2

14 2 0
                                    

Była noc, wszyscy spali oprucz ...
Justina i Paris. Justin poszedł do stajni i podszedł do Paris-a.
-Witaj koniu - powiedział otwierając boks.
-Już twój czas się skończył! - wykrzykną.
Wtedy Pan Knok pociągną za uzde Parisa.
Wyszli na zewnątrz a po 5-7 minutach przyjechał żeźnik.

Paris:
Nie,nie,nie,nie... Tylko nie to!
Co mam robić?

Wtedy usłyszał Grażyne (jedną z krów) „UCIEKAJ! UCIEKAJ PARIS!" krzyczała.
Paris bez zastanowienia wzią zamach kopną pana Konk a potem wysiadającego z samochodu żeźnika i... udało mu się uciec.
-Było blisko,ale gdzie się teraz podzieje?Czemu chciał mi to zrobić? - odparł sam do siebie Paris.
Wędrował on tak całą noc, a rano zrobił postuj nad rzeką.
Paris zasną... Kiedy się obudził był w przyczepie dla konii.

Paris:
Dziwne, gdzie ja jade? Napewno nie na ubuj bo by tu nie było tak przyjemnie , do Pana Knok też nie bo on perzyczepe miał zepsutą.
Nagle odwożyła się przyczepa a mnie wyprowadziła jakaś wysoka ruda pani.
Myślałem że to sen, ale nie.
Wprowadziła mnie do stajni i gdzieś poszła. Wruciła z siodłem,derką i ogłowiem.
Opożądziła mnie i wsiadła, napoczątku nie chciałem ruszyć , bo się bałem ale ruszyłem.
Pojechaliśmy na ujerzdżalnie a tam było pełno ludu , koni i przeszkud. Wszyscy patrzyli się na mnie, a ruda dziewczyna powiedziała;
-Musisz się przygotować na to , niedługo turniej a jeżeli nie wygrasz to cię sprzedam! -
Troszkę ją polubiłem , codziennie  cwiczyliśmy skoki aż do turnieju.

——————————————

No cześć! Tym razem troche dłuższy rozdział :) 242 słowa :D

Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania :)

Paris - Niechciany kuc <zawieszone Na Zawsze>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz