4

15 1 0
                                    


Paris:
Stałem przy tym drzewie cały dzień, aż do wieczora. Znaleźli mnie leśnicy, odrazu mnie wzieli do siebie. Byłem bardzo głodny a oni dali mi tylko trochę trawy. :(
Ja naprawde nie wiem czemu mam takiego pecha i nie moge znaleźć idealnego człowieka?

Noc...wszyscy spali.

Rano po Parisa przyszedł jakiś człowiek z małą bląd włosą córką.
-Dzień dobry , jestem Jonh Getluk , a to moja córka Cecylia Getluk - powiedział - Przyszliśmy po konia.
-Dzień dobry! - odpowiedział strażnik - Wystarczy pokazać tylko w jakim otoczeniu ten koń będzie przebywał.
Pan Getluk pokazał strażnikowi wrzystko co trzeba było i Paris trafił do rodziny Getluk.
Pan Getluk wzią Parisa za uwiąz i poszedł wraz z córką do stajni.
'-Mam nadzieje że ta rodzina jest normalna - pomyślał Paris -'
Pan John Getluk mieszkał sam z córką w małej ale nie biednej chatce a obok była mała stajnia w której trzymali Parisa.
Kiedy John gotował obiad mała Cecylia poszła do Parisa "pobawić się z nim" , kiedy otworzyła boks pogłaskała Parisa i nagle go zaczeła klepać, kiedy przyszedł John to przestała i zapytała czy pomoże jej wsiąść na konia.
-Może narpiew wymyślisz mu imie? - zapytał John.
-TAKKK! - krzykneła Cecylia.
-Może... Retel ? - zapytał John.
-TAKKK! - znowu krzykneła Cecylia.
-Dobra no to hop na Konika! - powiedział John wsadzając Cecylie na Parisa.
Kiedy John poszedł do domu Cecylia zaczeła szarpać Parisa za grzywe.
'-Boże! Tylko nie to! Myślałem że to normalna rodzina, ale nie! Nazwali mnie Redel a mogi Wedel i jeszcze co to dziecko szarpie mnie za grzywe - pomyślał Paris-'.

No niestety stało sie to co lepiej by było aby się nie stało, Cecylia spadła...
Kiedy John to zauwarzył odrazu zabrał dziewczynke do szpitala.
Naszczęście nic poważnego jej nie było ale John odrazu sprzedał Parisa.
-Nie rozumiem tego, to nie moja wina tylko ta dziewczynka sama ze mnie ze skoczyła- powiedział Paris.

Paris:
Kupiło mnie jakieś małżeństwo , państwo Bobr.Mieszkali oni w dóżym biało-szarym domu z dużą luksusową stajnią.
Mieli bardzo dużo koni.
Kiedy szedłem tak przez stajnię widziałem tabliczki z imioniami koni , np; Hope, Mist, Grok, Szerlok, Emerald, Diamond, Snow, Dark i wiele więcej...ale najbardziej przykuła mnie klacz Star. Z tego co się udało mi zobaczyć była Calutka biała z czarną pięknią grzywą.
Miałem boks właśnie koło niej.
Po 15 minutach milczenia wkońcu jakiś koń się odezwał do mnie. Był to wałach Grok.
-Witamy w stadininie „Pod Jabłonką" - powiedział.
-Cześć , jestem Paris a ty jesteś... Gro--ook?- odpowiedziałem.
-Tak, jestem koniem fryzyjskim ta biała klacz obok ciebie ma na imię... - chcąc dokończyć Grok przerwał mu potężny ogier rasy Morgan .
-Grok przeciesz znasz zasady?! - potężnym głosem odezwał się ogier.

-------------

427 słów :D

Paris - Niechciany kuc <zawieszone Na Zawsze>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz