Usiadłam przy stole koło mojej mamy i jak zawsze Jack siedział na przeciw mnie.
- Gdzie ty byłaś? - "zapytał" jedynie ruszając ustami.
- Z Finnem - odpowiedziałam w ten sam sposób i zaczęłam pić sok.
- Co do chuja? - krzyknął Dylan. Wszysycy spojrzeli się w jego, a ja w tym czasie dławiłam się sokiem.
Mama Jacka odrazu wzięła go na stronę i nie było ich jakieś dwadzieścia minut, a w tym czasie Pan Grazer, moja mama i ja jedliśmy w ciszy obiad.
O godzinie dziewiętnastej trzydzieści zebrali się do domu. Gdy chciałam odejść od stołu mama mnie zatrzymała.
- Dlaczego się spóźniłaś? - zaczyna się.
- Straciłam poczucie czasu. - oznajmiłam.
- Co się dzieje? Palisz? Pijesz? Bierzesz? - zrobiła oczy jak piłki od ping ponga.
- Co? Poczułam się urażona. Nigdy nic z tych rzeczy do ust bym nie wzięła. Jest mi przykro, że tak pomyślałam. Jeśli pozwolisz, pójdę do swojego pokoju. - powiedziałam.
Pobiegłam schodami na górę. Po prawej stronie zjadował się mój pokój, po lewej mamy, a na wprost łazienka i obok jeszcze pokój gościnny.
Położyłam się na łóżku i rozmyślałam. W tym roku świąt nie czułam w ogóle.
Last christmas i gave you my heart, but the very next day you gave it away...
Zaczęłam nucić różne świąteczne piosenki oraz kolędy.
Sięgnęłam po telefon i weszłam w wiadomości z Jack'iem.
me:
duży ochrzan dostałeś?
jdgrazer:
kto pisze?
me:
wtf no holly
jdgrazer:
ah ta Holly! Nie wiedziałem,
że znasz się z tym debilem.me:
z kim ja w ogóle pisze?
jdgrazer:
finn ❤