Rozdział 3

7.9K 544 627
                                    

Nie zajęło to długo, żeby imię Harry'ego regularnie pojawiało się na ekranie telefonu Louisa i żeby w brzuchu Louisa coś się przewracało za każdym razem, kiedy tak się działo. Nie był pewny jak to możliwe, ale każda wiadomość, którą otrzymywał od Harry'ego była zabawniejsza i bardziej urocza i bardziej szczera, niż poprzednia, tak jak pierwsza, którą kiedykolwiek wysłał Louisowi zaledwie godzinę po tym, jak opuścili plan teledysku, by rzekomo 'upewnić się, że numer Louisa został zapisany poprawnie' i potem w następnych wiadomościach przyznał, że to było kłamstwo, bo po prostu nie mógł się doczekać. Louis nigdy mu nie powiedział, że chodził po swojej sypialni przez dwadzieścia minut rozważając zrobienie tej samej rzeczy. Czasami Louis rozważał zadzwonienie do Harry'ego w środku nocy, by po prostu zażądać, że chce go już zobaczyć, ale nie chciał się zbyt narzucać i poza tym minął tylko tydzień. Na szczęście niecierpliwość Louisa nie doprowadziła go do takich środków działania, bo Harry, który wyglądał na tak samo chętnego, żeby go zobaczyć jak on sam, złamał się pierwszy.

Stało się to w sobotę, kiedy Louis był po łokcie w bekonie i jajecznicy i śpiewał KIWI, co ani jemu, ani Olivii nie znudziło się po słyszeniu tego przez 6 miliardów razy. Na początku Louis puszczał tę piosenkę specjalnie dla niej, odkąd zmiażdżyła swoją rolę w teledysku, ale teraz puszczał ją tyle razy, co i ona razem z resztą niesamowitego albumu Harry'ego, który Louis kupił na następny dzień po tym, jak skończyło się filmowanie.

Jego telefon zadzwonił i na szczęście nic się nie zapaliło, ani nie wybuchło, kiedy Louis go szukał na każdej możliwej powierzchni w kuchni. Znalazł go (albo naprawdę to Olivia go znalazła) leżącego pod kartonem jajek i Louis niemal się zadławił, kiedy zobaczył kto to był. 

- H- Halo? Harry? - Louis zmarszczył brwi, kiedy Olivia zatrzymała muzykę z laptopa, więc mógł lepiej słyszeć i był wystarczająco pewny, że głęboki głos Harry'ego wydobył się z jego telefonu z wesołym 'dzień dobry', za którym Louis tęsknił w ciągu ostatnich dni.

Co mogło wywołać rozmowę przez telefon, kiedy smsowanie wyglądało jakby było ich rzeczą, Louis nie miał pojęcia, ale nie mógł skłamać i powiedzieć, że to nie była miła niespodzianka. 

- Hej. Dla ciebie też dzień dobry - Louis przywitał go jeszcze raz, jakby już tego nie zrobił. - Przepraszam. Er- Cześć. Co tam? Co u ciebie?

- U mnie świetnie - powiedział Harry ze stłumionym śmiechem, który ostatecznie zakończył się nerwowym wypuszczeniem powietrza do słuchawki. - Więc wiem, że ty i Olivia technicznie dopiero się mnie pozbyliście i w ogóle - zaczął sprawiając, że Louis czule przewrócił oczami.

- Tak, zrobiliśmy to - Louis uśmiechnął się. - Kontynuuj.

- Cóż, do czego zmierzam to, uh... Gram tu mały koncertu dzisiejszego wieczora. I nie wiem, czy ty i Olivia już macie plany, ale-

- Okej.

- Cz- Czekaj, co? Okej? - Harry spytał, nie dowierzając. Być może Louis powinien pozwolić mu dokończyć zaproszenie, zanim je przyjął. - Poważnie?

- Oczywiście. Z przyjemnością - zaśmiał się Louis. - O której się zaczyna?

- Um, siódma, ale będę tam cały dzień po próbie dźwięku, więc jesteście mile widziani o każdej porze. Mogę was oprowadzić, jeśli byście chcieli.

- To byłoby niesamowite, Harry - dla niego i jego córki, która nigdy nie była na koncercie.

- Świetnie! Więc wyślę ci bilety na maila, okej? I dostaniecie wejściówki jak tylko przyjedziecie. Przyjdę was znaleźć.

- Okej, brzmi dobrze - Louis zaśmiał się przez jego entuzjazm. - Bardzo ci dziękuję. Do zobaczenia wkrótce - obiecał, wyłapując podekscytowane 'nie mogę się doczekać', zanim się rozłączyli. 

KIWI KIWI KIWI /larry tłumaczenie pl/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz