HOLLY'S POV
Zimę zdecydowanie można zaliczyć do najlepszej pory roku. Cały klimat świąteczny czy przerwy zimowej wprawia mnie w nastrój "zimowego spania" niczym niedźwiedź. Zawsze marzyłam o poznaniu kogoś właśnie w grudniu. Mam czternaście lat i to właśnie w tym okresie włącza się nastolatkom okres, w którym się zakochują i wyolbrzymiają najmniejsze błahostki. Tu zepsuty zegarak, a tu się but rozkleja. Moim małym problemem dla innych właśnie błahostką jest miłość. Finn Wolfhard. Czternastoletni chłopak o czarnej czuprynie i cholernie popularny przez zagranie w serialu Stranger Things. Czy oglądałam? Oczywiście, że tak. Finn podoba mi się od trzeciej klasy podstawowej, a przez całe życie łącznie rozmawialiśmy pięć minut, ale to się zmieni. Do końca bierzącego roku muszę wyznać mu swoję uczucia. "Dlaczego?" pewnie spytacie. Zwlekam wystarczająco długo z tym, a jeśli tego nie zrobię teraz, ktoś po prostu sprzątnie mi szansę z przed nosa.
***
Czwarty grudnia. Stoję przed lustrem i nie mogę się zdecydować pomiędzy czarnymi jeansami czy czarną spódniczką.
- Holly!! Śniadanie. - krzyknęła moja mama z kuchni.
Zdecydowałam się na spódniczkę, a do tego zwykły szary crop top. Oczywiście rajstopy muszą być, ponieważ na dworzu jest temperatuta na minusie.
Zbiegłam po schodach i prędkości światła już siedziałam przy stole i jadłam naleśniki w kształcie choinki z syropem klonowym.
- Holly, dzisiaj przyjdą goście z pracy na kolację więc dzisiaj mogłabyś sobie odpuścić zajęcia teatralne. - oznajmiła moja mama - Joan.
- Mamo, nie mogę. Dzisiaj mam casting do tego nowego przedstawienia, na które ma przyjść łowca filmowy. Wiesz jaka to szansa! - gestykulowałam dziko i wręcz krzyczałam.
- O której się zajęcia kończą? - zapytała popijając herbatę.
- O szóstej piętnaście. - odpowiedziałam.
- Masz w domu być o godzinie szóstej trzydzieści i ani minuty dłużej. - powiedziała biorąc kolejnego łyka gorącego napoju.
- Tak jest, szefie. - wstałam i podziękowałam za posiłek. Zasunęłam krzesło, a talerz i sztućce odłożyłam do zmywarki.
Ubrałam buty, kurtkę, szalik oraz nauszniki, wzięłam plecak i krzyknęła "Narazie" i poszłam do szkoły.
Idąc do szkoły i słuchając przeboju "All I want for Christmas is You" myślałam co by było, gdyby Finn był moim przyjacielem, albo kimś bliższym. Byłoby o wiele prościej.
Nucąc pod nosem słowa piosenki nawet nie zauważyłam, gdy wpadłam na...Finna. Cholera jasna.
- Jeśli ktokolwiek by pytał gdzie jestem, uciekłem z kraju!! - Finn powiedział i zaczął uciekać, a ja usłyszałam pisk dziewczyn.
- Ciebie też miło widzieć!! - krzyknęłam. Nie, Holly. To było żałosne. Jesteś żałosna.
- Gdzie Finn!! O mój boże!! - Zaczęły krzyczeć obce mi dziewczyny.
- Pobiegł w stronę piekarni. - uśmiechnęłam się. Piekarnia jest w zupełnie przeciwną stroną, co szkoła, do której najprawdopodobniej uciekł Wolfhard.
Zapowiada się ciekawie.