Wariatka

142 17 5
                                    

*Michał*

Z pewnością należę do szczęśliwców, którzy świadomie uczestniczyli we własnym pogrzebie. Jestem mile zaskoczony, że osoby których nigdy na oczy nie widziałem były na moim pogrzebie! Przynajmniej jest więcej kwiatów na nagrobku... Chyba jedynie tak mogę się pocieszyć...

Widziałem ją... Patrzyłem jak klęka nad moim grobem i wyciąga bransoletkę. Wtedy nie wytrzymałem. Starałem się ją dotknąć ale moje ręce wciąż przenikały przez jej ciało. Krzyczałem "Julio, Julio to ja! Ja wciąż tu jestem, ja wciąż cię kocham!"

Razem jesteśmy już pół roku. Może nasza miłość nie była tak piękna jak w książkach, ale mam nadzieje, że była szczera. Często się kłóciliśmy ale z czasem to wszystko przemijało. Julia jest gwiazdą szkoły. Imprezy i inne dyskoteki były dla niej codziennością. Nie odpowiadało mi to, ale wciąż ją kochałem, miała w sobie to coś... Coś co mnie pociągało.

Kiedy odeszła natychmiast pobiegłem do domu. Moja matka była w tak złym stanie, że musiałem dopilnować by nic jej się nie stało. Straciłem jednego rodzica, drugiemu nie pozwolę umrzeć...

Zastałem ją w moim pokoju. Siedziała na łóżku trzymając w rękach moje zdjęcie. Płakała, po raz pierwszy od pogrzebu płakała.

- Jak ja mam teraz żyć synku? Gdzie teraz jesteś? - szlochała - Czy gdybym również odeszła, byłabym wówczas z tobą?

- Nie mamo, nie możesz! Ja jestem tu, obok ciebie! Stoję tu! Mamusiu... - krzyczałem, mimo to i tak mnie nie słyszała.

Usiadłem obok niej na łóżku. Może poczuje moją obecność?

Po jakimś czasie mama zasnęła, a ja położyłem się obok niej.

Na co mi takie "życie"? Nikt mnie nie widzi, muszę cierpieć patrząc jak najbliżsi wykańczają się psychicznie! Czy to jest kara za moje grzechy, czy druga szansa abym mógł spojrzeć na świat z innej perspektywy...

~~~~~~~~~~~~~

Wstał nowy dzień. Oznaczał on także szkołę. Szczere mówiąc po raz pierwszy idę do budy z własnej woli.

Moja mama dalej spała. Nie mogłem nic dla niej zrobić więc zostawiłem ją i modliłem się o to, by w rozpaczy nie zrobiła niczego głupiego...

Ruszyłem do szkoły. Dzień był wyjątkowo słoneczny, ptaki ćwierkały i wiał leciutki wiatr. Żyć nie umierać, dokładnie! ŻYĆ nie umierać...

Do szkoły dotarłem w pół godziny. Lekcje już się zaczęły. Przechadzałem się po korytarzu oglądając ołarzyki ku mojej czci.

Część z nich była ozdobiona misiami, kwiatami i zniczami, a druga część samochodami i książkami. Te drugie z pewnością były zrobione przez moich przyjaciół, którzy wiedzieli co lubię...

Wszedłem do klasy Julii. Miała teraz matematykę. Jej brązowe pasma włosów opadały jej luźno na kark. Była ubrana w czarny sweter i jeansowe spodnie. Na nadgarstku miała srebrną bransoletkę, którą jej kiedyś dałem.

Nachyliłem się nad nią i zobaczyłem co pisze. Cały czas przepisywała przykłady z tablicy. W pewnym momencie wyjęła kartkę i napisała na niej "Jak dobrze, że ze mną tu jesteś, musimy pogadać"

Nagle serce przestało mo bić (o ile dalej je miałem). Czyżby ona wiedziała o mojej obecności? Może jednak cuda się zdarzają?!

Moje nadzieje szybko zniknęły. Julia zgięła kartkę i rzuciła nią w stronę Mateusza.

Oj pamiętam tego bałwana bardzo dobrze. Odkąd tylko pamiętam starał się dobrać do Julki. Owszem uważałem go za wroga tylko dlatego, że jest wyższy ode mnie i ma zielone oczy, ale jest blondynem, a Julia nie gustuje w blondynach! Punkt dla mnie!

Ten pacan natychmiast jej odpisał "Oczywiście skarbie, po lekcjach pogadamy XOXO"

Zaraz, zaraz. "XOXO"?! Co to w ogóle znaczy? A zresztą nie ważne, on nazwał ją skarbem! To, że nie żyję, nie znaczy, że Julia jest wolna matole! Strasznie żałuję, że on mnie nie słyszy!

Resztę lekcji spędziłem szwędając się po szkole. Julia została na próbie chóru więc stwierdziłem, że ja również na nią poczekam. Żaden blondas nie będzie mi konkurencji robił!

Wszedłem do toalety. Nawet nie wiem czy była to męska czy damska. Stanąłem przed lustrem i o dziwo widziałem swe odbicie. Na sobie miałem to co w chwili śmierci, jednak było czyste. Bez ani jednej plamy krwi. Włosy starannie ułożone a mój kilkudniowy zarost idealnie przystrzyżony. Nawet jako duch wyglądam bosko!

- Aaaaa! - usłyszałem damski krzyk - Gościu nie wiem czy wiesz ale to jest damska toaleta!

Wpierw nie mogłem powstrzymać zdziwienia. Czy to aby na pewno było do mnie?

- Czekaj, ty mówisz do mnie? - zapytałem zdumiony.

- No a do kogo mam mówić? Widzisz tu kogoś innego?

Dziewczyna która mnie widziała zacisnęła ręce w pięść. Na sobie miała zwykłe jeansy i kremowy sweterek dobrze podkreślający jej kształty. Swoje włosy w kolerze ciemnego miodu związała w kucyka. Jej błękitne oczy spoglądały na mnie z ogromną agresją.

- Dobra laska, wrzuć na luz. - rozkazałem - Zresztą wiesz kim jestem?

Dziewczyna zmarszczyła brwi. Podeszłam o krok bliżej i otworzyła usta ze zdumienia.

- Chwila, to nie możesz być ty! Ty chyba nie żyjesz!

A więc dobrze wiedziała z kim ma do czynienia! Bystra dziewucha!

- Owszem nie żyję i to mój główny problem... A ty jako jedyna ze śmiertelnych mnie widzisz! Czyż to nie wspaniałe?

Dziewczyna tylko zmierzyła mnie wzrokiem i wyszła z toalety.

- Czekaj! - zawołałem - Potrzebuję twojej pomocy.

Dzieczyna się nie odwróciła. Szła przed siebie cały czas.

- Proszę, poczekaj. - spróbowałem trochę łagodniej.

Mimo to ona wciąż parła przed siebie. Wyszliśmy ze szkoły i skierowaliśmy się w stronę działek. Weszliśmy za jakąś budkę i końcu dziewczyna się odezwała:

- No dobrze. Przejdźmy do konkretów. Czego chcesz?

- Właśnie się dowiedziałem, że jesteś jedyną osobą, która mnie widzi więc nie ukrywam jesteś mi potrzebna. W ogóle powiedz mi jak się nazywasz, ile masz lat.

- Anna Serafin, uczennica klasy Ia. Coś jeszcze? - zapytała z ironią w głosie

- Musisz pomóc skontaktować mi się z Julką. Skoro mnie widzisz i słyszysz możes jej przekazać to co chcę jej powiedzieć.

- Nie ma mowy. Nie wciągaj mnie to! Wracaj z powrotem do mniemanego raju. Aż tak ci tam było źle, że postanowiłeś wrócić na ziemię?!

- Tyle, że ja tam w ogóle nie byłem. Kocham Julkę i to jest moja druga szansa bym mógł z nią szczerze porozmawiać.

- To nie jest mój problem! Trzeba było pomyśleć o tym za życia! Nie doceniłeś tego co miałeś i teraz wmawiasz mi, że dostałeś drugą szansę by móc to naprawić?!

- No widzisz Aneczko. Jednak się rozumiemy.

- Nie mów tak do mnie durniu!

Wtem jakiś staruszek przejeżdżał obok nas rowerem. Rozbawiło mnie to. Z jego perspektywy wyglądało to tak jakby Ania rozmawiała z drzewem.

- Wariatka - rzekł i pojechał dalej.

Widziałem jej minę. Była jeszcze bardziej wkurzona. Po raz pierwszy cieszyłem się, że w miarę ładna dziewczyna nie może mnie dotknąć.

- To jak? Ty mi pomożesz a ja dam ci spokój do końca życia. - zasugerowałem.

- Przekażę jej twoje słowa i dasz mi spokój?

Pokiwałem głową. Ania odwróciła się i poszła w stronę przystanku autobusowego.

Jakoś to, że widzi ducha nie było dla niej wstrząśnięciem.

Wariatka, a najgorsze jest to, że to wariatka z niezłym chatakterkiem...

Druga szansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz