Rozdział XIV

342 36 8
                                    

•Loki•
Musiałem nieco zmienić plan.
Shannon na pewno po mnie przyjdzie.
Wykorzystam ją, żeby stąd uciec i zgarnąć armię.

Usłyszałem kroki. Wyjrzałem przez kratę mojej celi i zobaczyłem jak Shannon powoli idzie w moją stronę. Uśmiechnąłem się.
Wiedziałem, że przyjdzie.

Stanęła przede mną, a dzieliła nas tylko krata

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Stanęła przede mną, a dzieliła nas tylko krata. Spojrzała na mnie stanowczo i powiedziała:
- Po pierwsze okropnie tu śmierdzi. Po drugie: Loki, nie życzę sobie teraz żadnych kłamstw - sposób, w jaki wypowiadała moje imię, niezywkle mi się spodobał - Wolisz tu zostać i gnić, czy pomóc mi zdobyć armię i stąd uciec?
- Druga opcja brzmi bardziej zachęcająco.
- Tak też myślałam.
Z kieszeni wyjęła klucz do celi (nie powiem, że mnie to nie zdziwiło) i otworzyła drzwi. Spokojnym krokiem wyszedłem.
- Stwierdziłam, że potrzebujesz jakiejś broni, trzymaj ten sztylet - to mówiąc podała mi nóż.
Gdy tylko wziąłem go do ręki, zmienił się w kajdanki i mnie zakuł.
- No nie... - jęknąłem - Znowu to samo...
- A myślałam, że po tym jak twój szanowny brat zrobił dokładnie to samo, czegoś się nauczyłeś.
- To nie jest mój brat! - krzyknąłem oburzony.
- Dobrze już, uspokój się, JELONKU.

Przesadziła.

- A ty co, w Starka się bawisz?!
Skrzywiła się.

- To może wolisz: LOKUSIU?

Celowo mnie prowokowała.
Skutymi rękoma chwyciłem ją za nadgarstek i przyparłem do ściany. Była ode mnie nieco niższa, więc lekko się pochyliłem i wyszeptałem jej do ucha:
- Nie pamiętasz? Miałaś tak nie mówić!
Słyszałem jej przyspieszony oddech.
- B... będę mówiła, co mi się podoba!
Próbowała się wyrwać, ale, pomimo kajdanek, wciąż przypierałem do jej ciała. Czułem jej bijące jak oszalałe serce. Pochyliłem się jeszcze bliżej jej szyi i wysyczałem:
- Chcesz się przekonać, że nie?
- Nie boję się ciebie, Lokusiu.
Przygryzłem jej ucho, tak jak poprzednio. Zrobiłem to mocno. Jęknęła przeciągle, nie byłem pewny czy z bólu, czy z rozkoszy. Pewnie i z tego i z tego. Spojrzała na mnie, oczami pełnymi pożądania. Nagle również je poczułem. Zacząłem zachłannie całować jej szyję. Odchyliła głowę i cicho pojękiwała. Za pewne doszłoby do czegoś więcej, gdyby nie kroki na schodach, odbijające się echem od ścian. Oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni.
- Ohoho, kogo my tu mamy. Co za piękna parka! Szkoda tylko, że zaraz obydwoje umrą z wycieńczenia na torturach - Hel roześmiała się złowieszczo, a jej śmiech roznosił się po całym pałacu.
Przeklnąłem w myślach. Czyli widziała. Co jeśli przekaże to Wszechojcowi?

Z wszystkich stron nadeszli umarli i nas pochwycili. Byliśmy zmuszeni podążyć za Hel, która prowadziła nas, zapewne, do sali tortur.

Mój mózg pracował na najwyższych obrotach. Musiałem nas stąd jakoś wydostać.

Weszliśmy do ogromnej sali z mnóstwem urządzeń. Ciężko się przyznać, ale aż ciarki mnie przeszły. Popatrzyłem na Shannon. Była równie przerażona, jak ja, tyle, że ja ukrywałem to pod maską obojętności.
Z lewej strony stała wielka maszyna z wgłębieniem w środku. Przymocowane do niej były kajdanki na ręce i nogi.
Wolałem nie sprawdzać do czego to służyło.
Dalej stało sporych rozmiarów pudło. Metalowe pudło. Nie miałem pojęcia po co.
Następną rzeczą jaką zobaczyłem, to żelazne drzwi po przeciwległej stronie sali.
Po drugiej stronie stało krzesło naszpikowane kolcami, z których ściekała jasno-zielona maź.
Znajdowało się tam również inne krzesło, wyglądające w miarę normalnie. Obok niego leżał metalowy hełm, z którego ściekała krew.
Na środku znajdował się ogromny stół z kajdankami.
- Połóżcie ich na stole. Zaczynamy zabawę! - Hel podwinęła rękawy, a jej poddani zanieśli nas na stół. Gdy już leżeliśmy, Shannon nerwowo chwyciła mnie za dłoń.
Miałem ochotę ją jakoś pocieszyć, albo powiedzieć cokolwiek, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
Ściskała moją rękę podczas, gdy Hel zakładała rękawiczki.
- Wydostanę nas stąd - szepnąłem, lecz nie byłem pewny, czy usłyszała. Za to, to co ja usłyszałem, wcale mi się nie spodobało. A mianowicie - odgłos włączanej piły łańcuchowej...

Unspoken truth // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz