" Ja nie znam litości"

21.1K 1.5K 237
                                    

ON

Czas na rozmowę z Naomi. Może ona zdradzi chociaż jedną rzecz, która pozwoli mi sądzić, że Jacob kłamie w żywe oczy. On jest zbyt opanowany. Kobietami łatwiej manipulować, a zwłaszcza tak kruchą jak nasza nowa zabaweczka.

- Witaj, Naomi - wchodzę do pokoju, gdzie blondyneczka jest przywiązana do ramy łóżka. Hym. Jest naprawdę ponętna, więc sam chętnie skorzystam z jej usług, ale najpierw spróbuję po dobroci.

- Czego chcesz? - pyta spanikowana. Tak. Bój się. Ja się tym karmię. Uwielbiam widzieć w oczach ludzi strach. To mi daje satysfakcję. Jeszcze moment, a cała Filadelfia będzie mi się kłaniać.

- Porozmawiać - wchodzę na łóżko i nachylam się nad nią. Jej źrenice są mocno rozszerzone, a oddech ma nierówny. Najlepsza reakcja z możliwych.

- ZŁAŹ ZE MNIE! - krzyczy i zaczyna kopać. Uderza mnie kolanem w kroczę. Kurwa. Ma siłę, idiotka. Odsuwam się od niej z mordem w oczach. Czekam chwilę, aż najgorszy ból ustąpi, a potem chwytam jej włosy i mocno ciągnę do swojej twarzy.

- MNIE SIĘ KURWO NIE BIJE! - wykrzykuję prosto w jej twarz, a potem pcham ją z powrotem na poduszki. - Nie chcesz mieć we mnie wroga!

- Czego chcesz? - łka. Kobiece łzy nie robią na mnie żadnego wrażenia. Adele wie o tym najlepiej.

- Gdzie jest Adele?

- Jaka Adele? - pyta nadal płacząc.

- Kurwa! - wstaję z łóżka. - Adele Richardson. Przyjaciółka twojego narzeczonego.

- Jacoba? Co z nim? - nie wytrzymuję i uderzam ją z całej siły w twarz.

- Pytam o Adele, suko! ODPOWIADAJ! - uderzam ją drugi raz.

- Wiem, że ona nie żyje - odpowiada przerażona. - Miałam ją poznać, ale zanim to nastąpiło, zginęła w pożarze. Tyle wiem od Jacoba. - powili tracę do niej cierpliwość. Wiem, że coś wiedzą. Nie wierzę, że Adele zdołała uciec sama. Nie ma takiej opcji. Jest na to zbyt głupia. Przez sześć lat to ja miałem kontrolę nad jej życiem, a teraz na pewno nie potrafi o siebie zadbać. Ona wyparowała! Mimo że wiem, iż ona żyje. W kartotece jest uznana za martwą. Ona nie jest kurwa martwa!

- Kłamiesz - stwierdzam. - Jak nie chce rozmawiać po dobroci to się zabawimy - odpinam pasek, a potem rozporek. W ekspresowym tempie pozbywam się swoich spodni, a potem odwracam Naomi na brzuch i pozbywam się jej bielizny. Szybko nakładam na siebie zabezpieczenie.

- PUSZCZAJ! - krzyczy. - NIE! - z uśmiechem triumfu wbijam się w nią do samego końca. - NIE! - łka. - Proszę, nie!

- Nie znoszę sprzeciwu. - wbijam się w nią raz za razem. Pieprzę ją ile mam sił.

- Nie chcę tego - płacze, co sprawia mi jeszcze większą przyjemność.

- Kochanie, gdzie jest Adele?

- Nie żyje - odpowiada niemal szeptem. Kurwa. Wbijam się w nią mocniej, na co krzyczy. Sprawiłem jej ból. I dobrze. Niech cierpi. To moja przyjemność się liczy.

- Powiedz prawdę.

- Nie znam jej. Przysięgam. Nigdy jej nie poznałam. Wiem, że spłonęła wraz z siostrą.

- Dlaczego ci nie wierzę? - pytam i zaciskam zęby, gdy nadchodzi spełnienie.

- Nie mam nic do ukrycia - łka. - Naprawdę jej nie znam. - wysuwam się z niej i pozbywam się prezerwatywy. Zakładam spodnie i ostatni raz na nią spoglądam.

- Moi ludzie będę cię tak długo pieprzyć, aż puścisz parę z ust. - mówię z uśmieszkiem psychopaty. - Nie wierzę ani tobie ani Jacobowi. Miłego dnia - wychodzę z pokoju. - Możecie się nią zająć - zwracam się do strażników. - Pytajcie ją o Adele. Może wam w końcu coś powie.

- Dobrze, panie - kłaniają się.

- Zawołaj do mnie Jake'a. - zwracam się do Bruna, a ten od razu idzie spełnić moje żądanie. Wracam do swojego gabinetu. Muszę zapalić. Sięgam po następne cygaro i czym prędzej je odpalam.

- Tak, panie? - pyta Jake. Przynajmniej nie musiałem na niego długo czekać.

- Przeszukaj mieszkania Jacoba i Naomi. Zdemoluj je jeśli trzeba. Oni coś wiedzą o Adele.

- Czego sobie Pan życzy - kłania się.

- Wynocha! Nie trać czasu. Chcę ją z powrotem! - wychodzi z gabinetu, a ja spoglądam przez okno na panoramę Filadelfii. Już nie mogę doczekać się chwili, w której ona do mnie wróci. Najpierw wymierzę jej karę za ucieczkę, a potem zamknę ją w swoim mieszkaniu. Powinna tam codziennie na mnie czekać. Przecież sześć lat temu tak mocno mnie kochała. Przecież takie silne uczucia nie mogły zniknąć. Zawsze byliśmy razem i nikt mi jej nie zabierze. A jak się dowiem, że obcuje seksualnie z innym mężczyzną, to pozbawię go przyrodzenia na jej oczach. Na samym końcu będzie musiał je zjeść. Nie znam litości. Adele jest moja! Po dwudziestu minutach drzwi mojego gabinetu znów się otwierają.

- Panie - moją uwagę zwraca Bruno.

- Czego?

- Strażnicy zgubili Naomi.

- CO? - wydzieram się i wstaję z krzesła. Z biurka wyjmuję broń. Zabiję gnoi.

- Nie ma jej w pokoju. Zdołała się wydostać i zapewne uciekła schodami pożarowymi.

- I wy jej kurwa nie szukacie? - pytam i idę szybkim krokiem do tych złamasów. Zapłacą mi za to życiem.

- Wysłałem kilku ludzi..

- Dobrze - podchodzę do tych dwóch idiotów. Nawet nie marnuję czasu na rozmowę. Celuję w ich głowy i wystrzelam raz za razem. Padają na ziemię, plamiąc krwią posadzkę.

- Pozbądź się ich - pluję na ich ciała.- I zapamiętaj. Ja nie mam litości dla nikogo - odchodzę niezadowolony. Moja nowa zabaweczka uciekła. Mam nadzieję, że znajdą ją i tutaj wróci jeszcze dziś. Jest moim cennym źródłem informacji. Na pewno w końcu zdradziłaby mi, gdzie jest Adele.

------
Hej misie ❤️
ON jest coraz bardziej zdesperowany.
Przepraszam, że wczoraj niczego nie dodałam, ale już nie miała siły pisać.
Buziole ❤️

Burza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz