three

3.9K 229 44
                                    

Dziewiętnastoletni blondyn stał przed małym sklepikiem, rozdając ulotki, aż tuż przed jego nosem przebiegł jakiś nastolatek. Po drodze oczywiście zahaczając o Bakugō i rozsypując jego ulotki po całym chodniku. Nie zatrzymał się, żeby pomóc, lecz biegł dalej.

Na drugi dzień to samo. Tym razem, aż ulotki, które wpadły na twarz Katsukiego, paliły się przez jego, czerwoną ze złości, twarz.

Dzień trzeci. Blondyn rozglądał się uważnie, żeby tylko chłopak o czerwono-białych włosach znów na niego nie wpadł. Tak się niestety nie stało, ponieważ Bakugō na sekundę odwrócił swoją uwagę, patrząc w niebo i już ulotki latały po całym chodniku.

- Stój! - krzyknął wkurzony dziewiętnastolatek, podbiegając do chłopaka, który jak na zawołanie od razu się zatrzymał - Już trzeci dzień tędy przebiegasz, jakbyś miał petardę w dupie i rozsypujesz moje ulotki! Mógłbyś się, chociaż zatrzymać i przeprosić!

- Wybacz, pogadamy później, teraz się spieszę. Papa! - pomachał jeszcze Bakugō, zanim odbiegł.

Niestety ręka tajemniczego chłopaka zahaczyła o jedną kartkę, którą trzymał Katsuki i ta wpadła mu na twarz.

- Już. nie. żyjesz. - wysyczał przez zęby.

Kolejnego dnia Bakugō czekał jedynie na złapanie w swoje szpony nastolatka i rozszarpanie go na strzępy. W tym momencie przed blondynem stanął zawstydzony chłopiec, który za chwilę miał zginąć. Oczywiście nie dosłownie.

- Przepraszam za tamto... Spieszyłem się na zajęcia i nie zwracałem uwagi na to, co się wokół mnie dzieje - zagryzł wargę, patrząc niepewnie na ulotkarza.

Katsukiemu, aż zabiło serduszko. Jak mógł chcieć uśmiercić tak uroczą istotkę?

- To dla ciebie - dodał niższy chłopak, wręczając zahipnotyzowanemu dziewiętnastolatkowi bombonierkę czekoladek - Na zgodę.

Bakugō przyjął prezent, wpatrując się w kolorowe tęczówki nastolatka. Gdy ten już chciał odejść, potknął się i wpadłby na ulicę, gdyby nie to, że Katsuki wyrywając się z transu, złapał go i przyciągnął do siebie. 

- Uważaj na siebie, skarbie - wyszeptał i odpiął ze swojej koszuli krwistoczerwoną różę, wplatając ją we włosy chłopaka.

Od pierwszego dnia incydentu minęło już pięć dni. Bakugō zauważył w oddali biegnącego nastolatka.

To moja szansa - pomyślał.

Stanął na środku chodnika, rozkładając ramiona, w które po chwili wpadł spieszący się chłopak. 

- C-co ty robisz? - zdezorientowany czerwono-biało włosy splótł dłonie na szyi dziewiętnastolatka, aby nie spaść.

- Jesteś taaaki uroczy, że nie pozwolę ci odejść - mówiąc to Katsuki zrobił dziubek z ust - O, widzę, że kwiatek jeszcze nosisz - uśmiechnął się, patrząc na różę, która znajdowała się na tym samym miejscu co wczoraj - Jak się nazywasz?

- T-todoroki Shōto - odparł nieśmiało, czerwieniąc się na całej twarzy - A ty?

- Bakugō Katsuki, ale możesz mi mówić kochanie.

one shots - bakutodo/todobakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz