającym na usta, gdy wędrował kawałek za nimi.

 - Tak, jest - odparł Midge, gdy głośno się jej odbiło.

 - Miałem na myśli ciebie.

 - On jest dziwny i bardzo dobry. Nie zwracaj na niego uwagi  - wyszeptał jej do ucha. - To nasz pokój, tutaj śpimy. Twój pokój jest tutaj. - otworzył drzwi stopą i wszedł do środka. - To tutaj będziesz spać kiedy będziemy musieli zapewnić ci bezpieczeństwo. Mamy dodatkowe łóżko i kiedy będziesz samotna, będę z tobą czasami spał. Mamy dla ciebie ubrania i zabawki, a tutaj - powiedział, kładąc ją - będziemy cię suszyć.

Dziecko NekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz