4. "-Shaun. Wystraszyłeś ją".

222 13 5
                                    

Dziś mój pierwszy oficjalny dzień w pracy.

Niestety jestem spóźniony.

- Dr. Murphy jest pan spóźniony. I to jeszcze w pierszym dniu pracy! Będzie pan musiał ponieść konsenkwencje.

- To nie moja wina. To autobus. - próbowałem się wytłumaczyć.

- Ależ pańska wina. Nie autobusu. - i Dr. Melendez mnie zostawił.

~~

Gdy już ubrałem się w fartuch poszedłem do pacjentki.

- Dzień dobry. Pani guz jest złośliwy. - powiedziałem spokojny, jak zawsze.

- A-ale jak to? Czy ja umrę? - chyba się przejęła.

- Zostały pani tylko 3 miesiące, bez operacji. Możemy panią zoperować i będzie pani żyła dalej - powiedziałem, ale przerwała mi Rezydentka Clarie.

- Shaun. Chodź na korytarz. - poszłem za nią posłusznie.

- Shaun. My w szpitalu nie mówimy w prost co się dzieje pacjentowi.

-A-ale przecież ona chyba chciała wiedzieć co się z nią dzieje.

- Shaun. Wystraszyłeś ją. Idź przyjąć innych pacjentów.

~~

-Prosze pana. Te wymiociny mają inny kolor. - przyszedł jakiś facet z wymiocinami i mówi mi, że są inne. Trzeba sprawdzić.

- Proszę mi je dać - i zacząłem oglądać worek, w którym były.

- Trzyma pan wymiociny w worku? - spytała moja pielęgniarka (cały czas jest przy mnie, bo Dr. Melendez kazał jej być od dziś moim "szefem")

- Tak. Np. Na takie okazje

Chciałem je dać do labolatorium, ale przeszkodziła mi pielęgniarka.

- Shaun nie. Te wymiociny są zwyczajne. Wypuść go do domu. - tak też więc zrobiłem. Nie będę się z nią kłócił.

Następna była dziewczynka z bólem brzucha.

- Dzień dobry. Zbadam cię. - powiedziałem i zacząłem swoją pracę.

- Trzeba zrobić USG i... - znowu przerwała mi "szefowa pielęgniarka". (A to nie dobra -,- ~ Autorka)

- Nie. To ból spowodowany kłótniami jej rodziców. Wyślij ją do domu.

Znowu to zrobiłem. Wysłałem ją do domu.

**

Przepraszam, że krótki rozdział, ale pracuję nad nowym opowiadaniem.

Serdecznie zapraszam 😘😘

Dziubole.

Słów : 309.

Bayoo 😘❤

The Good Doctor. [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz