Rozdział I - Ryba z wódką po żydowsku

205 22 14
                                    

-Jeszcze jedną butelkę proszyyy - wymamrotał pijany Burgdorf.

Krebs, Bormann i Weidling wysłali go tylko po wódkę do monopolowego, bo się skończyła. Zamiast tego Burgdorf poszedł chwiejąc się do przydrożnego pubu prowadzonego przez Żyda na obrzeżach Berlina. Nie miał pojęcia ile tam siedział, ale w sumie po co wiedzieć takie rzeczy.

-A może spróbowałby pan nowości? - zadał pytanie żydowski barman zacierając ręce.

-Zajebiście - odparł Wilhelm.

Żyd schylił sie i wyciągnął swój specjał dla generałów Rzeszy - wódkę z rtęcią. Podał trunek Burgy'emu.
Wtem Wilhelma przeszyła pilna potrzeba zobaczenia swoich przyjaciół z bunkra. Zdał sobie sprawę, że nie powinien był ich zostawiać z suchym pyskiem.
Wziął butelkę do ręki.

-Do zobaczonka, jebany Żydzie - pożegnał się i z wódką pobiegł w stronę drzwii.

-Nie zapłaciłeś, cwelu! - usłyszał wołanie właściciela pubu.

Nie zawracał tym sobie głowy. Podniósł Pistol of Armagedon i po wycofaniu się na odpowiednio bezpieczną odległości strzelił w pub.
Oczywiście był zbyt pijany żeby trafić, więc rozwalił bronią drzewo obok.
Nie zrażony niepowodzeniem odwrócił sie i ruszył w stronę kancelarii Rzeszy.

Po kilkudziesięciu minutach był na miejscu.
Świtało już. Wiał delikatny wiatr, ptaki śpiewały, a miejscowe żule kradli na złom ławki z parku.
Panowała wspaniała atmosfera.

Generał wszedł do bunkra. Tak mu się mieniło w oczach, że nie utrzymał równowagi na schodach i spadł na mordę. Na szczęście alkohol ocalał.
Zadowolony Wilhelm ruszył do pokoju, w którym zwykle chlał.

-Gdzieś się podziewał!? Zdążyliśmy już wytrzeźwieć! - usłyszał za sobą krzyk. Był to Bormann.
Zażenowany Burgdorf ruszył do pokoju Krebsa.
Był nachlany w trzy dupy. Wtedy do pokoju wbiegł jego chłopak trzymający w ręku torebkę z karmą dla ryb.

-Zapomniałem nakarmić FegelFish! - wrzasnął przerażony. Od razu podbiegł do stołu, na którym stało małe okrągłe akwarium, gdzie pływała mała rybka.

-FegelFish kochana, przepraszam za spóźnienie - powiedział Krebs, po czym wsypał mnóstwo karmy do akwarium.

-A dzień dobry? - oburzył się Burgy.

-Nie odzywam się do ciebie. Zniknąłeś na całą noc, a wódki nam nie przyniosłeś. Musiałem iść po nią z Weidlingiem - wyjaśnił Hans i dosypał jeszcze trochę karmy do akwarium.

Nastąpiła chwila ciszy.

-Czy ty tej ryby nie przekarmiasz? - zapytał zdziwiony Burgdorf.

-Nie. Moja ryba będzie dostawać to co najlepsze - odparł Krebs.

-Ta, a potem zdechnie z przejedzenia...

-Nie zdechnie durniu! Ja o nią dbam!

-A żeby i zdechła!

-A chuj ci w dupe, Burgdorf!

-Żebyś się nie zdziwił. A teraz nie pierdol i nie obrażaj się, tylko się ze mną napij! - krzyknął Burgy.

Hans westchnął. Później usiadł na kanapie. Burgdorf nalał mu wódki do kieliszka. Krebs od razu wypił jego zawartość. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy, dopóki obydwaj nie byli znowu pijani.

-Dobra ta wódka - stwierdził Krebs.

-To taka wódka na zgodę - odrzekł Wilhelm - Czyli zgoda?

-Ale następnym razem bądź bardziej słowny.

Wtem do pokoju wszedł niespodziewanie dyszący Goebbels.

-Krebs, Burgdorf! Macie się w tej chwili zgłosić u Fuhrera! - wrzasnął z całych sił. Po chwili już go nie było w pomieszczeniu.
Przerażony Krebs w tym samym momencie wstał z kanapy. Zaczął biegać po pokoju.

-Idziem Wilhelmie - stwierdził Krebs i wziął z komody jedną z map Berlina. Następnie ruszył w stronę drzwi starając się nie stracić równowagi.

Wilhelm powoli podniósł się z kanapy.
Niestety w wyniku faktu, że generał nie kontrolował swoich ruchów, przechylił on butelkę z wódką od żyda. Jej zawartość wlała się do akwarium FegelFish.

Generał nie zamartwiał się tym faktem. Jak gdyby nigdy nic wyszedł z pomieszczenia.

Ryba nie do końca była świadoma tego co się stało. Dalej beztrosko pływała w wodzie. Po kilku minutach FegelFish zaczęła się zataczać. A po pół godzinie ryba była nieprzytomna od nadmiaru alkoholu we krwi.

***

Po godzinie przyjaciele wrócili do miejsca chlania.

-Czy ten staruch nie ma innych pomysłów niż niszczenie Fegeleina? Mógłby mi w końcu dać większe fundusze na moją rybę - stwierdził wciąż lekko pijany Krebs.

-Albo przeznaczyć więcej hajsu na wódke - dodał Burgy.

Nagle Hans potknął się o coś i upadł z hukiem na podłogę.

-Co to jest!? - wszasnął, po czym wstał i spojrzał na dół.

-Kurwa - podsumował jego przyjaciel.

Na betonie leżał, czy też leżała... w sumie nie wiadomo co. Stworzenie miało cechy człowieka i ryby. Miało sylwetkę homo sapiens, lecz jednocześnie miało ciało pokryte łuskami, a na rękach małe płetwy. Ubrane było w nazistowski mundur.
Od mutanta było czuć alkohol.
Krebs spojrzał na stół. Akwarium było całkiem stłuczone, a na podłodzie i obrusie było mnóstwo wody zmieszanej z wódką.

-Burgy? Czy ty przypadkiem nie wylałeś wódki do akwarium FegelFish? - zapytał Krebs.

-No tak. W sumie dobrze, ryba ma coś z życia. Pierwszy raz się nachlała - odrzekł spokojnie Burgdorf.

Ein FegelFish //Downfall ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz