Dobre chęci -prolog

74 3 0
                                    

-I co?-odezwał się jej głos po kilku cichych minutach spędzonych przy laptopie.
-No nic, w zasadzie, to masz rację...
-Ale?-nie odwracała wzroku od klawiatury.
-To chore!...-jęknęłam.
-Bo?!-zamknęła energicznie klapę, odłożyła laptopa i spojrzała na mnie.
-Nie wydaje ci się...?
-Nie-przerwała mi.
-Pozwolisz mi dokończyć?
-Ale nie zgadzam się z tobą.
-Nawet nie wiesz, w czym!-oburzyłam się.
-OK.-chciała załagodzić sytuację-Od początku. Powiedziałaś, że...
-Nie mogę... Igram z ogniem.
-Marika!
-No dobra. Czyli co, tak po prostu mam do niego pójść i potwierdzić spotkanie?
-No -uśmiechnęła się- a w czym problem?
-Może w tym, że jest naszym wykładowcą?!
-Powiedziałaś, że ma ci wytłumaczyć ostatni temat!
-Ale...
-Ale?!
-Już lepiej sama to zrozumiem... Naprawdę, nie potrzebuję JEGO pomocy.-wyjęłam swojego laptopa spod łóżka.
W naszym pokoju było dosyć ciasno, ale przytulnie. Łóżka miałyśmy wzdłuż jednej ściany, po lewej stronie pokoju, a przy ścianie naprzeciwko stały nasze biurka. Szafa znajdowała się przy wejściu do pokoju.
-Marika, to co było w wakacje, to...
-Masz rację -wtrąciłam się- BYŁO. Nie zamierzam wracać do tej relacji... Proszę, Alice, zrozum... Kiedy na niego patrzę, przed oczami mam ten dzień... Wtedy też chciał mi niby pomóc.
-A nie zrobił tego?!
-Proszę cię, to spotkanie nie powinno było skończyć się u niego w domu...
-Przecież do niczego nie doszło!
-Masz rację... -westchnęłam- Pójdę do niego-powiedziałam odważnie; a przynajmniej miałam nadzieję, że tak to zabrzmiało...

W imię kłamstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz