***
- Jak tam twoja "rocznica" z chłopakiem? - spytał, lecz wiedziałam że zbytnio go to nie interesowało, ale spytał z grzeczności.
- Bardzo dobrze - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. -Byliśmy w kawiarni, potem poszliśmy na spacer przez park, idąc do kina, a później poszliśmy do jego domu - opowiedziałam, łamiąc na pół chipsa.
Mike uniósł brwi do góry, patrząc na mnie nadzwyczaj zaciekawiony.
- Oh-nie -powiedziałam od razu. - Do niczego nie doszło - oznajmiłam definitywnie.
Przyjaciel wzruszył ramionami.
- Tylko wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że przy okazji musieliśmy zajść do mojego domu, bo musiałam się przebrać - burknęłam, przypominając sobie moją rozdartą sukienkę.
- Czemu? - spytał, marszcząc brwi.
- Gdy musiałam pójść do toalety i no wiesz... - powiedziałam, a on zrozumiał, że chodziło mi o zastrzyki. - natrafiłam na jakiegoś idiotę, który na mnie wpadł -powiedziałam, a na samo wspomnienie zaczęła we mnie buzować się krew, więc wzięłam do buzi chipsa, by się uspokoić.
- I przez to musiałaś zmienić sukienkę...? - spytał, nie rozumiejąc.
- Wpadając na niego, dół mojej sukienki wplątał się w jego rozporek - warknęłam zawstydzona. Mike zaksztusił się swoimi nachosami, próbując powstrzymać śmiech.
- To nie jest śmieszne! - powiedziałam po chwili. - Ten debil rozerwał mi sukienkę, a sam sobie urwał zamek od spodni i-
- Jane - powiedział Mike. - Jakiś chłopak się na ciebie patrzy - oznajmił, marszcząc brwi.
Zdziwiłam się, po czym spojrzałam na siebie, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły.
- O nie, o nie, o nie, o nie - mówiłam, po czym wstałam i zasłoniłam się książką. Wzięłam pod pachę jakoś swoje rzeczy, ciągnąc za sobą zdezorientowanego przyjaciela.
- Jane, powiedz mi o co chodz-
- Cicho bądź - powiedziałam, przykładając książkę do jego ust, przez co zamilkł. Staliśmy za ścianą szkoły, przy dziedzińcu.
- Co do kurwy? - spytał, odsuwając książkę od twarzy.
- To jest ten chłopak - spanikowałam. - Mówiłam ci o nim tuż przed sekundą.
- Oh, to ten co się dobrał szybciej do twojej sukienki, niż twój chłopak? - zapytał śmiejąc się, na co posłałam mu groźne spojrzenie.
- Nazywał się jakoś na "S"... - szepnęłam, zastanawiając się. - Sam, Sebastian-
- Shawn - dokończył.
- Skąd wesz? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Bo na bluzie ma napis "Shawn" - wskazał na chłopaka, który był odwrócony od nas plecami. W między czasie zabrzmiał dźwięk dzwonka.
- Już wiem skąd go kojarzyłam - powiedziałam. - Ale dlaczego musi być tutaj, gdzie ja? Nie chcę go widzieć, to arogancki idiota.
CZYTASZ
Sweetheart // Shawn Mendes
FanfictionNienawidzę jego, a on mnie. On życzy mi śmierci, a ja jemu. Chcę żeby przejechał go motor, on życzy mi spotkania z pędzącym tirem. Ja go wkurwiam, a on mnie. On mnie pragnie, a ja jego. Ale oczywiście żaden z nas się do tego nie przyzna. Ja mam swo...