Rozdział 2

2.9K 160 11
                                    

Dochodziłem do zdrowia przez tydzień. Przez cały czas Demencja zajmowała się mną. Karmiła, zmieniał opatrunki, dbała bym nie czuł zbytnio bólu. Często rozmawialiśmy. Podczas nich często okazywało się że jesteśmy podobni, co sprawiało moje większe zainteresowanie jej osobą. Zaintrygowała mnie, to fakt. Nic o mnie nie wiedziała. O nic mnie nie pytała jeśli nie chciałem rozmawiać na dany temat. Kiedy już mogłem chodzić pokazała mi resztę domu. Kuchnia, łazienka, salon czy jej pokój były w ciemnych kolorach, a świeczki dodawały swego rodzaju magi temu miejscu, co tak nawiasem mówiąc mi się podobało.

Coraz bardziej zacząłem zwracać uwagę na jej ubrania i figurę. Zawsze nosiła to samo, albo miała masę takich samych ubrań. Czarna bluzka do pasa odsłaniająca brzuch. Płaski brzuch. Czarne ciasne dżinsy opinające jej nogi. Srebrny pasek z wyrzeźbioną głową wilka*. Buty na wysokim koturnie sięgające do połowy łydki, a na to czarna skórzana kurtka z ćwiekami na ramionach. Maski to ona chyba nigdy nie zdejmowała. Na początku trochę mi to przeszkadzało, ale potem nie zwracałem na to większej uwagi. Kiedy siedzieliśmy razem w salonie Demencja była jakby nieobecna. Poznałem ją trochę i umiałem rozpoznać jej nastrój, pomimo tak krótkiego czasu naszej znajomości.

- Czy coś cię trapi? - spytałem nie mogąc się powstrzymać.

- Nie, wszystko jest dobrze.

- Boga kłamstw nie okłamiesz. Powiedz co cię trapi. - wzdychnęła ciężko opierając się o krzesło.

- Nie mam co robić. Nie mam celu. W sumie mogła bym wrócić na Ziemie, ale co tam bym robiła? Nic. To wszystko już powoli mnie nudzi. - nie umiałem odpowiedzieć. Ja też już nie mam celu. Zaraz...chwila...

- Moja droga, otóż jesteś w błędzie. - popatrzała na mnie pytająco. - Wiesz chętnie zobaczę mistrza przy pracy, a może mi się to spodoba.

- Ty...tak na poważnie?

- Tak. Po za tym wyczuwam aurę. Twoja jest... ciekawa. - znowu spojrzała na mnie zaskoczona. Szczerze? Nawet nie wiem czemu to powiedziałem, a tym bardziej nie wiem dlaczego chciałem zobaczyć jak walczy.

- Skoro chcesz ze mną współpracować... - zaczęła nieśmiało - Musimy chyba sobie zrobić dzień zwierzeń... - powiedziała. Dziwne, nie lubiłem, a wręcz nienawidziłem rozmawiać o emocjach, a teraz...przy niej... 

- Loki, o czym ty myślisz ? - spytałem z sam siebie.

- Loki? Wszystko dobrze? - spytała zmartwiona.

- Tak, a więc... 

- Ja zacznę.  - przerwała mi. Kiwnąłem głową. Ułożyłem się wygodnie w fotelu.

- Demencja to nie moje prawdziwe imię. - powiedziało prosto z mostu - Pochodzę z Ziemi. Ty nazywasz ją Midgard. Jestem...eksperymentem Hydry. Organizacji przestępczej. - przerwała, a ja cierpliwie czekałem aż moja rozmówczyni odezwie się ponownie. - T.A.R.C.Z.A chcąc wykraść jakieś dane znalazła mnie. - łzy powoli zaczęły napływać jej do oczu. Podszedłem do niej i podniosłem jej podbródek, tym samym zmuszając ją do popatrzenia na mnie. Jej oczy...czułem się jakbym patrzył na mrok, który zamiast straszyć przynosi ukojenie, a czerwone obwódki wokół tęczówek przypominały ogień, rozświetlający tę złe strony mroku.

- Nie musisz opowiadać jeśli to zbyt bolesne - powiedziałem. Zdziwił mnie ton mojej własnej wypowiedzi. Nie sądziłem że mogę być...czuły.

- Dziękuję, ale dam radę...i tak wiele fragmentów ominęłam. Usadź. To jeszcze nie koniec. - wykonałem jej prośbę.

- Wypytywali mnie o wszystko, inna sprawa że ja nic nie wiedziałam. Przez Hydrę nabyłam niezwykłych umiejętności. - mówiąc to podciągnęła rękawy i pokazała mi nadgarstki. Kamienie różnej wielkości i kolorze były wszczepione w jej ręce. - Na plecach mam jeszcze  dwa takie, ale większe. Dzięki tym na rękach mogę wytworzyć każdą broń. Nawet poza ziemską, ale muszę ją znać i umieć jej używać - mówiąc to w jej dłoniach pojawiły się identyczne miecze. Blado-niebieskie ostrze wydawało się perfekcyjnie naostrzone, trochę ciemniejsza rękojeść ozdobiona była ciemno niebieskimi klejnotami. Po chwili oba zniknęły.

- Z tych na plecach mogę stworzyć skrzydła.

- Dlatego Anioł Śmierci...

- Geniusz - zaśmiała się gorzko. Normalnie bym się odgryzł i rzucił jakimś sarkastycznym komentarzem, ale nie teraz.

- Wracając. Wyszkolono mnie i przygotowano do zostania agentem T.A.R.C.Z.Y, ale po paru latach zrezygnowałam z tego i postanowiłam zwiedzić kosmos. Dowiedziałam się o różnych portalach do innych krain i tak znalazłam się tu, a jaka jest twoja historia?

- Na pewno nie tak barwna. Pochodzę z Asgardu, a przynajmniej tak myślałem. Wychowywałem się z moim bratem Thorem. Ulubieńcem wszystkich. Żyłem w jego cieniu jako ten gorszy. Pomimo tego to ja jestem ten mądrzejszy. Odyn nasz ojciec mówił nam że tylko jeden z nas będzie królem. Myślałem że będę to ja, ale się myliłem. Chcąc zapobiec katastrofie wpuściłem lodowych olbrzymów do Asgardu. Oburzony Thor postanowił się zemścić. On, ja i jego przyjaciele wkroczyliśmy do ich krainy. Podczas walki okazało się że po mimo dotyku olbrzyma nic mi się nie stało. Odyn dowiedział się o wybryku Thora wygnał go na Midgard, a ja dowiedziałem się że tak naprawdę jestem lodowym olbrzymem, synem Laufeya. Miałem być kartą przetargową. Odyn zapadł w letarg, a ja zająłem jego miejsce. Chciałem pokazać mojemu przybranemu ojcowi że to ja jestem najlepszym kandydatem na króla, ale Thor wszystko zniszczył.

- I tak trafiłeś do mnie. Mam jeszcze tylko jedno pytanie. Skąd masz swoje blizny?

- Kary za nie subordynacje - byłem wpatrzony w jej oczy. Przelały się przez nie wszystkie negatywne mocje. Złość, żal, troskę...nagle zrobiła coś co mnie zdziwiło. Zdjęła swoją maskę odsłaniając resztę twarzy. Pierwsze co przykuło moją uwagę były usta. Malinowe i soczyste. Potem zobaczyłem jej bliznę, na długość biegła od kości policzkowej do brody, a na szerokość sięgała od szczęki do kącika ust. Podszedłem do niej

- Mogę? - spytałem. Odpowiedziała mi niepewnym skinieniem głowy, a ja delikatnie dotknięciem jej blizny. Cała się spięła. - Nie jest najgorsza. Szczerze? Spodziewałem się czegoś gorszego - spojrzała na mnie jakbym właśnie wyznał jej miłość. Ciekawe. 

- Dziękuję - szepnęła cicho do mojej ręki, a ja poczułem dziwne ukłucie w sercu.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

* Nawiązanie do Wiedźmina :)

No to się rozpisałam. 979 słowa. Nieźle, nieźle, a to dopiero rozdział 2 XD

Zabawy z nożami | Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz