Tak na wstęp zanim przejdziemy do rzeczy:
Mieszkamy w Berlinie już miesiąc. Zdążyliśmy się zaklimatyzować i jest dobrze. Wszytko się układa i zachowujemy się normalna rodzina. Wchodzimy już w codzienną rutynę.
**
-Gerard wstawaj zrobiłem Ci śniadanie!- krzyczałem do leżącego na górze chłopaka.-Już schodzę!- odkrzyknął i po chwili już pojawił się na dole.
-Cześć kochanie- pocałował mnie w policzek na przywitanie- Co dobrego zrobiłeś?
-Tu masz jajecznicę, a tam kanapki. Wybierz sobie co chcesz i idziemy jeść- powiedziałem wskazując na talerze.
Siedzieliśmy w salonie jedząc śniadanie i oglądając mecz siatkówki. Gerard zaczął:
-Wiesz Hiacynt, dziś nie pracujemy może pójdziemy wieczorem gdzieś coś zjeść?- zapytał
-W sumie nie mam nic przeciwko- odpowiedziałem.
Gerard Pov.
Tak zgodził się, plan idzie po mojej myśli. Jeszcze tylko zaciągnąć go do tej cholernej restauracji i dać mu znac, że nie chcę by był moim chłopakiem. Tak zrobię to tam.
-Mamy rezerwację na 18.- powiedziałem i poszłem w stronę kuchni.
Zacząłem zmywać naczynia po śniadaniu słuchając radia. Stresowałem się strasznie dzisiejszym wieczorem, praktycznie myślałem tylko o nim. Jak ja mu to powiem. Ehh nie wiem już co myśleć. Umyłem naczynia i zabrałem się do odkurzania w domu. Przez ten cały czas Hiacynt siedział na kanapie przed telefonem i mówił, że zachowuję się jak Levi. Nie mam pojęcia kto to. Może i dobrze, mam o czym myśleć. Tak już mam, gdy się stresuję po prostu sprzątam. Niektórzy jedzą, krzyczą, a ja sprzątam, ale mniejsza o to. Aż do 16 sprzątałem umyłem okna, podłogi, powycierałem kurze, pościeliłem łóżka i podlałem kwiaty. Hiacyntowi to najwyraźniej przeszkadzało, cały czas próbował mnie zagadać, przytulić czy wyciągnąć na spacer. Skończyło się na tym, że wsiadł w auto i pojechał do Zoe, jego przyjaciółki z biblioteki. Wrócił do domu przed 17.
-Szykuj się, powinniśmy już pomału wychodzić naszykowałem Ci ciuchy, są na górze.- powiedziałem wchodząc do łazienki.
Hiacynt Pov.
Nie mam pojęcia co temu człowiekowi się odwala. Cały dzień jest oschły i mnie odrzuca. Nawet kiedy zacząłem robić to co najbardziej lubi tak po prostu mnie odrzucił. Chociaz rozmowa z Zoe mnie trochę pocieszyła. Teraz jestem ciekawy co on mi tam naszykował. Na łóżku leżała różowa sukienka. CO KURWA??!!! SUKIENKA?!! ON CHCE BYM TO UBRAŁ?!! Może i zdarza mi się chodzić w sukienkach, ale po domu. Nie wśród ludzi. Wziąłem ją do ręki i Zbiegłem na dół, gdzie był Gerard
- Gerard co to do kurwy nędzy ma być?!- krzyczałem machając sukienką przed jego twarzą.
-Tak ładnie wyglądasz w niej w domu, to czemu nie wyjść w niej na miasto? Widziałem już faceta w sukience, przyszedł ostatnio do sklepu.- mówił lekko zawstydzony.
-Serio?- W sumie jest ciepło, a ja lubię sukienki.
-Pysiu proszę, tak ładnie- zrobił oczy którym nigdy nie mogę się powstrzymać.
-No dobrze, ale tylko raz- powiedziałem.- Tylko nie kojarz tego z Boku no pico!-krzyknąłem wchodząc na górę.
(Na dole wam wstawię zdjęcie sukienki. Zobaczycie w czym Hiacynt wyszedł na miasto)
Gerard Pov.
Co to jest to Boku no pico? Nie wiem o czym on znowu gada. Już Nie mogę się doczekac, gdy zobaczę go w sukience którą mu ostatnio kupiłem. Tak śliczne wtedy wygląda.
-I jak wyglądam?- usłyszałem głos zza pleców.
-O kurwa...- tylko to zdołałem z siebie wydobyć przed złapaniem się za moje krocze.
-Chyba Ci się podoba...- podszedł do mnie i zastąpił moją rękę swoją.
-Hiacynt, proszę nie teraz, spóźnimy się- odwróciłem się, byłem tak zestresowany, że nawet nie miałem ochoty na seks.
-No dobrze, więc idziemy- uśmiechnął się.
Wsiedliśmy do auta. Tym razem ja prowadzę.
Po chwili już byliśmy na miejscu. Usiedliśmy przy stoliku i złożyliśmy zamówienie. Jakoś ludzie nie zwracali uwagi na Hiacynta i o to chodziło.-Hiacynt muszę iść do toalety, wybacz na chwilę- powiedziałem po czym mierzyłem w stronę łazienki.
Stanąłem przed lusterkiem.- Gerard jesteś facetem, dasz radę- mówiłem sam do siebie.
Wyciągnąłem z kieszeni małe ozdobne pudełeczko, w którym znajdował się pierścionek dla Hiacynta. Nie chcę by był tylko moim chłopakiem, chcę spędzić z nim resztę życia. Kocham Go. Przetarłem go lekko, wziąłem głęboki wdech, schowałem ponownie i zamierzałem w stronę naszego stolika. Hiacynt siedział już tam z naszym zamówieniem.
-Co Ty tam robiłeś tak długo?- spytał biorąc widelec w dłoń.
-Hiacynt, bo jest coś o czym muszę Ci powiedzieć- złapałem go za rękę i wziąłem głęboki wdech.
-Mam się bać?- zaśmiał się.
-Hiacynt- ukleknąłem- Willst du mich heiraten?- spytałem ukazując mu pierścionek.
Hiacynt zaniemówił, w jego oczach pojawiły się łzy, a na twarzy rumieniec.
-Ja, natürlich- krzyknął Hiacynt przytulając się do mnie.
Ludzie wstali i zaczęli klaskać, w Polsce zapewne wyrzuciliby nas z restauracji.
Założyłem pierścionek na palec Hiacynta.
Obaj z bananami na twarzy zjedliśmy kolację, a mój narzeczony cały czas Wpatrywał się w Nowy pierścionek.
CZYTASZ
Hiacynty | boyxboy | 🚨🚧
RomanceChłopak skrzywdzony przez wydarzenia z przeszłości próbuje odnaleźć się wchodząc w dorosłość. Nowy uczeń w jego klasie całkowicie odmienia jego dotychczasowe życie, ale czy wszystko co widzi jest prawdą?