(((18.11.2008)))
Pierwszy listopada. Dwoje młodych ludzi wraz z dwojgiem dzieci, stoi nad jednym grobem. Grobem swojego przyjaciela. Blaise'a Zabiniego. Młode pokolenie jest zdumiewająco podobne do swoich rodzicieli. Dziewczynka podobna do ojca, tylko oczy po matce, natomiast chłopiec na odwrót, jakby zamienili się oczyma.
Tak. Wszyscy jeszcze za czasów pamiętali tę dwójkę, która teraz tworzy rodzinę. Draco Malfoy i Hermiona Granger, teraz już Malfoy. Od pierwszej klasy się nienawidzili, lecz aby zasadzie „kto, się czubi, ten się lubi" stało się zadość, zakochali się w sobie. Jednakże ich życie miało potoczyć się zupełnie inaczej...
* * *
Ostatni rok nauki Granger i Malfoya. Właśnie nadchodził koniec czerwca, a zatem i wakacje. Hermiona Granger właśnie zaczęła się przebudzać. Przed oczami przelatywały jej obrazy z dzisiejszej nocy. Zrobiła to. Nie z kim innym, jak z Draconem Malfoyem. „I kto by pomyślał... Ja ze swoim największym wrogiem". Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, po czym przytuliła się do ukochanego. Chłopak obudził się i spojrzał na nią niepewnie.
– Nie żałujesz tego, co zrobiliśmy?
– Draco. To... to była jedyna i najbardziej odpowiedzialna decyzja, którą podjęłam od początku roku szkolnego. –Powiedziała i pocałowała namiętnie SWOJEGO chłopaka w usta.
Para już przypieczętowała swój związek w Pokoju Życzeń. Przychodzili tu, co wieczór. Teraz mieli zamiar pokazać się każdemu, że są razem. Co ich obchodziły opinie innych? Najważniejsze,że są razem. Draco i Hermiona leżeli tak jeszcze chwilę na łóżku,przykryci satynową pościelą. Po chwili usłyszeli huk. I jeszcze jeden. Teraz huków było coraz więcej i głośniej.
– Draco, coś mi się zdaje, że wojna właśnie się zaczyna.
– Wiem – chłopak wstał i zaczął szybko się ubierać. Dziewczyna poszła za jego przykładem. Obydwoje chwycili za różdżki.
– Ty zostajesz- warknął chłopak do swojej dziewczyny.
– Ani mi się śni – odwarknęła Hermiona. – Tam przecież są moi przyjaciele!- Krzyknęła zrozpaczona dziewczyna.
– Wiem, ale ja nie chcę cię narażać! – Powiedział z rozdrażnieniem Draco.
– A jeżeli obiecuję, że będę blisko ciebie?
– Hermiona. Już coś pow...
–Draco błagam!
– Niech będzie, ale idziesz ze mną i nie oddalasz się ode mnie nie dalej niż na 2 metry. Zrozumiano?
Dziewczyna pocałowała go namiętnie w usta.
– Czy taka odpowiedź ci wystarczy? – Zapytał dziewczyna z przekornym bladym uśmiechem.
– Tak, wystarczy. A teraz chodźmy.
Dwoje młodych ludzi wyszło z Pokoju Życzeń. Mieli rację. Bitwa ostateczna zaczęła się. Biegli do Wielkiej Sali, gdzie, jak wcześniej mówiono,było centrum dowodzenia. Młodzież biegła ile sił w nogach. Co jakiś czas rzucali zaklęciami w Śmierciożerców. Dotarli prawie do drzwi Wielkiej Sali, gdy spotkali Blaise'a Zabiniego. On również sprzeciwił się Lordowi Voldemortowi i stanął po stronie Białych, a tym samym, tak jak Draco, podpisał na siebie wyrok śmierci.
– Co wy tu robicie?! Przecież walka już się zaczęła!
– Diabeł nie twoja sprawa, co robiliśmy. Ważne jest to, że musimy przetrwać. – Powiedziała zmieszana dziewczyna.
–Okej, okej. Spokojnie Fox. – Odparł chłopak z łobuzerskim uśmiechem. Po chwili w ich stronę poleciał czerwony grot. To oznaczało, że ktoś strzelał do nich Drętwotą. Cała trójka odwróciła się w stronę źródła owego strzału.
Hermionę zatkało. Strzelał do nich jej były najlepszy przyjaciel. Ron Weasley.
– Ron! Co ty do cholery jasnej robisz?! –Krzyknęła zaszokowana dziewczyna.
–Co ja robię?! JA?! To raczej ja powinienem zapytać, co ty robisz. Od początku roku zmieniłaś się. Zadajesz się ze Ślizgonami. Sypiasz z tą... tą szmatą. A ty Malfoy? Zniżyłeś się do tego poziomu, że sypiasz z szlamą? Hermiono kocham cię. Kocham, kochałem i zawsze będę kochać, gdziekolwiek teraz będziesz. – Powiedział Ron, po czym skierował różdżkę w stronę Hermiony.
– Avada Kedavra – powiedział rudowłosy.Dziewczyna widziała wszystko jak na zwolnionym filmie. Śmiertelny grot leciał w jej stronę. Ona jak zahipnotyzowana wpatrywała się w zieloną, zabójczą strzałę. Już miał ja ugodzić, gdy ktoś ją osłonił. Dziewczyna patrzy na chłopaka, który leży pod nogami nieżywy.
Blaise Zabini umarł przez zazdrość o drugą osobę.
Draco szybko zareagował i rzucił drętwotę na zdezorientowanego Weasleya. Hermiona upadła na kolana i zaczęła płakać. Bo przecież to ona miała zginąć z ręki przyjaciela. A zginął jej inny przyjaciel...
Tydzień po końcu wojny odbył się pogrzeb wszystkich poległych podczas bitwy. Hermiona wraz z Draco poszła na pogrzeb Diabła. Rona zamknęli w Świętym Mungu, bo prawdopodobnie oszalał z miłości do Hermiony.
* * *
Małżeństwo jeszcze przez chwile wpatrywało się w marmurowy grób ich poległego przyjaciela. Dzieci wpatrywał się to w rodziców, to na szarą fotografię mężczyzny na nagrobku. Jednakże wpatrywały się również w napis:
Blaise Malcolm Zabini
Urodzony 27 IV 1980
Zmarł 14 VI 1997
Bo przyjaźń, jak miłość, umiera na końcu
– Mamo, chodźmy już. – Powiedziała małą dziewczynka o imieniu Emily.
–Dobrze chodźmy już – inicjatywę przejął Draco. Widział, że jego wybranka serca znowu przypomniała sobie to wszystko, co się wydarzyło.
– Draco, wiesz, że Diabeł miałby już 27 lat? Pewnie założyłby już swoja rodzinę i byłby szczęśliwy...
– Hermiono wiem. Teraz chodźmy. Pamiętaj, że Harry wraz z Ginny zaprosili nas na obiad świąteczny.
– Dobrze. Emily, Max, idziemy do Potterów – powiedziała kobieta do swoich dzieci i poszli do swoich przyjaciół i ich dzieci.
CZYTASZ
one-shoty || dramione
Fiksi PenggemarJak sama nazwa wskazuje: znajdują się tutaj shoty związane z Dramione i ogólnie ze światem potterowskim. Czy są dobre? Normalne? Romantyczne? Cóż, nie wiem - sami musicie to ocenić. Wszystko w tej "książce" powstało na przestrzeni lat 2007-2012 i zn...