Rozdział 6

2K 155 51
                                    

Siedziałem cicho w samochodzie JiMina.
Miałem zasłonięte oczy chustą którą ten mi je zakrył przed jazdą.

-Powiesz mi w końcu po co mi założyłeś na oczy tą chustę? -spytałem

-Po to abyś nie wiedział gdzie jedziemy, to chyba logiczne -powiedział sarkastycznie Starszy

-Jedziemy już tak z godzinę jak nie więcej... zaczyna mi się nudzić gdyż jedyne co widzę to ciemną chustę -powiedziałem krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Po chwili poczułem na swoim udzie dłoń Starszego.

-Już jesteśmy -powiedział a po chwili odwiązał węzełek z tyłu mojej głowy.

-Co to ma byś?! -krzyknąłem gdy zobaczyłem budynek przed którym się znajdywaliśmy.
Staliśmy przed ogromnym salonem sukni ślubnych... nie wierzę.

-Chyba widać -powiedział z satysfakcją JiMin po czym puścił mi oczko i wyszedł z samochodu.
Okrążył pojazd i otworzył drzwi od mojej strony.

-Nie zmusisz mnie do przymierzania żadnych sukienek -powiedziałem poirytowany w dalszym ciagu siedząc na fotelu.

-Ależ Skarbie, ja Ci teraz nie daje wyboru, idziemy po przymierzać kiecki bo jutro jest nasz ślub, a teraz chodź -powiedział i chwycił za moje przedranienie i wytargał mnie z auta.

***

Wyszedłem z przebieralni w koronkowej sukience w dalszym ciagu naburmuszony.
To już chyba 10 sukienka którą przymierzamy, mam dosyć.

-Wyglądasz prześlicznie -powiedział zadowolony Park

-Nienawidzę Cię -powiedziałem przez zęby

-Wiesz... wydaje mi się jednak że chyba musi bardziej podkreślać twoją seksowną talię -powiedział nie zważając na moje słowa.
Wkurzony jego wydziwianiem wszedłem ponownie do przebieralni po czym ściągnąłem z siebie to wielkie i nie wygodne gówno za przeproszeniem po czym ubrałem na siebie swoje czarne dziurawe rurki oraz bluzę z superdry po czym wyszedłem z przebieralni.
Chwyciłem swój telefon który leżał obok JiMina po czym wyszedłem na dwór zostawiając zdziwionego Parka.
Stanąłem przy ścianie naburmuszony.
Po chwili z budynku wyszedł JiMin. Przez chwilę się rozglądał zanim mnie zobaczył, nieco poirytowany podszedł do mnie.

-Co ty robisz? Dlaczego wyszedłeś? -spytał

-Po pierwsze, nie będę się żenił w kiecce, nie jestem babą! Po drugie przymierzałem już jakieś 15 sukienek a ty cały czas wydziwiasz i po trzecie i najważniejsze znów mnie do czegoś zmuszasz! Nie możesz po prostu zaakceptować tego że nie mam ochoty wyglądać jak laska na naszym ślubie do którego z reszta i tak jestem przymuszany?
JiMin stał oszołomiony wpatrując się we mnie.

-Teraz chodź, jedziemy po garnitur a nie kieckę -wziąłem go za rękę i zaciągnąłem pod samochód.
Ten bez sprzeciwu otworzył samochód i wsiadł do środka tak samo jak i ja.

-Dobre, skoro tego sobie życzysz -wykrztusił z siebie po czym zapalił samochód i odjechał.

***
-I jak? -spytałem JiMina przeglądając się w lustrze.
Większość stroju była w koledze czarnym lecz marynarka była biała i idealnie podkreślała moją strukturę ciała, przynajmniej ja byłem owego zdania.

 Większość stroju była w koledze czarnym lecz marynarka była biała i idealnie podkreślała moją strukturę ciała, przynajmniej ja byłem owego zdania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

JiMin podszedł do mnie od tylu po czym położył swoje dłonie na mnich biodrach a brodę oparł na moim prawym ramieniu.

-Moim zdaniem wyglądasz prześlicznie -powiedział

-Mi też się ten bardzo podoba -powiedziałem wpatrując się w kreację którą miałem na sobie.

-To co? Bierzemy ten?

-Mhm -kiwnąłem potwierdzająco głową.

-Dobrze to ty się iść przebrać a ja pójdę zapłacić

-To ja będę płacił -powiedziałem ostro

-Przepraszam, ile za ten garnitur -spytał JiMin ignorując moje słowa.

-3500 -odpowiedziała kobieta

-T-Trzy tysiące pięćset!? -wykrzyczałem

-Dobrze, zapłacę kartą bo nie mam przy sobie tyle gotówki -powiedział Starszy w dalszym ciągu totalnie mnie olewając.

-JiMin nie! -podbiegłem do niego chwytając za jego przed ranienie.

-O co chodzi?

-Nie możemy tego kupić, jest zbyt drogi -powiedziałem ciszej przez zęby tak aby sprzedawczyni tego nie usłyszała.

-Kotku... jutro jest nasz ślub, ceny się teraz nie liczą, to tylko liczby -powiedział opanowany Park.

-Liczby na które ciężko pracujesz, jak już to przynajmniej daj mi za to zapłacić, w końcu to mój garnitur .

-Nie, idź się przebrać, już -powiedział Starszy
Wiedziałem że za dużo już tu nie wskóram więc skierowałem się w stronę szatni.

**time skip**
-A więc czy Ty, Parku JiMinie bierzesz Jeona JeongGuka za męża i zgadzasz się na połączenie tych dwóch ogromnych firm w jedną? -padły słowa księdza

-Tak, biorę -powiedział pewny siebie Starszy mocno trzymając moje dłonie.

-A czy ty Jeonie JeongGuku bierzesz Parka JiMina za męża i zgadzasz się na połączenie firm w jedną?

-Tak... bi-

-Protestuję! -usłyszałem znajomy mi głos.

-Ji-Hyun? -szepnąłem

-JungKook błagam nie rób tego! Popełniłem ogromny błąd! Zrobię wszystko aby Cię odzyskać Kochanie! -krzyknął

🌸🌸🌸
Heheheh~
Wesołych Świąt kochani~
Jak tam wam mijają święta? Mam nadzieję że dobrze❤️

Piszcie jak wam się podoba opowiadanko, a jak by ktoś miał jakieś pomysły to śmiało pisać na priv ^^
Oczywiście jakby ktoś chciał tak po prostu pogadać to również serdecznie zapraszam~

Jak narazie to do następnego~
Kosiam was ^3^

i hate you park | j.j.k. x p.j.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz