one

7K 315 61
                                    

Todoroki uchylił jedną powiekę, aby ujrzeć wściekłe spojrzenie leżącego na nim nastolatka. Spod jego blond czupryny wystawały dwa małe wilcze uszka, a tuż pod lędźwiami merdał zniecierpliwiony puchaty ogonek.

- Kacchan, co ja ci mówiłem o wchodzeniu do mojego łóżka? - zdenerwowany szesnastolatek odepchnął od siebie stworzenie i podniósł się do siadu.

- Kazano mi cię jedynie obudzić i sprowadzić na śniadanie - żachnął się młodszy - Jeśli coś ci nie pasuje, to sam się ubieraj - machnął ręką z dezaprobatą.

Biało-czerwono włosy zaśmiał się ironicznie.

- Nikt cię o to nie prosił.

Jednym zwinnym ruchem ściągnął z siebie koszulę od piżamy i rzucił za siebie. Jego wyrzeźbiony tors nie ominął oczywiście wzroku nachalnego Bakugō. Niewiele myśląc, młody osobnik rzucił się na swojego pana, który opadł na jeszcze ciepłą i miękką kołdrę. Spojrzał chłopakowi głęboko w kolorowe tęczówki, kładąc dłonie z ostrymi pazurkami z dwóch stron obok jego głowy.

- Co ty do cholery robisz, kundlu? - Katsuki skrzywił się na przezwisko, którym obdarzył go Shōto. Nie podobało mu się ono, więc miał ochotę jeszcze trochę podrażnić swojego wampirzego królewicza. Uśmiechnął się delikatnie, zbliżając twarz do tej od zawstydzonego Todorokiego, która w tym momencie idealnie zlewała się z lewą stroną jego krwistoczerwonych włosów. Czerwonooki zagryzł ostre ząbki na policzku starszego chłopca, przez co ten syknął i spojrzał wściekle na wiszącego nad nim jednego z mieszkańców tej ogromnej rezydencji.
Jak na razie razie władali nią ojciec oraz matka Shōto, ale za niedługo to on miał przejąć wszystkie obowiązki rodziców. Oczywiście, najpierw musiał znaleźć sobie wybrankę.

- Oh, nic. Po prostu śniadanie ci zaraz wystygnie. Dokończymy następnym razem, kundlu - ostatni wyraz wypowiedział takim samym akcentem, jak jego pan.

Bakugō stanął na dwie nogi i machając swoim, dość dużym, ogonem spojrzał na Todorokiego. Śliczne czerwone oczy Katsukiego zasłaniały kosmyki, lśniące w blasku słońca, blond włosów. Nastolatek był na swój sposób uroczy, czego nie ukrywał nawet sam Shōto. Zdziwiło go jednak poprzednie zachowanie chłopaka.

Młody wampir miał niemały kłopot w dolnych partiach swojego ciała, co starał się ukryć kołdrą, lecz nie poszło mu tak dobrze, jak chciał. Katsuki ze zdziwieniem spojrzał na zakłopotanego nastolatka, po czym zaśmiał się cicho, a następnie ruszył w stronę drzwi. Przy wyjściu dodał tylko:

- Pośpiesz się, bo wszyscy już czekają.

***

Todoroki uporawszy się ze wcześniej wymienionym problemem, zszedł do jadalni, gdzie wszyscy siedzieli już przy stole. A mianowicie jego ojciec, rodzeństwo oraz kundel.

- Dość długo ci to zajęło - usłyszał surowy głos ojca. Ten jednak spojrzał z mordem w oczach na Bakugō, co szesnastolatek odwzajemnił niewinnym uśmiechem. Chłopak o czerwono-białych włosach usiadł przy stole i nie wypowiedział żadnego słowa, aż do końca posiłku.

- Idę zobaczyć, jak się czuje mama - odpadł odchodząc od mebla. Nie zaszczycił nikogo spojrzeniem, tylko odszedł w ciemny korytarz.

Stojąc przed ogromnymi drewnianymi drzwiami, Shōto zawahał się, nim zapukał. Wiedział, co go spotka, gdy przekroczy ich próg. Matka znowu zacznie wypytywać, czy znalazł swoją wybrankę. Kobieta nie miała już sił i chciała, żeby jej syn jak najszybciej zajął ich miejsce.

- Proszę - usłyszał zmęczony głos.

Młodzieniec wziął głęboki wdech i wszedł do pokoju, który aż raził w oczy przez dużą ilość koloru, którego chłopak tak bardzo nienawidził. Natomiast jego rodzice go uwielbiali.
Czerwone ściany, podłoga, dywan, meble, a nawet drobiazgi, które były poobstawiane po całym pomieszczeniu. Przyszły hrabia zaśmiał się w duchu.
Co mógł zrobić? Kompletnie nic. Zawsze stał w miejscu i robił to, na co oni mieli oczywiście ochotę. Lecz zaplanował sobie, że po ich odejściu, zmieni całkowicie wszystko.

Ale wtedy nie wiedział jeszcze, jak bardzo to wszystko się zmieni.

- Jak się czujesz? - Todoroki podszedł do łoża, gdzie leżała jego rodzicielka i pochylił się nad nią.

- Shōto - kobieta dotknęła delikatnie sporą bliznę na lewym oku jej syna - Czy znalazłeś już swoją wybrankę? Wiesz, że zostało nam mało czasu... - i znów. Zaczęło się.

- Nie, mamo. Nie znalazłem nikogo - westchnął biało-czerwono włosy - Wszystkie dziewczyny to kłamliwe- wściekł się i jego rodzicielka o tym wiedziała, dlatego nie dała mu skończyć zdania.

- Nie mów tak. Na pewno znajdziesz tą jedyną - uśmiechnęła się wesoło pani Todoroki - No, zmykaj już.

Shōto wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Miał już dosyć wszystkiego.
Było wolne, więc miał zamiar przesiedzieć cały dzień w swoim malutkim świecie i zastanawiać się nad swoim nudnym życiem. Lecz i w tym mu przeszkodzono. A kto dokładnie to zrobił? Młody blondwłosy chłopak z puchatym ogonkiem, który niesamowicie urzekał przyszłego pana tego domu.

W tym samym momencie, gdy wilczy nastolatek zamknął za sobą drzwi na klucz, chłopak siedzący na łóżku zrozumiał, że znalazł już swoją wybrankę... a raczej wybranka.

Czerwonooki szybko zmniejszył dzielącą ich odległość, siadając temu drugiemu na kolana. Oplótł szyję chłopaka, zagłębiając się znów w jego różnokolorowych tęczówkach. Kochał je i czasem był zazdrosny o to, że Todoroki tak bardzo się wyróżnia. Chciał go mieć tylko dla siebie, ale do tego też przyznać się przecież nie mógł.
Lecz teraz, gdy miał pewność co do uczuć szesnastolatka, nie liczyło się nic, jak tylko ich miłość. Widział to w jego oczach. Strach, lecz zachłanne pożądanie.

- Kocham twój czerwony, wiesz? - odpadł Bakugō z niemałym uśmiechem na twarzy. Przeczesał dłonią włosy starszego chłopaka, po czym szepnął mu do ucha - Tak, jak całego ciebie.

Ich usta złączyły się w pocałunku, który przelewał wszystkie uczucia na drugą osobę.

Po tej nocy Todoroki Shōto pokochał czerwony.

one shots - bakutodo/todobakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz