To nie tak, że odkąd jego przerwa rozpoczęła zaledwie rok temu, miał teraz więcej czasu. W rzeczywistości może i tak było i wreszcie mógł odetchnąć od całej publicznej otoczki jaka wisiała nad nim praktycznie od dnia gdy publiczność X Factor nie zaufała mu wystarczająco w 6 odcinku live. Cholera, on w zasadzie nadal to rozpamiętuje, czasem. Świadomość, że był tak blisko, ale nie, w żadnym wypadku nie wini za to nikogo, definitywnie nie mógłby tego zrobić, jeśli już to może jest gdzieś w nim ziarenko goryczy do samego siebie, ale wie też, że byli lepsi od niego. Aiden Grimshaw to nadal jego kumpel jakby nie było. Ale potem wszystko działo się szybko, niespodziewanie ludzie go polubili, zyskał nawet swoich fanów, wiernie czekających pod jego domem jakby rzeczywiście był kimś ważnym, a Simon odezwał się do niego wkrótce po zakończeniu programu. Kontrakt bez konsultacji prawniczej wydawał się dziwnie obcy, ale to było jak szansa jedna na milion, a Louis miał tylko 19 lat. Był dorosły, ale niezbyt doświadczony. Podpisał wszystko co wetknęli mu pod nos. Teraz był tu gdzie był, siedząc w tym od dobrych 6 lat, mając 4 płyty na swoim koncie i kilka naprawdę dobrych tekstów odsprzedanych światowym artystom. Ale zobowiązania wobec SYCO niestety magicznie się nie rozpłynęły nawet z upływającym czasem. A Louis był cóż, oddany swoim obowiązkom, nawet jeśli te kopały go w tyłek. Mocno.
+++
Telefon od Simona kilka miesięcy temu był w gruncie rzeczy dość niespodziewany. Cowell był dupkiem tak szczerze, nawet jeśli Louis zawdzięczał mu naprawdę dużo. Z pozoru był całkiem miłym gościem, to prawda. Dawał całkiem cenne rady, ale w rzeczywistości dbał tylko o własne interesy. Biznes był najważniejszy. Więc połączenie nieco go zaskoczyło, zwłaszcza po tym gdy kontakt urwał im się na kilka dobrych miesięcy, gdy Louis koncertował po Europie. Simon potrzebował odświeżyć skład jurorski jak zdążył powtórzyć do telefonu dobre 20 razy w ciągu pięcio-minutowego połączenia, naprawdę. Ale to nadal była tylko luźna propozycja, nic na siłę. Louis dostał nawet kilka dni na przemyślenie tego. Z perspektywy czasu wie, że najgorszym co mógł w tej sprawie zrobić było powiedzenie o tym Liamowi. Nawet przyrzekł sobie, że nigdy więcej nie popełni takiej głupoty. Tyle, że Liam był jego prawą ręką w interesach i przyjacielem również, niestety. Dlatego jeszcze tego samego dnia doprecyzowana umowa leżała na stole w kuchni, a Liam jęczał nad jego uchem, że to idealna okazja. No cóż, nie na przerwie do cholery.
A przerwa po 6 latach ciężkiej harówki, miesiącach koncertowania z dala od rodziny i przyjaciół i możliwości spania we własnym łóżku, wydawała się wybawieniem, mimo że z podjęciem decyzji Louis wahał się naprawdę długo. Wiedział, że mimo wszystko za tym zatęskni. Za podróżowaniem, za falą ekscytacji i adrenaliny przepływającej w jego ciele z każdym wyjściem na scenę przed tysiące ludzi, ludzi którzy wspierali go na każdym kroku. Jasne, nadal o nim mówiono, zdjęcia nadal pojawiały się w gazetach, ale skala całego zamieszania jego osobą malała z miesiąca na miesiąc. Chciał tego, więc sędziowanie w The Voice, cóż nie do końca było jego planem jeśli ma być szczery. Sam doskonale wiedział jak to działa, wszystkie te show robiły to na tej samej zasadzie. Ludzie wybierający uczestników w pre-castingach, nie zawsze sugerując się talentem oczywiście. W tym biznesie liczyły się pieniądze, a to przynosiła oglądalność, co z kolei niosło za sobą kilku ludzi wyłonionych wyłącznie dla zabawy. Louis absolutnie tego nie rozumiał, ale tak długo jak był podporządkowany Simonowi, starał się to ignorować. No i fakt, że wygrać może tylko jedna osoba, a kim był Louis żeby pozbawić marzeń pozostałych uczestników. Więc nadal nie wie jak do cholery wytłumaczyć, że właśnie siedzi tyłem do sceny czekając na pierwszy występ. Gdzieś w pobliżu jakby w pełnej gotowości kręcą się ci wszyscy charakteryzatorzy, co chwilę przelatując ogromnym pędzlem z pudrem po jego twarzy, żeby tylko nie świecił się jak cholerne słońce. To pierwszy odcinek przesłuchań w ciemno i jeśli Louis dobrze zapoznał się z planem, przed nim jeszcze 11 nagrań. To dość ekscytujące jeśli ma być szczery. Sama forma w jakiej wszystko się odbywa, gdzie nie oceniasz drugiego człowieka przez pryzmat wyglądu, po prostu wsłuchujesz się w barwę jego głosu, to nawet bardziej niż sprawiedliwe. Cała oprawa też jest całkiem miła i ma wokół siebie dobrych ludzi. Simon mówiąc o odświeżeniu najwidoczniej naprawdę miał to na myśli, bo nigdzie nie ma tu Adama czy chociażby Christiny. Zamiast nich zupełnie nowe twarze. Pierwszy fotel zajmuje Niall Horan, błyszcząca irlandzka gwiazda. I całe szczęście, bo inaczej Louis nie wie jak poradziłby sobie z tą ciszą między nagraniami spędzoną za kulisami. A Niall jest fajny i gadatliwy, idealnie. Doskonale pamięta ich pierwsze spotkanie, gdzieś na szalonej imprezie zaraz po AMAs. Obaj byli tak samo głośni i pijani. Obok niego nie kto inny jak sam Simon zajmuje swój fotel, a następna jest Miley i tak, za nią też Louis jest niewiarygodnie wdzięczny. Ostatni fotel zajmuje on sam. W pewnym momencie światła zostają przygaszone, zaczyna się.
YOU ARE READING
I want you! (larry stylinson)
FanfictionOpis: Tak naprawdę Louis sam nie wie dlaczego zgodził się na to całe komercyjne gówno. On tylko podejrzewa, że to znowu kłębiące się w nim myśli, że jest coś winien pieprzonemu Simonowi Cowellowi. To też Liam, jęczący coś nad jego głową o tym, jak b...