Rozdział 1.

2.4K 88 7
                                    

3 lata później...

Wyjechałam na studia do Bostonu. Na początku rodzice woleli, żebym uczyła się gdzieś bliżej. Nie obyło się bez kłótni. Mimo wszystko w końcu zrozumieli, że muzyka jest dla mnie ważna i się zgodzili. 

Max był szczęśliwy, że realizuje swoje marzenia, przecież sam kilka lat temu wyjechał by zdobyć stypendium sportowe. Wszystko było tak jak powinno.

Byłam dumna, że mam wspaniałą rodzinę, przyjaciół i chłopaka. Nic nie zapowiadało tego co miało stać się później.

Tego dnia wstałam z samego rana. Śpieszyłam się na swój wykład, który prowadził mój ulubiony nauczyciel. Pan Grayson był starszym mężczyzną po 50-siątce. Uczył mnie historii muzyki, którą wchłaniałam bardzo szybko. Minęły trzy lata odkąd Max wyjechał a ja skończyłam szkołę. Bardzo się od tego czasu zmieniłam. Stałam się kobietą, straszą i odpowiedzialną. Podcięłam swoje długie włosy i teraz mam je do ramion. Zawsze je lekko zakręcam. Zrobiłam swój typowy makijaż czyli Ciemną kreskę na oku i bordowe usta. Założyłam czarne spodnie z wysokim stanem, żółtą koszul w kwiatowy wzór, która włożyłam w spodnie a do tego brązowe koturny. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Złapałam brązową torbę z frędzlami do której wrzuciłam zeszyty, długopis, kilka książek, telefon, portfel i słuchawki. Na dworze było chłodno gdyż był środek jesieni więc założyłam czarną ramoneskę. Zamknęłam drzwi swojego mieszkania i skierowałam się w stronę przystanku. 

Zdążyłam na zajęcia przed czasem, a przerwę zagadałam z koleżankami z grupy. Nim się obejrzałam przyszedł profesor i wpuścił nas do klasy. Usiadłam w swoim stałym miejscu i wyjęłam potrzebne rzeczy, czyli zeszyt, długopis i podręcznik. 
- Witam wszystkich!- wita nas.- Dziś zostaniecie dobrani w pary by wykonać projekt. Temat i partnera wylosujecie na tych karteczkach.- Pokazuje słoik z małymi karteczkami po czym podchodzi do co drugiego studenta. 
- ,,Mój własny utwór muzyczny" Emili Collins.- wypowiada jeden z studentów. Momentalnie podnoszę wzrok i kieruje go na Eric'a Donnelly'a. To jeden z chłopaków z mojego rocznika. Nigdy z nim jeszcze nie rozmawiałam więc trudno mi stwierdzić czy jest miły. Jednak z twarzy wygląda na przyjaznego. Spogląda na mnie i macha mi ręką na co mu odmachuje.
- Myślę, że tematy projektów nie są dla was trudne. Daje wam na to dwa tygodnie jednak jeśli chcecie możecie oddać pracę wcześniej. A teraz bierzmy się do pracy. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania związane z projektem proszę pytać po zajęciach.- Po tych słowach zaczęliśmy naukę. 

Reszta zajęć minęła mi bardzo szybko. Wychodziłam właśnie z uczelni kiedy zatrzymał mnie Eric:
- Emmm... Hej, pomyślałem, że skoro mamy robić razem projekt to może dobrze by było wziąć się za to w sobotę, żeby mieć to z głowy co ty na to?
- Dobry pomysł. Wpadnij do mnie w sobotę o 16. Wyślę Ci swój adres na Facebook'u. Zgoda?
- Tak! To do zobaczenia w sobotę?
- Do zobaczenia.- Uśmiechnęłam się do niego po czym skierowałam się do mieszkania. Myślę, że będzie nam się dobrze pracowało. 

Weszłam do swojego mieszkania, rzuciłam torbę na szafkę. Zdjęłam kurtkę i buty po czym ruszyłam do kuchni. Odgrzałam sobie makaron z serem i usiadłam w salonie. Przełączałam kanały jednak nic ciekawego nie znalazłam. Wreszcie zatrzymałam się na ,,Nastoletnich Ciążach". Kiedy zjadłam umyłam naczynia i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam piżamę. Spojrzałam na zegarek. Była już 21:30. Napisałam SMS-a Max'owi na dobranoc i położyłam się w łóżku. Trochę tęskniłam za nim. Wiem, że nie ma czasu przez treningi, ale czasem chciałabym, żeby znalazł chociaż chwilę dla mnie. Nie widzieliśmy się już kilka tygodni, a jedyne co robimy to piszemy na Facebook'u. Jesteśmy ze sobą bardzo długo i bardzo bym chciała żebyśmy w końcu poszli o krok dalej. 

Moje rozmyślenia przerwał dzwonek telefonu. Nie patrząc kto to odebrałam z nadzieją, że to Max. 
- Hej kochana!
- Hej Britney...- powiedziałam z lekkim smutkiem.
- Liczyłaś, że to Max, prawda?- Britney wie, że jej brat nie ma dla mnie czasu. Kilka razy już z nim rozmawiała na ten temat, ale nic to nie dawało. 
- Ta... Nie gadaliśmy już chyba miesiąc... Okropnie się czuję z tym, że praca jest dla niego ważniejsza.- mówię czując łzy w oczach.
- Oj mała, nie przejmuj się jak go spotkam to dostanie taki opierdziel, że popamięta!- No uwielbiam ją po prostu. 
- Oby to coś dało. A jak tam u ciebie? Opowiadaj. Jak kolacja z Harrym?- Wczoraj obchodzili trzecią rocznicę związku. Brunetka szykowała się do tej kolacji już jakiś czas z nadzieją, że chłopak w końcu jej się oświadczy. 
- Wszystko opowiem Ci na żywo. Co powiesz na kawę jutro po zajęciach?- Britney tak jak ja studiuję w Bostonie. Tylko, że ona aktorstwo, a ja muzykę i pedagogikę.
- Zgoda, kończę jutro o 14:30 więc pasuje Ci 15:00 w naszej kawiarni?
- Jasne! Muszę kończyć misia. Harry mnie woła. To do jutra!
- Do jutra!- mówię po czym się rozłączam.
Cieszę się jej szczęściem. Mam nadzieję, że gdy Max przyjedzie w końcu uda nam się wszystko naprawić. Zależy mi na nim i bardzo go kocham. 

Zaczynam zasypiać jednak słyszę głos przychodzącej wiadomości. Otwieram wiadomość:
,,Kolorowych snów Aniołku"- Max <3 

Na widok treści SMS uśmiecham się i z lepszym humorem zasypiam. 




Cześć!
Wracam z pierwszą częścią kontynuacji ,,To tylko przyjaźń"! Mam nadzieję, że początek się wam podoba! Dziękuje i zapraszam na kolejne części!


To tylko Miłość [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz