~ Rozdział 12 cz.2 Choinka ~
– Nicolasie? Słyszałeś mnie? – zapytała Klara, nie widząc żadnej reakcji ze strony mężczyzny. Odważyła się nawet unieść dłoń i pomachać mu ją przed twarzą.
Nicolas złapał za rękę Klary, sprawiając, że mięśnie dziewczyny się napięły. Nastolatka nie mogła przewidzieć jak zachowa się Nicolas, jego czyny był tak strasznie dziwne.
– Zróbmy to – rzekł pewnie. – Nasza choinka będzie tą najpiękniejszą.
Klara uśmiechnęła się. Słowa Boga sprawiły jej przeogromną radość. Nicolas chciał spędzać z nią czas, rozmawiać, a nawet spełnić tak samolubną zachciankę. Choinka może i nie pasowała do czasów, w których Klara się znalazła, lecz dziewczyna potrzebowała w tych świętach czegoś, co już znała.
– Tak, nasza choinka będzie piękna i będzie dowodem tego, co do siebie czujemy – wypaliła Klara.
Nicolas uniósł brwi do góry, zastanawiając się, czy Klara naprawdę czuję do niego tę samą fascynację, co on do niej. Patrzył na nią wręcz nachalnie, chcąc zagłębić się w jej myślach. Powstrzymywała go jednak świadomość, że więź wymaga zaufania. Nagle policzki Klary zarumieniły się, kiedy pojęła, co tak naprawdę zasugerowała.
– Ja... – Odwróciła wzrok, cofając się o dwa kroki. – To nie tak, ja...
Nicolas odwrócił się na pięcie z uśmiechem na ustach. Klara się zawstydziła i zaczęła się mu tłumaczyć. Tylko winny się tłumaczy, a to oznacza, że jego narzeczona chce ukryć przed nim swoją sympatię do niego.
– Już dobrze. Poczekam aż sama zechcesz mi o tym powiedzieć wprost – oznajmił szczerze, machając dłonią. – Mieliśmy zająć się choinką, czyż nie?
Klara nabrała powietrza do płuc. Z trudem powstrzymała się od zaprzeczenia. Nie uważała, że kocha się w Nicolasie. Nie mogłaby. Znała go zbyt krótki, jednak faktem było to, że mężczyzna zaprzątał jej myśli. Pomiędzy tą dwójką istniała więź, która coraz bardziej zbliżała ich do siebie. Była niczym sieć, z której wyplątanie się było niemożliwe. Niewidzialne sznury trzymały ich razem, nie chcąc pozwolić na rozłączenie narzeczeństwa. Świadomość tego przerażała Klarę.
– Tak...
Nicolas bez żadnego problemu stworzył srebrną choinkę, która była niewiele większa niż Klara. Wokół ich dwójki zaczęły pojawiać się bombki, na których obrazy poruszały się. Klara zafascynowana tym zjawiskiem chwyciła jedną i przyjrzała się sunącemu po śniegu Mikołajowi. Uśmiechnęła się, jednak pokręciła głową w geście zaprzeczenia. Nicolas była zaskoczony tym, że Klara jest niezadowolona z ozdób, lecz dziewczyna szybko wyjaśniła, że coś takiego nie pasuje do czasów, w których obecnie żyje.
– Nasza choinka pozostanie tajemnicą, sama tak powiedziałaś. Chciałem, byś mogła poczuć się chociaż trochę tak jak kiedyś. Widzę, że brakuje ci tamtego świata – odparł w odpowiedzi Nicolas.
Słowa mężczyzny w jakiś sposób obudziły w Klarze tę jej złośliwą stronę, przez co odruchowo rzuciła ona bombką w stronę Nicolasa. Przedmiot obrócił się jednak w pył już dwadzieścia centymetrów przed twarzą bóstwa. Zaśmiał się on, a w jego oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
– Ta twoja waleczna strona jest strasznie urocza, Klaro.
W zaledwie sekundę pojawił się przed twarzą dziewczyny i chwycił ją za podbródek. Przybliżył usta dziewczyny do swoich, pozostawiając pomiędzy nim kilka centymetrów odległości. Klara przeklinała w myślach samą siebie, lecz nie zamierzała zacząć błagać o wybaczenie. Odrobina informacji, dzięki którym zrozumiała w jakimś stopniu Nicolasa, sprawiła, że nastolatka była o wiele bardziej swobodna w jego towarzystwie.
– Jednak czasami przydałoby się ją utemperować... – wyszeptał, puszczając jej twarz, jednak nie oddalił się od niej.
Dziwne dreszcze przeszły przez ciało Klary, a myśli w jej głowie stały się mgliste. Czuła niepokojącą potrzebę, do której spełnienia zachęcał ją wszystkie zmysły w jej ciele. Patrzyła na Nicolasa, a jego oczy coraz bardziej ją hipnotyzowały. Spotkanie ich ust spowodowane zostało impulsem, który zmusił dziewczynę do działania. Mała pokusa, a tak bardzo namieszała. Wargi tej dwójki przywierały do siebie, jakby nigdy nic, gdy nagle Nicolas zaczął nimi delikatnie poruszać. Bóg z podziwem patrzył na to jak jego zarumieniona partnerka, stara się naśladować jego ruchy. Taka piękna i ciepła... – mruczał sam do siebie. Ciałem Nicolas wstrząsały nieznane mu dotąd uczucia. Zdawał sobie sprawę z ich istnienia, lecz nigdy ich nie doświadczył.
Czar prysł, kiedy Klara oddaliła się od narzeczonego ze spuszczoną głową. Było jej wstyd, że pocałowała mężczyznę. Może i byli zaręczeni, lecz przecież poza tym nic ich ze sobą nie łączyło. Czarnowłosa nie rozumiała powodu swojego zachowania, gdy nagle w jej głowie usłyszała cichy śmiech. Ja chyba już naprawdę zwariowałam... – pomyślałam.
Nicolas pozwolił dziewczynie oddalić się od niego, choć czuł w sercu palącą potrzebę przyciągnięcia jej do swojej piersi i uwięzienia w swoich ramionach. Piękna Klara była jego i nikt mu jej nie odbierze.
– Nicolasie, ja... Nie wiem co mnie napadło... – wyznała Klara, wykręcając z nerwów palce. – Przepraszam.
Nicolas położył dłoń na ramieniu narzeczonej.
– Nie masz za co dziecko.
Zapanowała cisza. Ani Nicolas, ani Klara nie zamierzali jej jednak przerywać. Myśleli oni o tym, co się stanie i wieloma innymi i nieistotnymi rzeczami. Między czasie Nicolas utkał z powietrza złoty, jarzący się czerwonymi drobinkami sznur, którym z pomocą Klary otoczył choinkę. Na samym początku dziewczyna była niezadowolona, lecz po chwili zrozumiała, że sznur miał zastąpić lampki. Po rozłożeniu dwóch złotych i jednego niebieskiego sznurka, Nicolas pstryknął w palce, a te przybrały kolor choinki, stając się praktycznie niezauważalne. Przyszła kolej na bombki. Bóstwo i tym razem zaskoczyło Klarę, bo poza tymi, które pojawiły się wcześniej, Nicolas dał jej małe szklane buteleczki z burzami śnieżnymi w środku i czerwone malutkie kwiaty, które po zetknięciu się z gałęziami świątecznego drzewka, przyrastały do nich. Spięta z początku atmosfera rozluźniła się, a para zaczęła nawet ze sobą rozmawiać. Wspomnienia wciąż były świeżę, lecz nie chcieli tak po prostu siedzieć w wiecznej ciszy.
– Wierz mi, ale nie wiem skąd ty czerpiesz pomysły na te wszystkie rzeczy! – zawołała Klara, wieszając kolejną bombkę.
Nicolas wzruszył ramionami, po czym wyciągnął z kieszeni kawałek kartki, który zamienił się w fioletowe łańcuchy, które same ułożyły się schludnie na srebrnych gałęziach. Później w jego dłoni pojawił się czerwony czubek z gwiazdką. Bóg podszedł do Klary i nie czekając na jej sprzeciw podniósł ją do góry. Czubek sam powędrował w kierunku dłoni nastolatki.
– Nicolas! – zawołała przestraszona poczynaniem mężczyzny Klara.
– Załóż czubek, a nasza choinka będzie gotowa.
Klara nie dyskutowała, robiąc to, o co "poprosił" ją Bóg.
CDN
Coraz bliżej końca :) Kolejny już w czwartek :P
(Data opublikowania tego rozdziału: 06.02.18r)
CZYTASZ
Pakt miłości
RomanceLudzie są tak pospolici dla Bezimiennego, że ten zaczyna myśleć o ich unicestwieniu. Lalki, które nie bawią swego posiadacza, nie mają racji bytu - tak właśnie myśli ludzki Bóg. Jednak, co się stanie, kiedy oczy stwórcy spotkają się z tymi innymi? T...