4

496 34 0
                                    

Melisa

Obudzenie się w nieznanym miejscu może okazać się przerażające. Na szczęście byłam okryta jakimś kocem. Podciągnęłam go, aby przekonać się, czy nadal jestem w sukni balowej. Niestety, dół został zniszczony w wyniku ucieczki przed... bestią.

Nie, to na pewno była moja wyobraźnia. Pewnie ktoś dosypał jakiejś pigułki do napoju. Możliwe też zwyczajne przesadzenie z alkoholem. Próba szybkiego wstania zakończyła się upadkiem z łóżka i jękiem spowodowanym bólem. Słyszałam rozrywający się materiał, po chwili czując na plecach powiew chłodnego powietrza. Po prostu kurwa zajebiście. podniosłam się, przytrzymując przód sukienki.

Na moje nieszczęście ktoś zapukał do drzwi. Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, a do pokoju wparował Marcel. Miał na sobie ciemnoniebieskie jeansy z przetarciami, ale nie wyglądał w nich pedalsko, jak niektórzy moi byli znajomi ze studiów noszący tego tupu spodnie o kroju. Mężczyzna w połączeniu z czarną koszulką wyglądał świetnie, że aż szkoda oderwać od niego wzrok. Podszedł do mnie, jednocześnie szepcząc powitanie. Zaskoczył mnie również fakt, że jak znalazł się blisko mojej osoby, nachylił się i pocałował mnie w policzek. Nie ogolił się, przez co drapał, ale nie było to niemiłe uczucie. Przeciwnie, bo broda była miękka jak futerko.

Zmroziło mi krew w żyłach. Wydarzeń wczorajszego wieczora nie uda się szybko wymazać z głowy. Zachwiałam się i testowałabym miękkość dywanu, gdyby Marcel nie zareagował wystarczająco szybko.

- Mam wezwać lekarza? - Zmartwienie w jego głosie było mocno wyczuwalne.

- Wszystko w porządku. - odrzekłam, kontynuując. - Po prostu stres dnia wczorajszego dnia jeszcze nie opadł. Nikomu bym tego nie życzyła.

Zesztywniał na moje słowa. Miałam się pytać o co chodziło z tym wszystkim, ale chłopak kazał mi usiąść na łóżku.

- Moja sukienka jest porwana. Nie masz może czegoś mi pożyczyć, a ja ci to wypiorę i oddam? - powiedziałam, jednocześnie patrząc z miną przybitego słodkiego szczeniaczka. Na szczęście podziałało, ponieważ chłopak wręczył mi siatkę z ubraniami z fotela, której nie zauważyłam.

- To jest twój pokój? - spytałam się cicho

- Tak - odpowiedział, po czym kontynuował. - Do łazienki idzie się przez garderobę. To tam. Umyj się, a potem zejdziemy coś zjeść. Pewnie jesteś głodna.

Wskazał na mi palcem kierunek, którym podążyłam. Weszłam do garderoby, która była chyba jak połowa domku dziadków.
Dwupiętrowa, z antresolą na której widziałam damską toaletkę i rzędy torebek i butów. Cholera, jego żona mnie zabije, jak się dowie, że spałam w ich sypialni.

Skierowałam się do nowoczesnej łazienki. Mniejsza od garderoby, ale też duża. Dwie umywalki, ogromny prysznic na kilka osób i największe jacuzzi, jakie widziałam w całym swoim życiu. Położyłam ubrania na przykrytej desce od kibelka. Na umywalce widziałam nienaruszone damskie kosmetyki. Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, jeśli pozwolę sobie użyć odrobinę. Rozebrałam się, wyciągnęłam wszystkie wsuwki i ozdoby z włosów. Do kabiny zabrałam ze sobą szampon, odżywkę i żel, po czym czmychnęłam pod prysznic. Musiało to wyglądać przekomicznie, zwłaszcza, że przypominałam uciekającego jelonka.

Letnia woda zmyła resztki makijażu, brudu i złych wspomnień. Dokładnie oczyściłam ciało i włosy. Co za cudowne uczucie! Szybko wytarłam się, po czym ubrałam . Nie mogłam znaleźć suszarki, więc zakręciłam kłaczki w turban. Wyszłam z łazienki, aby szybko dołączyć do Marcela.

I Found You (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz