~
-Marco... wszystko dobrze?- spytał się mnie Tom. Nikogo już nie darzyłem zaufaniem.
-Nic nie będzie dobrze.- odwróciłem głowę w stronę tablicy powstrzymując łzy. Nie łzy smutku, lecz rozczarowania...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Lekcje miały dłużej niż zwykle, czułem się jakby czas mnie nienawidził. Odliczałem każdą sekundę tylko po to aby usłyszeć dźwięk symbolizujący wolność. Sądziłem, że kiedy tylko opuszczę ten budynek, poczuje się lepiej. Kiedy tylko usłyszałem dzwonek, wybiegłem z klasy jako pierwszy. Otworzyłem szafkę, wziąłem wszystkie rzeczy i jak najszybciej ruszyłem w kierunku wyjścia. Oczywiście nie odbyło się bez patrzenia na mnie jak na debila, podkładania nogi i wyzwisk. Nie przejąłem się tym. Miałem na nich wyjebane. Kiedy udało mi się dotrzeć do drzwi, podbiegł do mnie Tom.
„Marcooo.... Zaczekaj."- krzyknął
- coś chciałeś? - zapytałem go nie wyrażający uczuć tonem.
- w-własciwie to tak... - zaczął się jąkać czyli coś jest na rzeczy. - nie chciał byś ze mną i Fergusonem i-iść do mnie i grać w gry, jak dawniej? - powiedział to z nadzieją w głosie, nie miałem ochoty na nic oprócz wzięcia żyletki, ale jednak to on mnie jeszcze podtrzymuje przy życiu.
- nooo.... dobra o której?
- o 18:30... Pasuje ci? - zapytał
- tak jest okej..
- okej czekaj na nas pod swoim domem. - krzyknął, po czym poszedł w swoją stronę.
- tak... Pa - odpowiedziałem z sztucznym uśmiechem, mimo tego, że starałem się być "szczęśliwy".
Postanowiłem że przejdę się do mojego ulubionego miejsca skąd widać całe echo creek. Jest to małe wzgórze z którego można oglądać przepiękne zachody słońca.
Przychodziłem tam zawsze kiedy byłem dzieckiem, a teraz po prostu kiedy jest mi smutno. Czyli w sumie dość często. Po drodze rozmyślałem o tej nowo poznanej dziewczynie z równoległej klasy, Star. Zastanawiając się nad moim sensem życia, nie zauważyłem, że jestem już na miejscu. Przysiadłem pod drzewem. Założyłem słuchawki na uszy, puściłem ulubioną piosenkę i zacząłem słuchać.Mój relaks jednak nie trwał dłużej niż pół godziny, ponieważ poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu. Szybkim ruchem ściągnąłem słuchawki i popatrzyłem na osobę która tu przyszła.
- S-star? - zapytałem - co tu robisz? - zapytałem znowu, ale zamiast odpowiedzi poczułem jak przytuliła się do mojego torsu.
- tak strasznie Marco przepraszam! - wykrzyczała - zachowałam się jak idiotka...
- Hej... Shhh.. Spokojnie - mówiąc to zacząłem głaskać ją po włosach.. Po jakiś dwóch minutach poczułem jak się uspokoiła.
Zaczęliśmy rozmawiać, tematy całkiem się kleiły. Star była naprawdę inteligentom osobą mimo iż była zakręcona. Spojrzałem na telefon, była godzina 17:40, wtedy postanowiłem że muszę już wracać. Przeprosiłem Star i zanim odeszłem, dziewczyna dała mi do ręki jakąś kartkę. Zdziwiony popatrzyłem na nią. Chcąc otworzyć ją teraz, dziewczyna lekko chwyciła mnie za rękę. Przez chwile bałem się że będzie chciała podnieść rękaw bluzy, aby zobaczyć moje ślady po cięciu się. Ona jednak nic nie robiła. Dalej trzymała swoją dłoń na mojej. Popatrzyłem na nią, jej niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie.
- Proszę otwórz to w domu.... Dzięki za miło spędzony czas na rozmowie - Powiedziała zarumieniona się dziewczyna, po czym odeszła do domu.
Ta dziewczyna zawróci mi w głowie ~
~~~~~~~
HEJO, CHCIAŁAM WAM ŻYCZYĆ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! 💛💛💛 DZIĘKUJĘ WAM! BO GDYBY NIE WY TO MOJA "KARIERA" NA WATTPADZIE BY NIE TRWAŁA 💛
Wiem rozdział nie jest jakiś za długi ale mam chwilowy brak weny ;-;
~Masu💛
CZYTASZ
I'll cut myself for you || Starco
FanficStar, 15 letnia Niebiesko Oka blondynka przyjeżdża do Echo Creek. Tam zaczyna chodzić do szkoły pozaje dużo wspaniałych przyjaciół ale najbardziej zawraca jej w głowie pewien chłopak. Marco, 15 letni brunet z kasztanowymi oczami. Choruje od roku...