-Czy nie uważasz, że FegelFish należy się coś za zabicie Fegeleina? - zadał pytanie Jodl.
On i reszta chołoty Hitlera z nim na czele byli w pomiszczeniu przeznaczonym do planowania. Na końcu pokoju był mocny, betonowy stół, na którym leżały mapy Krebsa. Przy nim także siedział Dolfy. Na masywnych, betonowych ścianach przymocowane były portret Adolfa i mapa Trzeciej Rzeszy. Wokoło stołu tłoczyli się generałowie ze Szkieletorem na czele.
-Obsypiemy ją rybią karmą - odparł bez namysłu Hitler.
-To wszystko? - dopytywał sie Burgdorf - A ja i Krebs? Jesteśmy w sumie jej rodzicami. Wychowaliśmy ją! Czy nam się nic nie należy za wychowanie bohatera? - zapytał nieśmiale Wilhelm ze spuszczoną w dół głową.
-Nic wam się nie należy, tępe chuje! - krzyknął Hitler - To nie wy zabiliście tego skurwiela Fegeleina, tylko ten mutant! Polowaliście na tego kutasa tyle lat! A zrobiła to ryba! Jesteście nic nie wartą, jebaną chołotą! Ja nawet nie wiem co jaką kurwe was tu trzymam! Powinniście zdechnąć razem z Fegelem! - wrzeszczał Dolfy.
Po jego jakże emocjonalnym i osobistym przemówieniu Burgy i Krebs popatrzyli na siebie porozumiewawczo.
***
Ciało Fegeleina od kilku godzin leżało nietknięte przed jadalnią. Nikt nie miał zamiaru, czy też nikomu nie chciało się usunąć go stamtąd. Nikt też nie pomyślał o godnym pochówku zwłok.
Na szczęście o całym wydarzeniu szybko dowiedział się Himmler. Prędko opuścił knajpę, w której chlali ze Speerem i udał się do Führerbunkra.
Widząc martwe ciało przyjaciela przewrócił oczami.-I się dałeś złapać, debilu - powiedział.
W mgnieniu oka ukradł taczkę z łazienki. Nie przejmował się, że było w niej coś. Po prostu wysypał to i podjechał pod jadalnię.
Wpakował truchło na taczkę, po czym opuścił bunkier jak burza, najszybciej jak tylko potrafił. Wiedział, że nie powinien być przez nikogo zauważony. Przejechał obok kibli, gdzie w jednej z kabin siedziała zamknięta Blondi. Obok pomieszczenia z telefonem, gdzie Goebbels i Bonkers właśnie zamawiali chińszczyznę, a nawet przebiegł z zimną krwią niedaleko pokoju Führera, gdzie Shitler właśnie zakazywał Evie chlania w dni powszednie. Z pokoju dochodził jej donośny płacz.
Kiedy tylko Heinrich dotarł do wyjścia, udał się do willi Speera, pod którą miał już czekać Albert. Przeszedł cały Berlin z trupem na taczce. Nie wywołało to żadnego poruszenia wśród ludności, która od początku wojny była przyzwyczajona do takich makabrycznych widoków. W końcu dotarł na miejsce.
-Siema Himmlah. Widzę, że masz naszego trupa - zaczął rozmowę Speer.
-Jasne. Chodź do środka. Hermann musi odżyć - odrzekł Heinrich.
***
Hermann po jakimś czasie obudził się. Po raz kolejny wyrwał się w zimnych ramion śmierci. Nikt nie wiedział jak to robi. Podobno nabrał tej umiejętności w trakcie bitwy pod Stalingradem, lecz on sam nigdy temu nie zaprzeczył, ani tego nie potwierdził.
Fegel przetarł oczy. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Był w willi Speera w jego salonie. Leżał na kanapie.
-Twój nowy rekord. Odżyłeś po dokładnie godzinie, czternastu minutach, trzydziestu trzech sekundach i dwudziestu ośmiu setnych od momentu w którym cię znalazłem pod drzwiami jadalni - rzekł Himmler, po czym zatrzymał stoper w jego srebrnym, szwajcarskim zegarku.
-Ta ryba musi być po naszej stronie - powiedział Fegelein - Te! Speer! Weź mi wódki nalej! - dodał po chwili.
-Yyyy - Albert nie wiedział co odpowiedzieć przyjacielowi.
-O czym ty pierdolisz? - zadał pytanie Himmler.
-No o tej zmutowanej rybie! - Heinrich i Speer popatrzyli na siebie porozumiewawczo.
-Pewnie za dużo wypiłeś.
-NO CO WY DEBILE! - krzyknął Fegelein, po czym nerwowo wstał z sofy.
Poszedł do biurka Speera i wziął przypadkową kartkę oraz ołówek. Naszkicował najlepiej jak potrafił zmutowaną rybę.
-TO JEST TO! - krzyknął i teatralnie odwrócił się w stronę współpracowników pokazując im rysunek.
- Coś takiego nie może istnieć - odparł bez namysłu Speer i przewrócił oczami.
-Ehhh to zrobimy inaczej. Speer, masz w bunkrze zamontowany monitoring, nie? Odpalaj laptopa i oglądaj ostatnie nagrania.
Zaciekawiony Albert zrobił to, o co poprosił go Fegelein. Włączył swój sprzęt i zaczął przeglądać nagrania. Himmler stał obok niego również wpatryjąc się w komputer. W końcu trafili na to właściwe.
-O cholera - stwierdził Albert, gdy zobaczył nagranego mutanta.
-Mam pomysł jak go przekonać do nas, ale będziemy potrzebować kasy - powiedział Himmler.
-A ja chyba wiem jak tą kasę zdobędziemy - rzekł architekt i uśmiechnął się złowrogo.
***
Dwie godziny późnej wszystko było gotowe.
Himmler czekał w ciężarówce, Speer stał pod ścianą kancelarii Rzeszy z wiertarką, a Fegelein szedł przez korytarze budynku z winylową płytą i gramofonem pod pachą oraz srebrną taśmą w kieszeni.-Witam panie Fegelein. Myśleliśmy, że pan nie żyje - zadagała jedna z sekretarek pracujących w kancelarii.
-Ja też tak myślałem - odparł bez namysłu Fegelein nie zatrzymując się.
Po chwili był na miejscu.
Stał przed masywnymi, metalowymi drzwiami. Było to najważniejsze pomieszczenie w kancelarii. Był tam sejf. Zerknął za siebie, by sprawdzić, czy nikt go nie widzi a następnie powoli otworzył drzwii. Na końcu pomieszczenia siedziała za biurkiem kobieta.-CO PAN TU ROBI! TUTAJ NIE WOLNO WCHODZIĆ! ZARAZ WEZWĘ OCHRONĘ! - krzyczała sekretarka wstawając z fotela.
W tym momencie Antic Master in Training wykonał kolejną część planu Speera, a mianowicie zamachnął się i rzucił gramofonem w kobietę. Sekretarka została uderzona w głowę, po czym osunęła się na podłogę tracąc przytomność.
-Szybko poszło - powiedział do siebie Fegel.
Następnie podszedł do biurka. Przycisk wzywający ochronę oraz alarmy były nienaruszone. Nikt z kancelarii nie wiedział, co zaszło.
Hermann jeszcze sprawdził, czy gramofon nie ucierpiał. Wyciągnął z kieszeni taśmę i związał nią sekretarkę.W tym momencie doszli do właściwego planu.
Fegel włączył płytę. Była idealna, ponieważ były na niej nagrane marsze, dzięki czemu można było zagłuszyć pracę Speera.
Gdy tylko Albert usłyszał muzykę, włączył udar w wiertarce i zaczął powoli tworzyć w ścianie dziurę na wylot. Antic Master w międzyczasie rozsiadł się wygodnie na krześle i czekał, aż otwór będzie gotowy.
W momencie, gdy Speer przewiercił ścianę w dwóch miejscach, razem z Fegeleinem przez otwory przyciągnęli łańcuch, który następnie podpięto do ciężarówki Himmlera.
-JEDŹ - wrzasnął Speer.
Heinrich wetknął kluczyki do stacyjki po czym nacisnął pedał gazu. Ścianą początkowo zatrzęsła się, a następnie pojawiło się pierwsze pęknięcie. Chwilę później ścianą runęła.
-Nareszcie - stwierdził Fegelein siedząc dalej wygodnie na krześle i patrząc na gruz.
Wstał i podszedł do sejfu. Poczekał jeszcze na Speera i razem wzięli sejf i zapakowali go do ciężarówki.
Potem odczepili łańcuch od pojazdu.Usłyszeli syreny policyjne. Długo sie nie zastanawiając Fegelein i Speer wsiedli do ciężarówki.
-JEDŹ HIMMLER- krzyknął Hermann.
Heinrich przycisnął homoseksualistę gazu i usłyszeli pisk opon. Ruszyli z impetem przed siebie w stronę willi Speera.
Zajebisty fanart by Nacpanykotek
CZYTASZ
Ein FegelFish //Downfall ff
No FicciónBurgdorf nieumyślnie wlewa do akwarium FegelFish wódkę. W wyniku zaistniałej mutacji genetycznej, powstaje stworzenie o cechach człowieka i ryby. Okładka inspired by bewegungsunfish