Czym sobie zasłużyłem?!

130 13 3
                                    

*Michał*

Szedłem za Anią cały czas. Wędrowała w kierunku przystanku autobusowego więc ja, jak wierny pies za nią. Nie odzywałem się do niej, i tak by mi nie odpowiedziała. Cały czas była zamyślona. Pewnie zastanawiała się jakim cudem mnie widzi! Może za duża dawka LSD? Heh, żarcik. Wybaczcie moje specyficzne poczucie humoru ale jakoś muszę ubarwić sobie moje "nie-życie".

Kiedy wsiadła do swojego autobusu w końcu spojrzała na mnie. W jej błękitnych oczach tliła się iskierka szczęścia. Cóż... Gdybym był kobietą też chciałbym spotkać takiego mężczyznę jak ja... Może jednak zaprzestanę trochę z wychwalaniem swojej osoby...

Wtedy mi się przypmniało!

- Kurde! Ale ze mnie bałwan! - powiedziałem

Ania kiwnęła tylko porozumiewawczo głową. Gest ten zapewne oznaczał pytanie "Co się drzesz jak nienormalny? I tak tylko ja cię słyszę." Tak... Z pewnością to oznaczał ten gest...

- Kojarzysz może Mateusza Ziółkowskiego? Tak, z pewnością go kojarzysz. Chodzi o to, że ten pacan jest umówiony z Julią dzisiaj po szkole. Miałem tam być i ją pilnować ale chyba mi nie wyjdzie. Zresztą i tak bardziej potrzebuje twojej pomocy...

Dziewczyna pochyliła się nad telefonem i szybko coś napisała. Nachyliłem się nad nią i przeczytałem:

Okej rozumiem, i tak mnie irytujesz swoim samouwielbieniem :-) Zresztą jak wolisz, mi to bez różnicy ale nie licz potem na moją pomoc! I nie wydzieraj się tak! Przecież i tak tylko ja cię słyszę.

- Ehh... Rozumiem, że dopóki nie zostaniemy sami nic mi nie powiesz? - Ania kiwnęła lekko głową - Nie dziwię się, jeszcze by brakowało żebyś wylądowała w psychiatryku za gadanie do pustej przestrzeni.

Dalszą drogę spędziliśmy w ciszy. Obserwowałem cały czas innych ludzi. Widziałem kobietę z dwójką dzieci. Niedość, że bachory cały czas się biły to ta biedna kobieta targała trzy reklamówki obładowane zakupami. Spoglądałem też na starszą panią, miała z ponad osiemdziesiąt lat. Mimo to wciąż się uśmiechała. Moją uwagę zwrócił także biznesmen około czterdziestki. Był ubrany w elegancki, czarny garnitur i czerwony krawat. W rękach cały czas trzymał telefon i ciągle do kogoś pisał.

Zastanawiam się ile problemów mają ci ludzie? Wyglądają zwyczajnie, a mimo to możliwe, że doświadczyli więcej niż jestem w stanie to sobie wyobrazić.

W końcu dotarliśmy do końca. Ania wyskoczyła z autobusu i powędrowała w stronę swojego osiedla. Rozejrzała się dookoła i kiedy upewniła się, że nikogo nie ma, powiedziała:

- O twojej Julii wiem tylko tyle, że jest najpopularniejsza w szkole. Z nauką idzie jej świetnie, a jej rodzice mają sporo kasy przez co córeczka jest trochę rozrzutna. Rozumiem, że ją kochasz i tak dalej, ale nie uważasz, że będzie to dziwne kiedy powiem jej "Hej twój chłopak nawiedza mnie od jakiegoś czasu i chce żebym ci coś przekazała. Zanim wezwiesz psychologa wysłuchaj mnie do końca."

- Może to do końca nie przemyślałem ale to już jest jakiś plan!

- Jakim cudem jesteś dalej takim optymistą? Przecież nie żyjesz, a jedyną osobą z którą możesz się kontaktować jestem ja. - uśmiechnęła się.

- W sumie racja. Wolałbym smażyć się piekle niż być tu teraz z tobą. - zaczepiłem ją - A tak na poważnie to sam nie wiem jak. Może dalej do mnie nie dociera, że nie żyję. Wierzę, że to tylko zły sen... Chciałbym żeby to był zły sen... Muszę patrzeć jak inni cierpią! Nie mam pojęcia czy to kara czy druga szansa na naprawienie czegoś.

Druga szansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz