Część 1

16.6K 685 1.9K
                                    

> > L < <

SOBOTA - 27 CZERWCA

Pewnego dnia Louis znajdzie wiarygodną wymówkę na to, żeby nie przychodzić na przyjęcia w ogrodzie swojej matki. Opracuje historię tak błyskotliwie przekonującą, że nie będzie nawet próbowała zmienić jego zdania. I kiedy ten dzień nadejdzie, będzie upajał się swoją nową wolnością od jej nieskończoności, która słabo ukrywała swoje próby swatania.

Ponieważ to było to. Tak było zawsze. Louis miał prawie 30 lat i wciąż był singlem. I jego mama brała to bardzo do siebie.

Wysiadł ze swojego Audi, żwir chrzęścił pod jego wypolerowanymi butami. Światło słoneczne odbijało się od jego okularów, kiedy zwrócił swój wzrok w kierunku rozległej posiadłości. Na marmurowych schodach, otoczonych idealnie przyciętymi krzewami stało kilku gości w swoich pastelowych sukienkach i garniturach, popijając z kieliszków, po brzegi wypełnionych szampanem. Śmieli się i rozmawiali i już, zanim nawet wszedł do serca imprezy, Louis chciał wspiąć się z powrotem do swojego samochodu i wrócić do swojego cichego mieszkania.

Zamiast tego, poprawił swoje platynowe spinki do mankietu, wyrównał kołnierz i ruszył w stronę schodów.

- Dobry wieczór, Louis. – Powiedział Felix, gdy tylko Louis wszedł do domu. Mężczyzna skinął na niego, trzymając w dłoni srebrną tacę. Stał w swoim czarnym garniturze w lśniącym przedpokoju, wielkie schody wznosiły się za jego plecami.

- Felix. – Powiedział Louis, klepiąc mężczyznę po ramieniu. - Co u ciebie?

- Bardzo dobrze, proszę pana. Chce pan posmakować peruwiańskiej sałatki z owocami morza?

Louis przyjrzał się i wzruszył ramionami, biorąc jednego chipsa tortille razem z sałatką z tacy. Włożył to do swoich ust, przeżuwając, kiedy szedł z Felixem w stronę ogrodu. - Udoskonaliłeś ten przepis, prawda? – Spytał Louis z wciąż pełnymi ustami.

Felix wyglądał na uradowanego. - Tak, proszę pana.

- Smakuje doskonale. – Zapewnił go Louis, ostatni raz ściskając ramię Felixa. Ponownie wyszedł na oślepiające słońce i na marmurowy taras, zielony trawnik rozpościerał się przed nim.

Biały namiot stał na środku ogrodu, otoczony różami i kwitnącymi drzewami ze sznurami światełek, które łączyły je ze sobą. Więcej gości było rozproszonych wokół ze swoimi drinkami w dłoni i plotki wydostawały się pomiędzy śmiechem z ich ust, stali pod białymi parasolkami, by ukryć się przed letnim słońcem.

Jego rodzice żyli i oddychali ekstrawagancją. Lśniło to w każdym detalu, który mógł dostrzec. Od pomarszczonych halek od sukienek gości, do rzeźby flaminga z lodu, który topił się w słońcu. Właściwie, to było niedorzeczne.

Ale jako najstarszy syn i dziedzic Alexander and Jay Tomlinson, Louis nie mógł powiedzieć, że nienawidził tego wszystkiego, nie do końca. Posiadanie więcej, niż tego potrzeba, by zrobić cokolwiek w każdej sekundzie było błogosławieństwem, nie mógł temu zaprzeczyć. I bestorskie i wygodne życie - to również było miłe.

Ale z jakiegoś powodu nie było to wystarczające. Nigdy nie było.

Cokolwiek to było, jego mama miała nadzieje, że to odnajdzie, czegokolwiek Louis poszukiwał - nie uważał, że znajdzie to tutaj, pośród tych wykwintnych panienek i kolesi, które mają do zaoferowania całe Wyspy Brytyjskie.

Louis wypuścił oddech. Cóż, no to zaczynamy.

Zanim poszedł dalej, poczuł jak silne ramię owija się wokół jego ramienia i został przyciągnięty do niespodziewanego, duszącego uścisku.

I'll Crash Until You Notice Me /larry tłumaczenie pl/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz