C h a p t e r 2

842 71 125
                                    

    Matematyka to zdecydowanie jedna z nudniejszych i straszniejszych lekcji

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

    Matematyka to zdecydowanie jedna z nudniejszych i straszniejszych lekcji. Rozwiązywanie problemów matematycznych, gdy w tym czasie masz swoje. "Jakie ty masz problemy?!" dorośli ludzie zadają to pytanie każdemu nastolatkowi. Nigdy nie powinno się podważać niczyich problemów mimo wszystko. Siedziałam zapatrzona w okno w 4 ławce w lewym rzędzie. Śnieg padał i padał. Było coraz bielej.

- Panienko Hawkins, czy zechciałabyś pójść może do tablicy obliczyć trzydzieści dwa procent z pięciu tysięcy? - wstałam i poszłam do tablicy.

- Więc, słucham. Co trzeba zrobić? - zapytał wścipsko Pan Collen.

- Najpierw trzeba zamienić procent ba ułamek, a następnie należy liczbę pięć tysięcy pomnożyć razy trzydzieści dwie setne, co daje nam tysiąc sześćset. - odpowiedziałam i zapisałam działania na tablicy.

- Kolejny raz nie słuchasz na lekcjach Hawkins, co zaprząta twoją głowę. - Finn Wolfhard pomyślałam.

- Boże Narodzenie, profesorze. - powiedziałam.

- Siadaj do ławki. - nakazał, a ja tak uczyniłam.

Finn, człowieku. Co ty ze mną robisz?

Po dwudziestu minutach zadzwonił dzwonek. Schowałam swoje książki i udałam się do sali teatralnej. Na szczęście matematyka to była moja ostatnia lekcja.

Szłam korytarzem, gdzie trzeba się przepychać przez setki uczniów. Przeżycie w tej dzikiej dżungli matołów graniczyło z cudem.

Drzwi do sali były otwarte więc przeszłam przez framugę i skierowałam się w stronę krzesełek.

Usiadłam i wyciągnęłam scenariusz z plecaka i kątem oka zauważyłam, że ktoś koło mnie siada.

- Co im powiedziałaś? - zapytał. To był głos Finna.

- Huh? - byłam zdezorientowana.

- Co powiedziałaś tyn dziewczynom, gdy uciekałem? - zapytał ponownie.

- Że pobiegłeś w stronę piekarni. - wzruszyłam ramionami udając obojętność.

- Dzięki, że mi pomogłaś. - uśmiechnął się. Oficjalnie umarłam.

Skinęłam głową i również się uśmiechnęłam.

Zadzwonił dzwonek.

- Dzieciaki!! Zapraszam bliżej. - zawołała Pani Kerry.

- Tylko czwórka? - westchnęła załamana.

Na zajęciach byłam tylko ja, Finn, Sierra oraz Max.

Sierra to moja była przyjaciółka. Rozmawiamy sporadycznie. Po prostu mnie okłamała, a przecież przyjaciele nie kłamią.

Max to znajomy z starszej klasy. Świetnie gra w kosza, ale miał kontuzje i nie mógł już ćwiczyć.

- Czyli obejdzie się bez castingu. - wszyscy westchnęli poirytowani.

- Holly ty będziesz grała Amandę, Finn zagra Bill'ego, Max ty zagrasz...Thomasa, a ty Sierra zagrasz Lily.

- Zagram główną rolę? - zapytałam.

- Tak, zasługujesz na to. - uśmiechnęła się Pani Kerry.

Pani rozdała nam scenariusze i zaczęłam przeglądać kartki.

- Ale jak to, że Amanda i Billy mają się pocałować? - zapytałam z lekkim przerażeniem jak i ekscytacją.

- No tak, pocałują się? Jakiś problem, Holly? - zapytała nauczycielka.

- Co? Nie, nie wszystko w porządku. - o mój boże.

- Dobra uciekajcie do domu.

Podeszłam do krzesełka, spakowałam scenariusz i jak naj szybciej udałam się do szatni.

To jest dar od Boga. Nie zepsuj tego.

Christmas Crush || finn wolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz