Rozdział 3

11 1 0
                                    


- Jesteś w Nowym Yorku? Wooow, jak to się stało? - naprawdę się zdziwił.

- Opowiem ci, jeśli się spotkamy.

- No okej. Więc gdzie i o której?

- Może w Starbucksie? I.. teraz? - powiedziałam zakłopotana. Może mu przeszkadzam? A może po prostu nie chce? Ugh.

- Już się ubieram. - połączenie zakończone.

Jace Dowell jest jedną z osób, z którymi bardzo trzymałam się w gimnazjum. Był moim przyjacielem, lecz kontakt nam się urwał po jakimś miesiącu po jego przeprowadzę właśnie do Nowego Yorku. Bardzo się cieszyłam spotkaniem z nim.

Zabrałam torebkę, do której włożyłam portfel, ładowarkę i powerbanka (do końca życia chyba już będę to nosić przy sobie) i telefon. Zamknęłam drzwi na klucz i kierowałam się do wyjścia budynku, lecz jedna osoba przykuła moją uwagę.

Ta osoba wychodziła z mieszkania Claire. I była chłopakiem. Blond włosy, niebieskie oczy, wysoki. Poprawił bluzkę i poszedł, zapewne do windy.

Czyli stało się to, co myślałam.

Szybko podbiegłam pod drzwi koleżanki i zapukałam, lecz nikt nie przychodził. Zapukałam jeszcze z 3 razy. Nic.

Wymknął się. Świnia.

Chciałam porozmawiać z Claire, ale najwyraźniej spała, a jej rybki mi raczej nie otworzą.

W dodatku jestem już umówiona i zaraz się spóźnię.

Weszłam do kawiarni niczym torpeda, prawie się potykając o cholerny stopień. Szukałam znajomego do momentu, aż jakiś chłopak nie zaczął do mnie machać.

Oh, to Jace.

- Jak ja cie dawno nie widziałem ty stara dupo! - wstał z krzesła i mnie przytulił. A raczej dusił.

- Jace, kroku, to ty jesteś starszy o parę miesięcy. - poklepałam go po plecach, już powoli tracąc przytomność. - Jace..

- Co ty tak dziwnie gad.. o Boże przepraszam. - wypuścił mnie z uścisku i zaczął się śmiać, jak zobaczył moją czerwoną twarz.

Muszę przyznać, że przez te dwa lata z patyka stał się chłopakiem z ciałem, na które każda dziewczyna miałaby ochotę. I także wyprzystojniał. Bardzo. Włosy miał do linii szczęki, a jego szare oczy wydawały się jeszcze piękniejsze w blasku słońca.

Wow.
Lecz nigdy nie pomyślałabym o nim, jako materiał na chłopaka.

- Zamówmy coś. - Jace pokiwał głową i usiedliśmy przy stole.

- No chyba żartujesz! Jak mogłeś powiedzieć po pijaku do łysego, że podoba ci jego kolor włosów? - śmiałam się chyba na pół kawiarnii, jak nie miasta. Niektórzy ludzi wysyłali mi groźne spojrzenia. Ta, naszczekajcie na mnie. - i to w dodatku pogłaskać go nad głowa i powiedzieć, że są miękkie?

- A wiesz jaki ja wtedy poważny byłem? - również zaczął się śmiać. - Więc - zaczął, gdy już się trochę ogarnęliśmy. - masz jakiś kontakt z tymi pizdokleszczami z Salem?

- Nope. A ty?

Chłopak chwile się zastanawiał i po chwili westchnął.

- Tak. Z Robertem. - patrzył na mnie, czekając na moją reakcje. Na jego słowa zrobiło mi się gorąco, a moja mina od razu od razu zrzędła.

Robert Anderson był moim chłopakiem. Jedynym chłopakiem. Bo tylko on wywołał u mnie takie uczucia. Kochałam go i jakaś część mnie nadal go kocha, a bardzo tego nie chcę. Nie po tym co mi zrobił po półtorej roku związku. Nie chce pamiętać tego wszystkiego, co jest z nim związane. Chcę o nim zapomnieć. Lecz to nie będzie takie łatwe, ponieważ Jace przyjaźni się z nim od paru lat. To on mnie zapoznał z Robertem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 25, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Castaway  // Ashton IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz