— Co oni się dzisiaj tak uparli? — mruknęła do siebie Ada. — Pogrzało ich czy co?
Wygładziła spódniczkę i wyszła na salę, z postanowieniem, że jakoś dobrnie do końca zmiany. Wiedziała, że po pracy złoży wizytę Sylwii, inaczej wybuchnie ze złości.
Kiedy w końcu wyszła z lokalu i wsiadła do samochodu, nie widziała przed sobą innego celu. Mieszkanie Sylwii to miejsce, do którego miała wielką ochotę po prostu się teleportować i wylać przyjaciółce swoje żale, bo tylko ona potrafiła jej wysłuchać, jak nikt na świecie. Może z wyjątkiem Maćka, ale on dostawał wypieków na policzkach od samego hasła „The Rootz", a wypowiedziane imię „Daniel" działało na niego jak czerwona płachta na byka. Z Sylwią natomiast temat zespołu poruszany był na porządku dziennym, w końcu razem jeździły na koncerty chłopaków, a Sylwia podkochiwała się w młodym perkusiście. Dobrały się zatem jak ulał.
Czerwona Ibiza rwała się do drogi aż za bardzo. Koła rozpryskiwały żwir, który stukał nieprzyjemnie tu i tam. Kurz wzlatywał za nią, tworząc zasłonę dymną. Czy wyglądało to chociaż efektywnie? Ada nie miała pojęcia. Zerkała tylko niecierpliwie na zegarek, w nadziei, że Sylwia jeszcze się nie położyła.
Zatrzymała auto pod domem i wyskoczyła na chodnik, choć jeszcze trochę i pomyliłaby kolejność. Bezceremonialnie weszła przez furtkę, stanęła przed drzwiami i nacisnęła dzwonek, tak dla zachowania resztek kultury, a chwila oczekiwania wyczerpała jej cierpliwość. Przestąpiła z nogi na nogę.
Drzwi ledwo się uchyliły, a ona już wparowała do środka, prawie taranując panią domu.
— Nie uwierzysz! — wybuchnęła, uprzedzając standardowe pytanie „co się stało?", bo mina zdradzała, że Sylwia zostanie zaraz zasypana boleściami. Ada wykrzyczała jej na jednym wdechu wszystko, co wydarzyło się między nią a parą.
—Ta żmija zrobiła to tak perfidnie. — Zacisnęła dłonie w pięści. — Zarzekam się, że na pewno wszystko ukartowała. Niemożliwością jest, by przypadkowo wybrali moją knajpę — wysyczała. — Szkoda tylko, że Daniel nie stanął w mojej obronie. Co ja niby takiego zrobiłam? — żachnęła się. — Gdyby tylko nie sięgał po ten nóż.
— Nie stanął w obronie żadnej z was — dedukowała Sylwia. To też wiele tłumaczy. —Zamyśliła się. — Może ma dystans do tego, co robi Anna?
— Gdyby miał reagować na wszystko, co jędza robi, z nerwów wypadłyby mu wszystkie włosy. Może faszeruje się jakimiś uspokajaczami, ja wiem? To by wiele wyjaśniało.
Sylwia zmarszczyła brwi.
— Dziwne, że jej na to pozwala. Daniel jest osobą publiczną, a wyskoki Anny mogą wpłynąć na jego wizerunek.
Każde kolejne słowo wywoływało u Ady postępujący paraliż.
— Kurczę... — Wybałuszyła oczy. — Mam nadzieję, że Pudelek nie przylepi mi metki Najgorszej Kelnerki Roku?
I aby ewentualnie potwierdzić ostatnie pytanie, z paniką złapała za telefon i zaczęła w nim nerwowo szperać. Sylwia obserwowała ją w milczeniu z nieprzeniknioną miną.
— Byłaby głupia, gdyby opisała wszystko na blogu albo poleciała z tym do mediów. Skomentowała na spokojnie Sylwia.
— Ona jest głupia — powiedziała dobitnie Ada i na moment oderwała się od sprawdzania najnowszych treści portalu plotkarskiego.
— W to akurat nie wierzę, by Daniel pozwolił jej na coś tak żenującego.
— Jej nie obowiązują żadne zasady. Ona nie myśli o interesie Daniela. — Pokręciła głową i odłożyła telefon. — Nie, jeszcze niczego o mnie nie napisali.
— I nie licz na to. — Sylwia spojrzała z uwagą na koleżankę. — Naprawdę uważasz, że napisaliby o tobie na Pudelku? No, wiesz, Daniel nie jest raczej apetycznym kąskiem. Pomijając wzmianki w postach o Annie, jeszcze nie powstał tekst typowo o nim. — Skrzywiła się. — A jej też jakoś specjalnie w dobrym świetle nie pokazywali.
— Tak... — mruknęła zamyślona Ada. Nieobecny wzrok utkwiła w jeden punkt, kiedy przypomniała sobie publikacje o Annie.
Sylwia zatarła dłonie.
— To co? Może zrobimy sobie po herbatce, a potem wykopię cię, bo muszę iść spać.
— Świetny plan. — przytaknęła Ada. Wiedziała, że spokojna rozmowa znacznie ją uspokoi.
Usiadły na taboretach w kuchni, z parującym naparem w kubkach. Mrok powoli opanowywał świat za oknem, choć słońce tego dnia wyjątkowo ociągało się z przekazaniem pałeczki księżycowi i gwiazdom.
— Mógłby chociaż coś napisać — sapnęła nagle Ada, kiedy bezmyślnie przeglądała telefon. Miała przecież dobre internetowe relacje z Danielem.
— Możesz liczyć jedynie na odzew ze strony jego dziewczyny, w końcu nie wierzę, że nie przegląda mu telefonu. Tak samo realna jest wiadomość od niego, jak przeprosiny od niej — skwitowała znudzona.— Arcio zrobi jutro live na instagramie.
Usta Ady drgnęły w mimowolnym uśmiechu. Jak zwykle Sylwia wiedziała wszystko z wyprzedzeniem.
Zmiana tematu na mniejsze zło, czyli Artura, wydawała się być najlepszym rozwiązaniem.
— Molestowałaś go znowu?
Urażony wzrok Sylwii stopniowo zmieniał się w zawstydzenie.
— Lubię być doinformowana. — Zrobiła krótką pauzę. — A poza tym musiałam go o coś zapytać.
— A pytanie brzmiało, kiedy zrobi live? — Dogryzła jej Ada.
— To było pytanie numer dwa, na podtrzymanie rozmowy.
Ada zawahała się przez chwilę, a mina trochę jej zrzedła.
— Najgorsze jest to, że za każdym razem, kiedy Arcio raczy zrobić live, jestem na popołudniówce. Uduszę go kiedyś.
Zrobiła gest zaciskających się dłoni na szyi chłopaka.
Dopiła herbatę i usatysfakcjonowana podzieleniem się z Sylwią nowinkami, mogła z umiarkowanym spokojem wrócić do domu. Kto wie, co by się stało, gdyby trzymała to w sobie choćby do jutra? W najlepszym przypadku pewnie nie zmrużyłaby oka przez całą noc, a ostatecznie nawet mogłaby zwierzyć się nieodpowiedniej osobie. Maciejowi na przykład.
— Robi się ciemno. Będę spadać — zapowiedziała swoje wyjście.
— Twoja karoca zamieni się w dynię czy ty w ogrzycę? — zażartowała na pożegnanie Sylwia. Ada już otworzyła usta, by jej odparować, jednak w tym samym momencie rozległ się dźwięk alarmu.
— Mam nadzieję, że to nie mój — mruknęła zrezygnowana.
Przelotem cmoknęła przyjaciółkę w policzek i wybiegła z mieszkania. Zatrzymała się jednak w pół kroku, odwróciła na pięcie i wparowała z powrotem do środka. Na jej nieszczęście Sylwia właśnie miała przekręcić zamek. Opór drzwi uświadomił Adę, że swoje bóle zawsze dzieliły po równo i to nie zamierzało ulec zmianie. Trzymająca się za czoło koleżanka tylko ją w tym utwierdziła.
Ada uśmiechnęła się przepraszająco.
— Proszę cię, nie mów Maciejowi o Danielu. — Złożyła dłonie w paciorek. — Po co ma się denerwować.
Posłała na odchodne jeszcze jednego całusa i popędziła do samochodu. Przekręcając kluczyki w stacyjce modliła się, by odpalił. Silnik uruchomił się książkowo. Na tę chwilę wszystko działało bez zarzutów, co było niezmiernie miłą odmianą, bo jeszcze wizyty w warsztacie brakowało jej do pełni szczęścia.
* * *
Fajnie, gdybyście wyrazili swoje zdanie w komentarzu- pod rozdziałem, na snapie, na insta czy gdziekolwiek.
Szkoda, że mam problem z multimediami :V Chociaż to zawsze lepiej, niż znikające posty w AC.
YOU ARE READING
The Rootz
FanfictionZamknij oczy, pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki... Czy uwierzysz w moc jednego urodzinowego życzenia i spełniającą marzenia złotą rybkę? * Tekst może zawierać wulgaryzmy i sceny erotyczne (jednak nie ma w nim ostrych seksów). Pisane z myślą o zes...