Część 10

7.4K 590 732
                                    

> > H < <

Biegli za Maxem po plaży, gdzie miły przechodzień go złapał. Znowu był pokryty piaskiem, przez co Harry jęczał przez całą drogę powrotną. Będzie musiał jeszcze raz go umyć i wysuszyć, zanim wróci do swoich właścicieli. 

Louis poszedł, kiedy wiedział, że Max był bezpieczny. Jego wzrok był niepewny i unikał kontaktu wzrokowego i wyglądał na zdesperowanego, żeby być gdzieś indziej. I okej, Harry się tego spodziewał. Również to czuł, jakby przekroczyli jakiś punkt, z którego nie było już odwrotu. Ale to nie było prawdą. 

To był tylko pocałunek. Nic, na co trzeba było się wściekać. Tylko pocałunek. 

To prawda, że to był ten sam pocałunek, przez który Harry był teraz zamknięty w kabinie, dłonią szybko poruszał po swoim penisie. Jego usta wciąż drżały przez uczucie Louisa. Oblizał je, by nacieszyć się jego smakiem i doszedł, dysząc w taki sposób jak wtedy, gdy Louis ssał jego skórę.  

Pod jego szczęką znajdował się ślad i wpatrywał się w niego w lustrze, dopóki nie zrobił zeza. Po pracy, kiedy szedł promenadą z Niallem i Ollym, wciąż zauważał go w obiciach w sklepowych oknach. To był tylko pocałunek i nie mogły minąć nawet dwie sekundy, zanim ponownie o nim nie myślał. 

- Jesteś naćpany? – W pewnym momencie spytał go Olly. 

- Nie. – Odpowiedział Harry. - Co-

- Czy to malinka? – Było drugim pytaniem Olly'ego. 

Harry zakrył ręką to miejsce. Niall i Olly posłali sobie spojrzenie, ich brwi uniosły się do góry. 

- Oh, patrzcie, to Liam! – Krzyknął Harry, wskazując na wprost. To naprawdę był Liam, za co był wdzięczny. Niall podejrzliwie się na niego patrzył. Ale kiedy podszedł Liam, temat uległ zmianie.  

Był jeszcze większym dłużnikiem Liama, kiedy chłopak zgodził się do nich dołączyć podczas obiadu, ponieważ rozpraszał wszystkich rozmową o piłce nożnej i jedzeniem i innych przypadkowych rzeczach, które wpadły mu do głowy. 

- Powinniśmy dzisiaj wieczorem gdzieś wyjść. – Powiedział Liam, machając swoją roti. (tłum. to taki placek do jedzenia) - Wszyscy, tak. By świętować to, jak świetne jest to lato.

- Nie mogę. – Powiedział Olly. - Mam dzisiaj randkę z niezłym, amerykańskim turystą.

Wszyscy zadrwili. Olly oskarżył ich o bycie zazdrosnymi. I może Harry odrobinkę był. Też chciał chodzić na randki. Z Louisem.

- Niall, Harry, co z wami? – Spytał Liam.

Harry przypuszczał, że weźmie to, co dostał. - Jasne, zróbmy to.

Wrócili do swoich domów, by wziąć prysznic i się wystroić. Harry nałożył przewiewną, kwiecistą koszulę z krótkimi rękawami, które trochę podwinął. Zazwyczaj po resorcie chodził w shortach, albo kąpielówkach, ale tego wieczora nałożył swoje najciaśniejsze, białe jeansy. Była szansa, że Louis też dzisiaj gdzieś wyjdzie. W mieście nie było wiele klubów. Nawet jeśli Louis na niego zerknie, gdy będzie go mijał chciał, żeby to też się liczyło.

Jego loczki były sprężyste, błyszczące i długie, bo Harry rozumiał korzyści regularnego używania odżywek. 

Czuł się dobrze. Rzucenie okiem na lustro mówiło mu, że również wyglądał dobrze. 

~~~

Jak tylko dotarli do pierwszego miejsca, jego telefon rozświetlił się przez połączenie od jego siostry. Teraz opierał się o ceglaną ścianę na zewnątrz obok palmy, gdzie mężczyzna palił zioło, jedną ręką trzymał telefon, a drugą próbował stłumić hałas tętniącego życiem miasta. 

I'll Crash Until You Notice Me /larry tłumaczenie pl/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz