Naomi
Kolejny dzień mija, a ja nie mam żadnych wieści o Jacobie. Dominic nie pojawił się w mieszkaniu, od czasu, gdy mnie tu zostawił. Stosuję się do jego zasad, ale nie potrafię wyzbyć się przekonania, że to wszystko źle się skończy. Co godzinę w wiadomościach pojawia się informacja o naszym zaginięciu. Jeśli Adele to zobaczy, wróci do Filadelfii. Przecież ona nienawidzi, gdy ktoś za nią cierpli. Pomagając jej, dobrze wiedzieliśmy na co się piszemy. Gdybym miała jeszcze raz jej pomóc, zrobiłabym to bez wahania. Muszę ją jakoś powstrzymać przed powrotem. Nie mogę się z nikim skontaktować, a Dominic pewnie nieprędko tutaj wróci. Jak na złość, nie ma tutaj żadnego telefonu. Facet wszystko sobie przemyślał. Cholera. Niedobrze. Ubieram buty i bluzę z kapturem. Może jakiś sąsiad mi pozwoli skorzystać z telefonu. Muszę skontaktować się z bratem Jacoba. On jedyny wie, gdzie jest teraz Adele. Przekręcam zamek i otwieram drzwi. Od razu wpadam na coś twardego. Podnoszę wzrok i widzę wkurzonego Dominica. Nie było go przez dwa dni, a teraz nagle wraca. Kurwa.
- Gdzie ty się kurwa wybierasz? - warczy i wpycha mnie do mieszkania. Zatrzaskuje za sobą drzwi i zaciska dłoń w pięść.
- Nie mogę siedzieć tutaj bezczynnie i pozwolić, aby Adele wróciła przeze mnie i Jacoba do tego miasta! - wybucham. Wiem, że nie powinnam tego mówić, ale muszę zaryzykować. Dominic to jedyna deska ratunku, mimo że mu nie ufam. Pracuje dla tego psychopaty.
- Nawet niech nie próbuje wracać! - mówi sam do siebie i prowadzi mnie do salonu. - Co chciałaś zrobić, żeby się z nią skontaktować?
- Zadzwonić do brata Jacoba - szepczę. Głos rozsądku krzyczy w mojej głowie, żebym się zamknęła, ale nie potrafię. Muszę coś zrobić. Ona musi dalej uciekać.
- Dlaczego do niego?
- Bo tylko on wie, gdzie ona teraz jest! - ocieram łzy z policzka.- Ona tutaj wróci, gdy zobaczy wiadomości. Nie pozwoli nam cierpieć.
- Załatwię to - spogląda na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Gdzie znajdę tego faceta?
- Jest managerem lotniska Cruise Air.
- Pierdolisz? - pyta mocno zaskoczony, ale szybko się opanowuje. - Znam właściciela. - tłumaczy. - O kogo mam pytać? Zakładam, że nie zostawiła swojego nazwiska.
- Valerie Bowen. - wiem, że powiedziałam za dużo, ale nie mam innego wyjścia. Muszę zaufać Dominicowi. - Co z Jacobem?
- Żyje. - kwituje i odwraca się ode mnie plecami. - Powiedziałem, że mam wszystko pod kontrolą.
******
Colin
Wbiegam do hotelu cały przemoczony. Ignoruję spojrzenia innych ludzi i przeciskam się między nimi do windy. Muszę jak najszybciej porozmawiać z Valerie zanim zrobi coś głupiego. Wnioskuję po jej zachowaniu, że panicznie się czegoś boi, a jej reakcja na informację o zaginięciu tych ludzi zmroziła mi krew w żyłach. Co ta dziewczyna przeszła? Wybiegam z windy i kieruję się do jej pokoju. Zaczynam uderzać pięściami w drzwi.
- Valerie - krzyczę. - Proszę, wpuść mnie! - słyszę jedynie jak płacze. Musi siedzieć przy ścianie obok drzwi. Naciskam na klamkę i ku mojej uldze, drzwi są otwarte. Wchodzę do środka i je zamykam, a potem klękam przed czarnowłosą. - Valerie - szepczę. - Proszę spójrz na mnie. - nie reaguje. Unoszę jej podbródek i spoglądam w jej zielone oczy. - Porozmawiaj ze mną. Nie jestem twoim wrogiem. Może będę mógł ci jakoś pomóc.
- Najlepiej będzie jak dasz mi spokój. Jestem chodzącym nieszczęściem. Czego nie dotknę, to się niszczy. Mam dość tego parszywego życia w ciągłym strachu.
- Proszę, opowiedz mi co się stało.
- NIE! - krzyczy i wstaje z podłogi. - Muszę wziąć prysznic. Jak wrócę ma cię tu nie być. - wymija mnie i zamyka się w łazience. Z kieszeni płaszczyka wypadła jej karta hotelowa. Zabieram ją i wychodzę z pokoju. Wrócę tutaj. Nie zostawię jej samej. W swoim pokoju biorę szybki prysznic i ubieram się w szare dresy i T-shirt, podkreślający moje mięśnie. Układam włosy przy lusterku, gdy zaczyna dzwonić moja komórka. Wzdycham i podchodzę do niej. Reece.
- Co jest?
- Nie pozwól Valerie wrócić do Filadelfii - zamieram. O co kurwa chodzi?
- Możesz jaśniej?
- Wiem, że ona wpadła ci w oko, więc pilnuj jej! Ma kurwa nie wracać! Przynajmniej do końca wszystkich lotów w grafiku!
- Kurwa! Stary, zaczynam się bać! Valerie jest przerażona po obejrzeniu wiadomości, a ty teraz mi wyjeżdżasz, że ma nie wracać!
- Sprawa jest poważna. Przekaż jej, że Naomi jest cała i zdrowa pod ochroną Dominica. Jacob żyje, ale nadal jest więziony. Pilnuj jej! Ma nie wracać! Cześć - rozłącza się, a ja niemal natychmiast rzucam się do wyjścia z pokoju. Nie mam zielonego pojęcia, co się dzieje, ale jeśli Dominic jest w to wplątany, to nie jest dobrze. Co ta biedna dziewczyna zrobiła, że nie może wracać? Wchodzę do jej pokoju za pomocą ukradzionej karty.
- Jak tu wszedłeś? - pyta wystraszona. Stoi przede mną w samym ręczniku. Muszę zachować rozsądek. Nie chcę jej w żaden sposób wystraszyć.
- Za pomocą karty - pokazuję jej kartę. - Dzwonił do mnie Reece. Masz nie wracać do Filadelfii, cokolwiek to znaczy. Powiedział, że Naomi jest bezpieczna, a Jacob żyje. Co się tam dzieje do cholery? Kim ty jesteś? Możesz w końcu coś o sobie powiedzieć? - niemal krzyczę. Mam dość tych ciągłych wykrętów. Chcę się do niej zbliżyć, ale ona nie może przyjąć tego do świadomości.
- Nie! - w jej oczach pojawiają się łzy. - Im mniej wiesz tym lepiej. Muszę tam wrócić, aby chronić tych, których kocham.
- Reece wręcz wrzeszczał do słuchawki, że masz kurwa nie wracać! Czego nie rozumiesz?
- To ty nic nie rozumiesz! Naomi i Jacob pomogli mi uciec i się ukryć, a teraz za to płacą! Nie mogę na to pozwolić!
- Kim jesteś? - pytam spokojnie. - Powiedz coś. Nie jestem twoim wrogiem.
- Ta mafia - wzdycha. - Byłam zabaweczką ich szefa. Uciekałam od niego, ale on mnie szuka. Nie odpuści póki do niego nie wrócę. Tyle ci powinno wystarczyć.
- Nie możesz tam wrócić.
- Muszę.
- Valerie.
- Adele - wtrąca. - Moje prawdziwe imię to Adele.
- Nie - mówię dobitnie. - Adele była marionetką jakiegoś gnoja. Valerie jest dziewczyną, która będzie walczyć o swoją wolność.
------
Hej misie ❤️
Wattpad nie wysyła powiadomień😕😕
Mam nadzieję, że to się naprawi.
Buziole ❤️
CZYTASZ
Burza
RomanceUcieka... Przed czym?... Została stewardessą, aby uciekać od przeszłości. Nie ma swojego miejsca i nie chce go mieć... Ma dość Filadelfii ... Ma dość swojej byłej żony... Właściciel dobrze prosperujących linii lotniczych... Postanawia odpocząć i wy...