✓1

737 38 13
                                    

Brunet biegł ile sił w nogach. Jako iż byk księciem pozwolono mu ubierać się normalne. Aktualne miał na sobie biały T-shirt, czarne dresy i czarne buty za kostkę, a na jego głowie połyskiwała złoto-srebrna korona. Brązowooki musiał co chwilę ją poprawiać by nie spadła mu z głowy. Marco z hukiem wpadł do sali, której właśnie odbyło się spotkanie Diaz'ów z Butterfly'mi. Co roku organizowano to zebranie by jeszcze raz omówić to co się stało tego pechowego dnia gdy Star została porwana. Co roku myśleli, że może w tym roku wpadną na jakiś ślad i tak też się stało. Wszyscy spojrzeli się na niego pytającym wzrokiem, oprócz jego ojca. Skarcił on syna piorunującym wzrokiem.

- Marco synu, nie wiesz, że się puka?- wydzierził przez żeby jego ojciec
- Ja..Ja prze-przepraszam, ale..- dyszał chłopak,lecz jego rodzicielka mu przerwała
- synku czy to nie może zaczekać do końca zebrania?- chłopak popatrzył na swoja rodzicielkę i pokiwał przecząco głową. Gdy jego oddech już się uregulował w końcu mógł się wysłowić
- Mam ślad w sprawie zaginięcia księżniczki Star- wszyscy zaniemówili. Moom Butterfly wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać, a jej mąż patrzył raz na niego, raz na swoja żonę.
- A więc, Marco c-co znalazłeś?- spytała Moon łamiącym się głosem
- Gdy wracałem z zajęć z samoobrony zauważyłem Ludo i jakiegoś nieznajomego potwora. Wchodzili do zakazanego lasu, więc podążyłem za nimi- w tym momencie głos zabrał jego ojciec
- No dobrze, ale co to ma wspólnego z zaginięciem księżniczki Star?- Marco zmarszczył brwi
- Tato spokojnie, właśnie do tego dochodzę, otóż chodzi o to, że Ludo powiedział, że jej "ojciec" będzie zapisywał Star do naszej szkoły- River szybko podbiegł do bruneta i wyściskał go
- Chłopcze tak ci dziękuję!- Krzykał uradowany, tuż za nim była jego żona, która pocałowała Marco w czoło
- Dziękuję Marco- szepnęła i usiadła na swoim miejscu, a jej mąż podążył za nią.

Marco spojrzał na swoich rodzicieli. Jego ojciec pokiwał lekko głową co dla nastolatka oznaczało "Spisałeś się synu", a jego matka posłała mu promienny uśmiech. Marco usiadł z dorosłymi przy stole i powiedział im wszystko co usłyszał. Gdy już skończył, rodziny zaczęły ustalać plan działania i uwzględnili wszystko co mógł zrobił Star jej "ojciec" Zaczynając od zmiany osobowości, kończąc na zmianie pamięci.

A tym czasem...
Star obudziła się i powolnym krokiem wstała z łóżka. Udała się w stronę szafy i wyjęła z niej czarna sukienkę i czarne buty do kolan (zdj na okładce- Autorka) po czym udała się do łazienki. Wykąpała się i umyła włosy szamponem o zapachu jagód. Wytarła się ręcznikiem i ubrała. Zaczęła suszyć włosy jednocześnie myśląc jaki dzień katuszy dziś dane będzie jej przejść. Westchnęła i uczesała włosy. Sięgały jej do połowy ud i miały kolor ciemnego brązu. Związała włosy z luźnego koka i ruszyła w stronę jadali. Nawet nie weszła na schody, a już usłyszała swoje imię.

- Star! Przyjdź tu natychmiast!- krzyknął jej ojciec Toffee
- Już idę ojcze!- okrzyknęła i ruszyła w stronę, z którego dobiegł głos jej opiekuna.

Star weszła do swojej sali treningowej, w której stali jej ojciec i "wujek" Ludo. Ludo był niskim ptakiem, który lubił nosić puste opakowana po chipsach, a na środku głowy miał wypalone futro. Star nigdy go nie lubiła, ponieważ zawsze ją poniżał i doprowadzał do tego, że dostawała tak zwany "wpierdol" od swojego ojca za nieprawidłowe zachowane w stosunku do starszych. Blondynka westchnęła i stanęła na przeciw swojego ojca

- Chciałeś mnie widzieć ojcze- powiedziała z powagą w głosie
- Tak córko, chciałem ci dziś oznajmić iż dziś jak w i najbliższym czasie nie będziesz mieć treningów- odrzekł ze spokojem jej ojciec.
Star uśmiechnęła się w duchu lecz jej twarz została nieugięta. Nauczyła się, że nie może nikomu okazywać uczuć, nawet rodzinie.
- A cóż takiego się stało ojcze?- spytała z lekka drwiną
- Za chwilę cie tu nie będzie- rzekł Ludo i zaśmiał się głupkowato
- Zamknij dziób!- syknęła do wujka i dostała z otwartej ręki w twarz. Uderzenie było tak silne, że zielonooka potoczyła się po podłodze
- Ile razy ci mówiłem, że masz się zwracać z szacunkiem do rodziny?- zapytał ojciec patrzyć na nią z ukosa
- Dużo razy ojcze- rzekła wstając z podłogi
- Przeproś- odpowiedział twardo. Nie mogła się sprzeciwić, więc podeszła do wujka.
- Przepraszam- wydzierziła przez zęby i zwróciła się do ojca- dlaczego nie mam treningów?
- Bo idziesz do szkoły w Mewni i wykonasz dla mnie pewnie zadanie..lepiej się przygotuj jutro już Idziesz- Ludo zaczął się chichotać na co Toffee obrzucił go wrogim spojrzeniem. Ptak natychmiastowo zamilkł
- Dobrze ojcze, mogłabym wyjść się pobawić?- spytała niepewnie Star
- Oczywiście, ale pamiętaj..- zaczął Toffee
- Tak wiem, nie wolno mi przekraczać granicy lasu- powiedziała Star i zmusiła się na lekki uśmiech. Jej ojciec przytaknął na znak,że może iść

Ta jak najszybciej wybiegła z zamku i skierowała się do swojego ulubionego miejsca. Dużego drzewa pośrodku lasu i dużej huśtawki zawieszonej na jednej z gałęzi drzewa. Podbiegła do huśtawki i usiadła na niej. Sprawdziła czy nikogo w pobliżu nie ma. Kiedy już skończyła przeczesywałem teren w końcu dała upust emocjom. Łzy lały się z jej oczu jak wodospad i kapały na jej rece, które leżały bezwładnie na kolanach.

- Dlaczego ja? Dlaczego on? Dlaczego to mnie spotyka?- pytała siebie samą jednocześnie dławiąc się łzami

Gdy Star szlochała i wypytała sama siebie jaki jest sens jej życia, Marco postanowił wkroczyć do lasu i się trochę rozejrzeć. Długo tak szedł, aż usłyszał cichy szloch. Podszedł bliżej nie łamiąc przy tym jakiej kolwiek gałęzi i stanął toż obok dziewczyny. Chciał podejść jeszcze bliżej,ale nastąpił na gałązkę, która wywołała duży trzask przykuwając tym samym uwagę dziewczyny.

- Dlaczego płaczesz?- spojrzał na jej zaszklone zielone tęczówki. Miał wrażenie, że gdzieś już je widział tylko nie pamiętał gdzie.

Nie zdarzył się bardziej przyjrzeć dziewczynie,bo ta niespodziewanie ucieka
- Hej zaczekaj!- zawołał za nią i zaczął biec. Niestety potknął się o wystający które korzeń drzewa. W wyniku upadł i już stracił dziewczynę z oczu.

Zrezygnowany chłopak wstał, otrzepał ubrania i ruszył w stronę zamku. Postanowił nie mówić rodzicom, że widział tajemniczą dziewczynę. Po wejściu do zamku chłopak skierował się do swojej komnaty, wykonał szybki prysznic, ubrał się w pirzamę i wskoczył pod kołdrę oddając się w ręce Morfeusz

Lecz nie każdy miał tak lekko jak Marco. Star dosłowne sprintem pobiegła do zamku i skierowała się w stronę swojego pokoju. Postanowiła nie mówić swojemu tacie, o krótkim spotkaniu z tajemniczym chłopcem. Star udała się do łazienki i zrobiła sobie długą kąpiel. Gdy tak siedziała w wannie analizowała sylwetkę chłopaka. Napewno miał on na około 14 lat, czyli był w jej wieku. Na jego głosie spoczywała złoto-srebrna korona, więc musiał należeć do bogatej rodziny,a na koniec na policzkach miał znaczki w kształcie pół księżnica.
W końcu Star wyszła z łazienki i skierowała się w stronę szafy na poszukiwania swojej piżamy. Po 10 minutach szukana w końcu znalazła swój pajacyk z wizerunkiem pandy. Szybko się przebrała i udała się spać.

•Legends never die• •Svtfoe•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz