RODZINA

1.8K 115 61
                                    

To co ujrzałem było straszne. Pod moimi drzwiami siedział Gerard. Miał poszarpane ubranie, poobijane nogi, a na policzku miał siniaka. Płakał. Obok niego stały dwie torba z logo dawnego klubu siatkarskiego w którym grał przed przeprowadzką, była wypchana po brzegi. Obok niej stał jeszcze tak samo wypchany plecak i reklamówka z empik'u (autor. Lol nie wiem byłem dziś to czemu nie xD). Gdy tylko mnie zobaczył wstał i próbował się do mnie przytulić, lecz jego nogi były tak pobijane, że syknął z bólu i upadł na mnie. Złapałem go, on dalej płakał.

-Gerard co się do cholery dzieje! - sam nie wiem czy byłem zły, czy smutny.

-Hiacynt proszę, mogę wejść?- spytał przez łzy.

Pokiwałem głową i pomogłem mu wejść na górę do mnie do pokoju. Gdy siedział już na łóżku Zbiegłem po jego bagaże. Usiadłem obok chłopaka, który cały czas szlochał i trzymał się za głowę.

-Wyjaśnisz mi co się do cholery dzieje?- spytałem.

-Wiem, że pewnie teraz mnie wyśmiejesz i stąd wyrzucisz, ale proszę chociaż daj mi tu przenocować jedną noc.- chłopak wziął głęboki oddech- Mój ojciec i matka widzieli jak całujemy się pod moim domem. Sam wiesz, że większy homofobów nie ma. Ojciec pobił mnie zwyzywał, tak jak oboje mówili nie mają już syna i się mną brzydzą po czym kazali spakować swoje rzeczy i czymprędzej się wynosić i nigdy więcej nie pokazywać, bo w końcu mam już prawie 19 lat, odpowiadam już za siebie.- chłopak spojrzał w ziemię.

Zrobiło mi się tak strasznie przykro, jak oni mogli mu to zrobić?! Przytuliłem Gerarda.

-Zrobię nam herbaty i przyniosę Ci lód.- powiedziałem wystając z łóżka- A Ty się rozgość zostaniesz tu tyle ile tylko chcesz.

Mojej matki znowu nie było w domu, teraz pewnie pieprzy się ze swoimi kochasiami, ale nie o tym teraz mowa. Podałem lód chłopakowi, a napoje postawiłem na stoliczku obok łóżka. Usiadłem obok niego i zacząłem głaskać jego spocone czoło.

-Zdaje mi się, że nie masz ochoty o tym gadać, więc może pójdziemy już spać?- spytałem troskliwie.

-Dobry pomysł- uśmiechnął się chłopak.
On jest niemożliwy nawet teraz potrafi się uśmiechać.
Zszedłem na dół i przygotowałem kąpiel dla Gerarda.
****
Leżeliśmy obok siebie w łóżku, głaskałem dalej jego czoło.

-Dobranoc Gerard- wyszeptałem do śpiącego już chłopaka po czym przytuliłem się do niego i zasnąłem.
******

Obudziłem się o szóstej rano. Dziś nie mam w planach iść do szkoły. Gerard jeszcze spał i dobrze niech odpocznie sobie po wczorajszym zajściu. Leżałem przeglądając Instagram, gdy nagle coś złapało mnie za udo Bardzo blisko mojego krocza. Tym czymś był Gerard.

-Cześć kochanie- powiedział ziewając.

-Już lepiej? - pocałowałem go w ciepłe czoło.

-Gdy jestem z Tobą wszytko jest dobrze, boli mnie trochę ten policzek i nogi, ale pozatym fizycznie jest OK, może psychiczne trochę gorzej...- spojrzał w sufit.

-Dojdziesz do siebie, tylko trzeba Ci trochę czasu i miłości. - mówiłem wstając z łóżka -zrobię nam śniadanie, a Ty leż.

Postanowiłem zrobić nam omlety. Mojej matki dalej nie było w domu. I dobrze, nienawidzę jej. Może i wzięła mnie na litość i ze mną została, ale psychiczne mnie dręczyła.
Na tacy postawiłem talerz z omletami, sok i dwa widelce. Zacząłem wchodzić po schodach, gdy nagle usłyszałem płacz Gerarda. Zacząłem biegnąc, prawie wylewając sok. Szybkim ruchem otworzyłem drzwi, odłożyłem na bok tace i pobiegłem do siedzącego tyłem chłopaka. W ręku trzymał swój telefon.

-Co się stało?! -Popatrzyłem mu w jego zielone, przekrwione oczy.

-Matka, jeśli mogę ją jeszcze tak nazwać napisała do mnie- podał mi telefon.

Czytałem: "Ty jebany gnoju pokaż się tu jeszcze raz, a mój mąż* Cię rozszarpie! Podobno Pieprzyłeś się z tą twoją męską dziwką w szkole! Przyniosłeś wstyd całej naszej rodzinie! Najlepiej teraz Wypierdalaj z tego miasta! Zrozumiałeś KURWA!"
Zdałem sobie sprawę w jak okropnej sytuacji jest mój chłopak. On się już trochę uspokoił i przestał płakać, lecz mi łzy same napłynęły do oczy. Przytuliłem go.

-Wszystko będzie dobrze, damy radę, damy radę- szeptałem.

-Hiacynt ja, przepraszam Cię za to wszystko, już lepiej pójdę... -Oderwał się odemnie i wstał.
Złapałem go za dłoń- Nie masz za co przepraszać, to nie twoja wina tylko twoich rodziców, a u mnie możesz zostać ile chcesz- patrzyłem mu w twarz.

-Jak ja Cię cholernie kocham!!!- krzyknął Gerard i rzucił się na mnie.
Znowu nasze usta się stykały, odwzajemniałem jego jakże czułe pocałunki. Tak jak wczoraj w szatni powoli zaczęliśmy się rozkręcać, Gerard schodził pocałunkami na moją szyję. Wiem do czego by zapewne doszło. Choć było mi cholernie przyjemnie odsunąłem się od niego, A on spojrzał na mnie pytająco.

-Może później, a teraz zjedzmy śniadanie.- uśmiechnąłem się.

Po wspólnie zjedonym posiłku, Gerard poszedł się wykąpać, a ja za jego pozwoleniem zacząłem wypakowywać jego torby w których były jego rzeczy spakowane na szybko. Nie było tego mało. Zrobiłem miejsce u Siebie w szafie i zacząłem układać w niej jego dobytek.
Bluzy, spodnie, skarpetki, bokserki, pięć par różowych string, bluzki, książki, portfel, ładowarka, pluszowy miś. Nic mnie nie zaskoczyło oprócz tej bielizny, gdy nagle na samym dnie ostatniej torby ujrzałem jakieś czarne pudełko z różowym napisem "Zabwki Gerarda". Pozwolił mi go rozpakować, więc zajrzałem do tego dziwnego pudełka. To co zobaczyłem trochę mnie przestraszyło. Było tam różowe dildo i wibrator w tym samym kolorze, prezerwatywy, lubrykant, obroża, knebelek, ogonki i inne sex zabawki. Wszystko było umyte do czysta. Odłożyłem pudełko na bok i zacząłem się zastanawiać czy te rzeczy nie są przypadkiem naszykowane dla mnie?, czy on może jest dziwką?, albo jakimś seksocholikem? Skończyłem rozpakowywać jego rzeczy, gdy nagle do pokoju wszedł pan od zabawek w samym ręczniku.

-Gerard wiem, że masz niemało problemów, ale wyjaśnij mi co to do cholery jest?!- wskazałem na pudełko.

-Cholera- wyszeptał- Hiacynt to są moje zabawki...-na jego twarzy pojawił się rumieniec.

-To akurat widzę, po co Ci one, i w jakim zamiarze je tu przyniosłeś?- patrzyłem na niego zdziwiony, ale przyznam chętnie bym się pobawił.

-Musiałem je wziąć, gdyby ojciec je znalazł zajebał by mnie na dobre, a ja lubię takie zabawy, ale ja, ja nie miałem okazji wypróbować... Nie zastanawiałeś się jakim byłym słodkim kotkiem- no i w tym momencie Gerard oparł się obiema rękami o ramę łóżka i puścił swój ręcznik który trzymał. Opadł on ziemię odsłaniając jego penisa. Chłopak zignorował to i patrzył na mnie dalej.
Sięgnąłem do pudełka i wjąłem z niego czarny ogonek.

-Oczywiście, że tak, ale wetknę Ci do w dupę dopiero jak ogarnę ten cały syf...- pochyliłem się i ponętnie na niego spojrzałem machając ogonkiem przed jego twarzą. Na co on mruknął.- Tylko mi się teraz nie podniecaj.- wstałem.

******

Była już godzina 18. Prawie cały dzień przegraliśmy z Gerardem. Zrobiliśy też małe przemeblowanie i byliśmy na zakupach. Humor Gerarda już się polepszył.

Wróciliśmy do domu, a ja postanowiłem wziąć prysznic. Tak mojej matki dalej nie było w domu, ale to nie jej rekord. Najdłużej znikła na 3 dni, więc się nie martwiłem.
Zdjąłem z siebie wszystkie ciuchy i stanąłem przed lustrem ogladając swoje nagie ciało. Blizny na rękach i szyi. Zrobiłem jeszcze parę głupich min i weszłem do wanny z gorącą wodą. Zamoczyłem się po same uczy po czym wziąłem głęboki wdech i zanurkowałem. Próbowałem wytrzymać pod wodą jak najdłużej. Tak właśnie odcinam się od wszystkiego.

Umyty w samym białym ręczniku weszłem do pokoju. Na to co zobaczyłem odrazu złapałem się za głowę.

Hiacynty | boyxboy | 🚨🚧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz