Kolejny poranek już mam dosyć tej jesieni. Standardowo postanowiłem się przejść i żebrać pieniądze czyli codzienność dla biedaków i bezdomnych najczęściej ustawiam się na times square bo tam jest najwięcej ludzi, to miejsce można nazwać sercem nowego yorku.
-Gdzie się wybierasz? Zapytał Garry
- Idę zdobyć trochę pieniędzy
-Dobrze tylko uważaj na siebie Jacob.
Garry zawsze był dla mnie jak ojciec.
Usiadłem pod McDonaldem i czekałem jedni ludzi wrzucają pieniądze ze współczuciem inni szydzą natomiast jeszcze inni udają że nie widzą takie zachowania mówią wiele o człowieku. Ci którzy wrzucają pieniądze z reguły są empatyczni i uczuciowi. Ci którzy szydzą mają pieniądze i wysokie stanowiska więc gardzą gorszymi od siebie, natomiast ci którzy omijają obojętnie boją się że ich spotka ten sam los więc unikają biednych i ubogich. W Nowym Yorku jest najwięcej osób kategorii 2 i 3 wiecznie zabiegani "krawaciarze" obojętni pracownicy niskiego szczebla i na sam koniec najgorsze... dzieciaki bogatych mieszkańców czyli rozpuszczone gnojki które panoszą się po mieście myśląc że mogą wszystko bo ich rodzice są "kimś". No proszę podczas swoich przemyśleń zarobiłem całe 10$ przynajmniej nie będę głodował chociaż jest środek jesień więc może zainwestuję pieniądze w jakiś koc (kupienie kurtki za pieniądze z żebrania graniczy z cudem czytelniku) życie jest brutalne ty prawdopodobnie siedzisz w ogrzewanym domu podczas gdy ja mam dylemat coś zjeść czy marznąć przez cały sezon? Chociaż sam sobie jestem tego winien mogłem sobie wtedy odpuścić ale byłem głupim dzieciakiem. Moje gdybanie przerwał deszcz, cóż za wspaniały dzień... zacząłem panicznie biec w poszukiwaniu schronienia przed lodowatym jesiennym deszczem.
W trakcie biegu poślizgnąłem się i zarobione pieniądze wpadły w błoto, 4$ z drobniaków udało się uratować niestety reszta papierowych rozmiękła w błocie. Dlaczego życie mnie tak nienawidzi? Głodny, zmarznięty, bez pieniędzy, bez domu. W tym momencie skuliłem się na poboczu, łzy płynęły po moich policzkach, nie zwracałem uwagi na deszcz albo błoto, w tym momencie chciałem już umrzeć.
- Wszystko dobrze proszę pana?
Nade mną stała wysoka dziewczyna o długich falistych i ciemnych włosach, miała wręcz błyszczące błękitne oczy które skrywały się za szkłem okularów. Na jej widok odebrało mi mowę. Dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę i pomogła mi wstać. Stanęła przy mnie i rozłożyła parasol nad nami.
-Jak się czujesz?
-W skrócie? Mam dosyć życia
-Nie mów tak
-Dlaczego?
-Życie jest piękne, tylko rozjerzyj się dookoła.
Czyżby to była jedna z tych hipisek?
-Dla Ciebie życie może i jest piękne
-Co sprawia że jesteś zdołowany?
-Brak pieniędzy, domu i głód.
-Jesteś bezdomy?
-Niestety tak
-Chcesz coś zjeść?
-Nie chcę Cię naciągać na koszty
- Nie marudź
Dziewczyna parsknęła śmiechem a ja razem z nią
-Dobrze chodźmy
Przechadzaliśmy się przez times square pod parasolem w tym momencie zauważyłem to o czym mówiła dziewczyna szum deszczu i jej głos niczym śpiew skowronka wokół nas wierzowce i tabuny ludzi, dla takich chwil się żyję. Może życie naprawdę jest piękne? Tak bardzo się zamyśliłem że nie słyszałem jak dziewczyna opowiadała mi o miejscowych restauracjach
-Więc co chciałbyś zjeść?
W pobliżu stała budka z hot dogami
- jeden hot dog będzie w sam raz
Dziewczyna zamawiała jedzenie dla mnie i dla siebie, dopiero w tym momencie zwróciłem uwagę na jej ubiór, miała na sobie wspaniałą granatową kurtkę z futerkiem przy kapthrze, ciemnie jeansy i czarne lekko ubłocone kozaczki wyglądała naprawdę wspaniale. Usłyszałem że rozmawia ze sprzedawcą.
-Nie przeszkadza panu deszcz?
-Przeszkadza jak cholera ale interes się musi kręcić panienko.
Oboje zaczęli się śmiać, skąd biorą się tak pozytywne osoby jak ta dziewczyna, jak to możliwe że dzięki niej wszyscy się uśmiechają? Zawsze podziwiałem takie osoby. Spoglądałem w kałużę i rozmyślałem aż nagle przerwała mi dziewczyna (za często się zastanawiam i rozmyślam)
-Trzymaj
Na jej twarzy gościł promienisty uśmiech
-Dziękuję
Przez dłuższy czas panowała cisza, staliśmy pod parasolem w milczeniu. Dziewczyna wyglądała na zamyśloną.
-Nad czym tak myślisz?
-Zastanawiałam się jak masz na imię.
-Jacob, a ty?
-Ashley, miło mi cię poznać Jacob
-Mi ciebie również
-Chcesz się przejść?
-Emm jasne ale dokąd?
-niedaleko jest park co ty na to?
-Z przyjemnością
Ta dziewczyna coraz bardziej mnie intryguje. Przez całą drogę rozmawialiśmy, właściwie o wszystkim od hot dogów po sens życia, dzięki niej czuję się szczęśliwy , kto by pomyślał że jej urok zadziała również i na mnie. Po 20 minutach dotarliśmy do parku. W tym czasie trochę się rozpogodziło i przynajmniej deszcz przestał padać, Ashley szukała miejsca na ławce ale wszystkie były jeszcze mokre po deszczu, zacząłem wycierać ławkę rękawem od bluzy.
-Jacob zniszczysz sobie tą bluzę!
-Nie przejmuj się to i tak stary łach
Ashley odepchnęła mnie od ławki i wytarła ją chusteczkami, usiedliśmy razem.
-Jacob mogę cię o coś zapytać?
-Jasne
-Co sprawiło że jesteś bezdomy?
-A jak sądzisz?
-Używki? Hazard? Nałogi?
-3 razy nie
Diewczyna się zaśmiała
-Wszystko zaczęło się gdy miałem 17 lat wszystko było dobrze dopóki nie zaunteresowałem się elektroniką
-To znaczy?
-Zacząłem się bawić w hakowanie i czyścić ludzią konta bankowe
-Złapała cię policja?
-Niestety nie i bardzo tego żałuję
-Zaraz jak to?
-Przypadkiem zgarnąłem pieniądze szefa mafii
-Co dalej?
-Namierzył mnie i...
W tym momencie głos zaczął mi się łamać i poczułem łzy w oczach. Ashley złapała mnie za rękę
-Przepraszam, nie wiedziałam że to dla ciebie takie trudne, żałuję że zapytałam.
-Nie obwiniaj się skąd miałaś o tym wiedzieć?
Dziewczyna wytarła mi łzy chusteczką
-Wiesz skoro o tym mówimy ja też nie miałam lekkiej przeszłości. Mój ojciec właściwie cały czas się rozwodził, a co za tym idzie bardzo często się przeprowadzaliśmy a ja nie umiałam się do przyzwyczaić do danego miejsca. W wieku 18 lat uciekłam od niego i zerwałam wszelki kontakt. W dodatku nawet nie znam swojej prawdziwej mamy.
- Bardzo ci współczuję
Dziewczyna zaczęła płakać, złapałem ją za ramię i przytuliłem do siebie.
-Nie płacz, oboje niestety mieliśmy beznadziejną przeszłość ale to nie znaczy że przyszłość ma być gorsza.
Wytarłem jej łzy
-Dobry z ciebie człowiek Jacob
-Miło mi to słyszeć, dziękuję. Zaraz która jest godzina?
-Coś koło 17? Czemu pytasz?
-Muszę wracać Garry będzie się martwił
-Garry?
-Mój przyjaciel, kiedyś ci o nim opowiem.
-Mogę cię odprowadzić jeśli chcesz
-A więc chodźmy
W trakcie drogi opowiadałem Ashley o życiu bezdomnego i trochę o Garrym, nie spodziewałem się że dziewczyna będzie mnie tak uważnie słuchać. Cały czas mieliśmy nowe tematy na rozmowy, to było cudowne, niestety rozmowa musiała się urwać ponieważ już staliśmy przy metrze.
-Więc do zobaczenia Ashley
-Czekaj
Dziewczyna zaczęła grzebać w torebce i wyjęła 20$
-Proszę weź, niby nie dużo ale zawsze się przyda
-Dziękuję
Na pożegnanie się przytuliliśmy i każdy poszedł w swoim kierunku. Moje życie nareszcie nabrało barw
![](https://img.wattpad.com/cover/132314614-288-k651383.jpg)
CZYTASZ
Middle of the city
Teen FictionCzy można się podnieść dosłownie z samego dna? Przekonaj się (opowieść w trakcie pisania)