Rozdział 2

100 5 0
                                    

Od tamtego czasu trochę minęło ,a w sumie trochę więcej niż trochę. Właśnie skończyłam liceum, oraz zaczęły się letnie wakacje. W takie dni jak te często wspominam wyjazd do Grecji i spotkanie Yonn Sanhy z grupy idoli ASTRO ,kiedy się spotkaliśmy Astro nie było tak rozpoznawalne jak teraz. W tym momencie można było porównywać ich do BTS czy EXO. Mieli wiele tras koncertowych jednak nigdy nie zawitali do polski. Sanha był tym faktem przybity bo nigdy nie mieliśmy okazji się spotkać ,ale według mnie to i tak nie było by możliwe. Dzięki temu ,że wtedy na lotnisku dał mi swój numer mogliśmy rozmawiać oraz pisać. Używaliśmy do tego aplikacji LINE jest naprawdę bardzo pomocna. Sanha kiedy tylko miał czas pisał do mnie co tam u niego słychać oczywiście odpisywałam mu. Jak nie miał niczego do roboty to do mnie dzwonił i mogliśmy sobaczyć nasze twarze ,chociaż były za ekranem telefonu. Dzieliło nas  ponad 8 000 km Sanha stał się moim przyjacielem. Czasem zastanawiam się czemu to  mi dał swój numer na lotnisku ,niestety to pytanie zostało jak na razie bez odpowiedzi. W te wakacje postanowiłam polecieć do Korei ,spotkam się z nim czy nie  warto spróbować ,nie powiedziałam mu tego bo chcę mu zrobić niespodziankę o ile mi się uda. Wiem ,że w tym momencie jest gdzieś w Fantagio. Mam nadzieję ,że mój plan wypali. Zanim się obejrzałam samolot właśnie wylądował  jak na 14 godzin to szybko zleciało. Postępując zgodnie z regulaminem wyszłam z samolotu i odebrałam swój bagaż. Kiedy chwyciłam go w swoje dłonie napłynęły mnie tamte wspomnienia i poczułam ukłucie w sercu ,które po chwili ustąpiło. Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się ku wyjściu. Zamierzałam pojechać autobusem tak jak większość pasażerów ,chciałam dojechać do Fantaigo ,żeby spotkać się ze Sanhą o ile jest to możliwe. Autobus który rozwoził pasażerów lotu po różnych zakątkach Seulu. 

***

Weszłam do zielonego autobusu jak parę innych osób ,zajęłam swoje miejsce przy oknie oraz założyłam swoje niebieskie słuchawki na uszy i odpłynęłam słuchając muzyki. Pogoda była słoneczna oraz bez chmurna w Seulu była 14 to znaczyło ,że u mnie w kraju jest około 6 rano ,nie warto było dzwonić do mamy ,że bezpiecznie przyleciałam ponieważ pewnie jednak spała ,ale wiedziałam kto specjalnie obudził się wcześniej ,żeby do mnie napisać. Uśmiechnęłam się lekko i włączyłam telefon.  

-Włącza internet w telefonie-

Ta od Andegaweńskich: Ciekawe jak sobie poradzi :) Sama :) Bez Nas :) W Koreii :)))))

: Mam nadzieję ,że będzie źle.

-Wera dołączyła do rozmowy - 

Unni:No sorry ale wyjazd samotnie do Korei podczas gdy wiesz ze twoje przyjaciółki marzą o tym od 37348518 lat jest trochę chamski nie sądzisz :)

Wera:Dzień-dobry?

Unni: Spadaj.

*Dzień-dobry

  Unni: Ah ta autokorekta :))  

Wera:  Okej liczyłam na cieplejsze powitanie....

Wera:Świetnie jest usłyszeć że jednak żyję. 

-? Ustawiła twój pseudonim jako Zdrajca- 

Ta od Andegaweńskich:Jesteś. Skoro wiesz, to czemu nam też nie załatwiłaś wyjazdu życia?

Unni: I dlaczego dziwisz się z takiego a nie innego powitania? Wiesz że nie mamy najlepszego humoru po tym jak przyjaciółka nas zdradziła i za naszymi plecami zorganizowała sobie samotną wyprawę do Korei.

Saranghae  Yoon SanhaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz