3.GOŚĆ

3.1K 171 118
                                    

- Bardzo ładnie grasz Hiacynt. - o futrynę opierał się nikt inny jak Gabriel, miałem wrażenie jakby ten mnie prześladował swoją obecnością.

- Kto Cię tu wpuścił? - zmierzyłem go wzrokiem zdenerwowany. 

Chłopak miał w sobie coś co mnie czarowało, ale nie powiedziałbym, że chcę tu jego obecności. Prawda była taka, że w ogóle się nie znaliśmy, nie wiedziałem jakie ma zamiary wobec mnie. Życie mnie nauczyło, że ludzie są w stanie zrobić wiele jedynie dla głupiego żartu, nie chciałem wiązać z Gabrielem żadnych nadziei.

- Twoja mama.- w jego szczerości było coś tak prostego, że aż głupiutkiego. Był jak dziecko, pełny nienaruszonej miłości do świata. 

Co ona sobie myśli? A gdyby to był pedofil podający się za mojego kolegę? Pedofili nie pociągają osoby w ich wieku Hiacynt. Odłożyłem gitarę na bok, wciąż nie wiedziałem w jakim celu chłopak złożył mi taką niespodziewaną wizytę.

- Wciąż nie wiem po co się tu zjawiasz bez zapowiedzi. - oparłem się na łokciach kładąc zmarnowany na łóżku.

Chłopak zamknął za sobą drzwi i usiadł na krześle obrotowym naprzeciwko mnie - Nie dokończyliśmy rozmowy pod szkołą - oparł głowę na dłoni i lekko kręcił się na meblu.

Milczałem oczekując, że ten dokończy swoją myśl. Robiłem się coraz bardziej podenerwowany. Obcy chłopak w moim pokoju. Obcy, przystojny chłopak w moim pokoju.

- Od jak dawna grasz?- zapytał wpatrując się w moją gitarę.

- Nie o tym rozmawialiśmy pod szkołą. - oburzyłem się, wiedziałem, że ta nasza "niedokończona" rozmowa pod szkołą to tylko pretekst by tu przyjść. Jednak się zmiarkowałem, chciałem poznać zamiary chłopaka. - Jakieś siedem lat - uśmiechnąłem się zawieszając wzrok na instrumencie.

- To długo - oparł się na krześle, czuł się widocznie swobodnie. - Ja jedyne na czym potrafię grać to nerwy. - uśmiechnął się szeroko.

- To już zdążyłem zauważyć, nieźle Ci idzie - oboje zaczęliśmy się mimowolnie śmiać, jednak gdy nasze spojrzenia się spotkały zamilkłem speszony. 

- Ile to już trwa? - zmienił temat zapędzając się w dziwne rejony, nie wiedziałem do końca co ma na myśli 

- Co masz na myśli? - poprawiłem koszulkę.

- Ci wszyscy ludzie, no wiesz... - podrapał się po głowie widocznie zakłopotany.

- To? Jakieś pięć lat, ale to nieistotne. - przewróciłem oczami, nie lubiłem się uzewnętrzniać nieznajomym, nie ufałem im, ale Gabriel miał coś w sobie co sprawiało, że czułem się przy nim dziwnie swobodnie.

- Ludzie to potwory. - wpatrywał się w podłogę jakby smutny. 

Patrząc na chłopaka przez dłuższą chwilę zapaliła mi się jakaś czerwona lampka. Właśnie gadasz z jakiś przypadkowym chłopem, który bez zapowiedzi, bez jasnego powodu wpada do Twojego domu i wypytuje o Twoją przeszłość. Nie pamiętasz co się działo w gimnazjum? Chcesz skończyć tak jak wtedy? Masz za mało problemów przez szczeniackie ufanie nieznajomym

- Co Ci w ogóle przyszło do głowy żeby przychodzić tu i wypytywać mnie o moje życie osobiste? - wstałem z łóżka i zacząłem dreptać po pokoju w nerwach.

- Chciałem się poznać, tak się zdobywa znajomych Hiacynt. - uniósł leniwie głowę - Poza tym, wiem co przeżywasz, chciałem Ci pomóc... -zmarszczył twarz formując ją w dziwny grymas. 

- Od pomagania mam psychiatrę i terapeutę. - burknąłem stając na przeciwko niego - Wiesz gdzie są drzwi. - słowa ledwo przeszły mi przez gardło. 

Może Gabriel ma rację i tak wygląda poznawanie nowych znajomych. Nie wiem jednak czy jestem na to gotowy i czy mogę mu wierzyć. Czaruje mnie swoją osobowością i swoim wyglądem, ale nie chcę skończyć jak w gimnazjum. Wolę pozostać w mojej skorupie samotności dopóki nie wyniosę się z tego miasta. 

POV. GABRIEL

Nie, nie, nie. Nie tak to miało być. Wyszedłeś tylko na dziwaka, którym jesteś w końcu. 

Patrzyłem na Hiacynta jeszcze przez parę chwil w oczekiwaniu, że ten zmieni zdanie. Stał jednak nade mną nieugięty co chwila zerkając to na mnie, to na drzwi od jego pokoju. Wstałem momentalnie go przewyższając, cofnął się wyraźnie speszony. 

- Zostawię Ci mój numer telefonu jakbyś jednak chciał pogadać. - odparłem smutny kładąc na łóżku chłopaka zieloną karteczkę, byłem przygotowany na taką ewentualność. 

Hiacynt nie pożegnał mnie nawet spojrzeniem. Gdy schodziłem po schodach z moich oczu pociekło kilka łez. Tyle czasu przygotowywałem się na ten moment i wszystko poszło na marne, nie udało mi się nawiązać choć nici porozumienia. Na dodatek wyszedłem na ciekawskiego desperata, który narusza prywatność chłopaka. Wiedziałem przecież doskonale po jakich przejściach jest blondyn i że powinienem podejść do niego delikatnie. Głupio myślałem, że podzielenie się z nim faktem, że też zmagałem się z problemem z samookaleczaniem sprawi, że nawiąże się pomiędzy nami jakaś więź. 

Znałem Hiacynta lepiej niż ten chciał bym go znał. Niż ktokolwiek chciałby by się go znało. Miasto, w którym mieszka chłopak jest też miejscem zamieszkania mojej kuzynki, do której przyjeżdżamy z rodziną co wakacje. Wypatrzyłem go jakieś trzy lata temu w sklepie. Nasze spojrzenia się spotkały, gdy nasze matki starały się wybrać idealne warzywa na obiad. Nie były to idealne okoliczności na poznanie się, ale wiedziałem, że mogę jeszcze takie uczynić. Co właśnie spaprałem. Jednak wtedy ogarnęło mnie pożądanie, wiedziałem, że muszę mieć tego chłopaka, choć raz dotknąć jego skóry i posłuchać głosu zwróconego do mnie. Życie potem rozkładało przede mną dywan na każdym kroku, zbiegi okoliczności, które je postrzegałem jako przeznaczenie, znaki od Boga. Najpierw moja kuzynka sprzedała mi plotkę mówiącą, że Hiacynt jest homoseksualny. Potem rodzina zdecydowała się na zakup psa, a ja mogłem zostać ochotnikiem by przesiadywać u nich całe lato pilnując zwierzaka kiedy Ci byli na wakacjach. Aż po pamiętny dzień, gdy ojciec dostał pracę za granicą, a ja mogłem się sprzeciwić wyjazdowi i zaproponować, że zamieszkam z ciotką, którą oblałem uwielbieniem do mojej osoby. Przyjęła mnie chętnie, a ja mogłem zacząć naukę w szkole Hiacynta. Nasz ścieżki w końcu się przecięły. Planowałem ten dzień od lat i wszystko popsułem. Kochałem tego chłopaka nie znając go osobiście. Jak fani kochają swoich niepoznanych idoli, a na spotkaniu z nimi robią z siebie idiotów przez stres. Prawda była też taka, że chłopak był łatwym celem. Niestabilny emocjonalnie, problemy z przywiązaniem, samotny. Wiedziałem, że koniec końców uda mi się go w sobie rozkochać, lub choć sprawić by mnie polubił. Zawsze dostawałem to co chciałem, tak też miało być w tym przypadku. Nie zmieniało to jednak faktu, że spotkanie się z odtrąceniem mnie zasmuciło.

Hiacynty | boyxboy | 🚨🚧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz