Prolog

250 23 1
                                    

- J-ja... ja was nienawidzę! - krzyczała w amoku, rzucając wszystkim, co miała pod ręką. Najbardziej ucierpiały ramki ze zdjęciami i świeczki zapachowe. Te ozdoby miały tworzyć rodzinną atmosferę, pokazywać miłość jaka łączyła ich trójkę. Co z tego, że to wszystko było kłamstwem? Co z tego, że za każdym razem próbowali naprawiać relacje jak i tak szlag je trafiał? Co z tego...

*

Otworzyła leniwie oczy, spoglądając na mokre ulice zza szyby granatowego land rovera evoque. Minął miesiąc od ostatniej kłótni rodziców, a jej nadal szumiały w uszach krzyki matki, dźwięk tłuczonego szkła. W tamtej chwili nawet odgłos spadających łez wydawał się głośniejszy niż koncert grupy metalowej. Jak przez mgłę widzi zdenerwowanego ojca wsiadającego do samochodu i ruszającego z piskiem opon.  Za nim wybiega matka. Głupia myślała, że ten specjalnie dla niej się zatrzyma. To jednak nie komedia, gdzie wszystko się dobrze układa, a skłócone małżeństwo do siebie wraca. To po prostu życie.

Nie, ojciec nie spowodował wypadku, w którym zginął. Pojechał po prostu do hotelu, aby nie musieć patrzeć na żonę. Matka nie popełniła samobójstwa z żalu tylko wróciła do swojego pokoju, rzucając w stronę córki mordercze spojrzenie. Ona się jednak tym nie przejmowała. Nienawidziła jej. 

A co tak naprawdę się stało? Pół roku temu przyłapała matkę z kochankiem. To był chyba najgorszy widok w całym jej życiu, no bo kto nie czułby zgorszenie widząc swojego rodzica w takiej sytuacji? W każdym razie zagroziła jej, że jeśli to się powtórzy to wszystko powie ojcu. Oczywiście, nie robiła tego dla niej, a dla siebie. Święty spokój to było to, czego potrzebowała przed końcowymi egzaminami w college'u.  Matka oczywiście obiecała, że to pierwszy i ostatni raz. Ech, dobry żart. Znów to zrobiła, nie pozostawiając dziewczynie wyboru. Pojechała do biura ojca, wyrwała go ze spotkania zarządu i opowiedziała całą historią. 

Jego też nienawidziła. Gdyby nie przesiadywał od rana do późnego wieczora w pracy, to możliwe, że kobieta nie poczułaby się samotna i nie szukałaby pocieszenia u innego. Nie, nie usprawiedliwiała matki. Nic w końcu nie usprawiedliwia zdrady. Nikt w tym małżeństwie nie był jednak bez winy. 

Samochód się zatrzymał, a ona nadal patrzyła przez szybę. Nie czuła potrzeby dalszej edukacji. Jeśli nie chciała lecieć z matką do Londynu to musiała pójść na studia i zamieszkać na campusie.  

- Greyio, wysiadaj - powiedział ojciec, otwierając jej drzwi. 

Westchnęła ciężko, odpięła pasy, chwyciła pokrowiec ze swoją gitarą i opuściła samochód. Burzowe chmury zebrały się nad uniwersyteckim miasteczkiem. To nie wróżyło nic dobrego. 

- Będzie dobrze, księżniczko - wyszeptał mężczyzna, po czym pocałował córkę w czubek głowy. Ta jednak szybko się od niego odsunęła. Wzięła wszystkie swoje walizki i ruszyła w stronę tłumu studentów. Bez parasola, bez kaptura - pozwoliła, aby ciężkie krople deszczu posklejały jej czerwone kosmyki. Chciała jak najszybciej zniknąć za drzwiami swojego pokoju i przytulić swoją najlepszą przyjaciółkę. Tylko ona ją rozumiała, tylko ona była w stanie pocieszyć. Wystarczyło, że pociągnęła za jej struny, a piękny dźwięk od razu zaczynał koić poszargane nerwy nastolatki. 

~*~

Witam Was bardzo serdecznie! To mój nowy projekt związany z grą słodki flirt. Prolog może wydawać się Wam nudny, ale obiecuję, że będzie ciekawiej :D 

Jeśli ktoś z Was gra w Eldarye, to serdecznie zapraszam do zapoznania się z moim opowiadaniem umieszczonym właśnie w tym świecie. https://www.wattpad.com/496414593-fiolka-prolog

Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną, bo nic tak nie motywuje jak wspaniali czytelnicy! 

Pozdrawiam! 

Ps. Rodzice Greyii, to nie rodzice Sucrette z gry. Tłumaczę to teraz, żebyście później się nie pogubić :D


Dziewczyna z gitarąWhere stories live. Discover now