Brunet biegł ile sił w nogach. Jako iż byk księciem pozwolono mu ubierać się normalne. Aktualne miał na sobie biały T-shirt, czarne dresy i czarne buty za kostkę, a na jego głowie połyskiwała złoto-srebrna korona. Brązowooki musiał co chwilę ją poprawiać by nie spadła mu z głowy. Marco z hukiem wpadł do sali, której właśnie odbyło się spotkanie Diaz'ów z Butterfly'mi. Co roku organizowano to zebranie by jeszcze raz omówić to co się stało tego pechowego dnia gdy Star została porwana. Co roku myśleli, że może w tym roku wpadną na jakiś ślad i tak też się stało. Wszyscy spojrzeli się na niego pytającym wzrokiem, oprócz jego ojca. Skarcił on syna piorunującym wzrokiem.
- Marco synu, nie wiesz, że się puka?- wydzierził przez żeby jego ojciec
- Ja..Ja prze-przepraszam, ale..- dyszał chłopak,lecz jego rodzicielka mu przerwała
- synku czy to nie może zaczekać do końca zebrania?- chłopak popatrzył na swoja rodzicielkę i pokiwał przecząco głową. Gdy jego oddech już się uregulował w końcu mógł się wysłowić
- Mam ślad w sprawie zaginięcia księżniczki Star- wszyscy zaniemówili. Moom Butterfly wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać, a jej mąż patrzył raz na niego, raz na swoja żonę.
- A więc, Marco c-co znalazłeś?- spytała Moon łamiącym się głosem
- Gdy wracałem z zajęć z samoobrony zauważyłem Ludo i jakiegoś nieznajomego potwora. Wchodzili do zakazanego lasu, więc podążyłem za nimi- w tym momencie głos zabrał jego ojciec
- No dobrze, ale co to ma wspólnego z zaginięciem księżniczki Star?- Marco zmarszczył brwi
- Tato spokojnie, właśnie do tego dochodzę, otóż chodzi o to, że Ludo powiedział, że jej "ojciec" będzie zapisywał Star do naszej szkoły- River szybko podbiegł do bruneta i wyściskał go
- Chłopcze tak ci dziękuję!- Krzykał uradowany, tuż za nim była jego żona, która pocałowała Marco w czoło
- Dziękuję Marco- szepnęła i usiadła na swoim miejscu, a jej mąż podążył za nią.Marco spojrzał na swoich rodzicieli. Jego ojciec pokiwał lekko głową co dla nastolatka oznaczało "Spisałeś się synu", a jego matka posłała mu promienny uśmiech. Marco usiadł z dorosłymi przy stole i powiedział im wszystko co usłyszał. Gdy już skończył, rodziny zaczęły ustalać plan działania i uwzględnili wszystko co mógł zrobił Star jej "ojciec" Zaczynając od zmiany osobowości, kończąc na zmianie pamięci.
A tym czasem...
Star obudziła się i powolnym krokiem wstała z łóżka. Udała się w stronę szafy i wyjęła z niej czarna sukienkę i czarne buty do kolan (zdj na okładce- Autorka) po czym udała się do łazienki. Wykąpała się i umyła włosy szamponem o zapachu jagód. Wytarła się ręcznikiem i ubrała. Zaczęła suszyć włosy jednocześnie myśląc jaki dzień katuszy dziś dane będzie jej przejść. Westchnęła i uczesała włosy. Sięgały jej do połowy ud i miały kolor ciemnego brązu. Związała włosy z luźnego koka i ruszyła w stronę jadali. Nawet nie weszła na schody, a już usłyszała swoje imię.- Star! Przyjdź tu natychmiast!- krzyknął jej ojciec Toffee
- Już idę ojcze!- okrzyknęła i ruszyła w stronę, z którego dobiegł głos jej opiekuna.Star weszła do swojej sali treningowej, w której stali jej ojciec i "wujek" Ludo. Ludo był niskim ptakiem, który lubił nosić puste opakowana po chipsach, a na środku głowy miał wypalone futro. Star nigdy go nie lubiła, ponieważ zawsze ją poniżał i doprowadzał do tego, że dostawała tak zwany "wpierdol" od swojego ojca za nieprawidłowe zachowane w stosunku do starszych. Blondynka westchnęła i stanęła na przeciw swojego ojca
- Chciałeś mnie widzieć ojcze- powiedziała z powagą w głosie
- Tak córko, chciałem ci dziś oznajmić iż dziś jak w i najbliższym czasie nie będziesz mieć treningów- odrzekł ze spokojem jej ojciec.
Star uśmiechnęła się w duchu lecz jej twarz została nieugięta. Nauczyła się, że nie może nikomu okazywać uczuć, nawet rodzinie.
- A cóż takiego się stało ojcze?- spytała z lekka drwiną
- Za chwilę cie tu nie będzie- rzekł Ludo i zaśmiał się głupkowato
- Zamknij dziób!- syknęła do wujka i dostała z otwartej ręki w twarz. Uderzenie było tak silne, że zielonooka potoczyła się po podłodze
- Ile razy ci mówiłem, że masz się zwracać z szacunkiem do rodziny?- zapytał ojciec patrzyć na nią z ukosa
- Dużo razy ojcze- rzekła wstając z podłogi
- Przeproś- odpowiedział twardo. Nie mogła się sprzeciwić, więc podeszła do wujka.
- Przepraszam- wydzierziła przez zęby i zwróciła się do ojca- dlaczego nie mam treningów?
- Bo idziesz do szkoły w Mewni i wykonasz dla mnie pewnie zadanie..lepiej się przygotuj jutro już Idziesz- Ludo zaczął się chichotać na co Toffee obrzucił go wrogim spojrzeniem. Ptak natychmiastowo zamilkł
- Dobrze ojcze, mogłabym wyjść się pobawić?- spytała niepewnie Star
- Oczywiście, ale pamiętaj..- zaczął Toffee
- Tak wiem, nie wolno mi przekraczać granicy lasu- powiedziała Star i zmusiła się na lekki uśmiech. Jej ojciec przytaknął na znak,że może iśćTa jak najszybciej wybiegła z zamku i skierowała się do swojego ulubionego miejsca. Dużego drzewa pośrodku lasu i dużej huśtawki zawieszonej na jednej z gałęzi drzewa. Podbiegła do huśtawki i usiadła na niej. Sprawdziła czy nikogo w pobliżu nie ma. Kiedy już skończyła przeczesywałem teren w końcu dała upust emocjom. Łzy lały się z jej oczu jak wodospad i kapały na jej rece, które leżały bezwładnie na kolanach.
- Dlaczego ja? Dlaczego on? Dlaczego to mnie spotyka?- pytała siebie samą jednocześnie dławiąc się łzami
Gdy Star szlochała i wypytała sama siebie jaki jest sens jej życia, Marco postanowił wkroczyć do lasu i się trochę rozejrzeć. Długo tak szedł, aż usłyszał cichy szloch. Podszedł bliżej nie łamiąc przy tym jakiej kolwiek gałęzi i stanął toż obok dziewczyny. Chciał podejść jeszcze bliżej,ale nastąpił na gałązkę, która wywołała duży trzask przykuwając tym samym uwagę dziewczyny.
- Dlaczego płaczesz?- spojrzał na jej zaszklone zielone tęczówki. Miał wrażenie, że gdzieś już je widział tylko nie pamiętał gdzie.
Nie zdarzył się bardziej przyjrzeć dziewczynie,bo ta niespodziewanie ucieka
- Hej zaczekaj!- zawołał za nią i zaczął biec. Niestety potknął się o wystający które korzeń drzewa. W wyniku upadł i już stracił dziewczynę z oczu.Zrezygnowany chłopak wstał, otrzepał ubrania i ruszył w stronę zamku. Postanowił nie mówić rodzicom, że widział tajemniczą dziewczynę. Po wejściu do zamku chłopak skierował się do swojej komnaty, wykonał szybki prysznic, ubrał się w pirzamę i wskoczył pod kołdrę oddając się w ręce Morfeusz
Lecz nie każdy miał tak lekko jak Marco. Star dosłowne sprintem pobiegła do zamku i skierowała się w stronę swojego pokoju. Postanowiła nie mówić swojemu tacie, o krótkim spotkaniu z tajemniczym chłopcem. Star udała się do łazienki i zrobiła sobie długą kąpiel. Gdy tak siedziała w wannie analizowała sylwetkę chłopaka. Napewno miał on na około 14 lat, czyli był w jej wieku. Na jego głosie spoczywała złoto-srebrna korona, więc musiał należeć do bogatej rodziny,a na koniec na policzkach miał znaczki w kształcie pół księżnica.
W końcu Star wyszła z łazienki i skierowała się w stronę szafy na poszukiwania swojej piżamy. Po 10 minutach szukana w końcu znalazła swój pajacyk z wizerunkiem pandy. Szybko się przebrała i udała się spać.
CZYTASZ
•Legends never die• •Svtfoe•
أدب الهواةIstnieje pewna zapomniana legenda, legenda, której nie da się zapomnieć... Opowiada ona pewniej blondwłosej dziewczynie,która została zabrana od swych rodziców gdy była jeszcze dzieckiem i wychowana przez największego potwora jaki istniał. Uczył ją...