7

281 18 2
                                    

Szkołę zaczęliśmy w wielkim stylu, parkując centralnie przed wejściem. Widać było, że moi nowi znajomi cieszyli się dużą popularnością... a tak właściwie to właścicielka kabrioletu. Zoe była piękną mulatką i w dodatku kapitanką cheerleaderek.

Nagle koło nas pojawił się ten buc, co o mało mnie ostatnio nie rozjechał i namiętnie pocałował moją koleżankę.

-Męska dziwka- powiedziałam, równocześnie próbując zamaskować te dwa słowa kaszlem, ale niezbyt mi to wyszło, bo chłopak natychmiast oderwał się od dziewczyny i spojrzał na mnie z nienawiścią.

-Znowu ty?!- wycedził przez zęby.- Prześladujesz mnie czy co?

-Jeśli już to ty mnie- powiedziałam niewinnie.- W końcu sam tu podszedłeś.

Wokół nas zaczął zbierać się tłumek i z zaciekawieniem przyglądać tej niecodziennej scenie.

-Weź się odpierdol- denerwował się coraz bardziej, zaciskając pięści.

-Bo co?- prowokowałam dalej, równocześnie dając sobie mentalnego kopniaka za to, że nigdy nie wiem, kiedy się zamknąć.- Uderzysz mnie?

-Nie biję kobiet, nawet tak denerwujących jak ty- podsumował.- Za to mogę bez użycia środków fizycznych sprawić, że nie będziesz miała życia w tej szkole.

Po tych słowach obrócił się na pięcie i ruszył w kierunku budynku. Zoe nachyliła się w moim kierunku i wyszeptała:

-Wiesz kto to był?

-Napalony idiota chcący wszystko wyruchać?- skomentowałam.

-To był Zedd Styliński, kapitan drużyny lacrossa.

-Zedd?- wyszeptałam i spojrzałam za odchodzącym chłopakiem.

Nagle przypomniałam sobie o obietnicy złożonej podczas naszego ostatniego spotkania i postanowiłam ją dopełnić. Podbiegłam do niego i klepnęłam w ramię, a gdy odwrócił się w moją stronę, kopnęłam go kolanem z całej siły w krocze, co spowodowało natychmiastowe zwinięcie się w kulkę, a ja zaczęłam uciekać.

-Pojebało cię?- zapytała Zoe, gdy skryłam się za jej plecami.

-Czekaj, zaraz zobaczysz- śmiałam się.

Zedd zdążył się już nieco ogarnąć i teraz zmierzał wściekły w naszym kierunku.

-Doigrałaś się- powiedział z furią.

-Zedik, ja tylko dopełniłam obietnicy- odparłam słodkim głosem i zaczęłam znowu uciekać.

Chłopak zmarszczył czoło, a koleżanka zedezorientowana patrzyła na mnie jak na wariatkę:

-Aria, zapomniałaś dzisiaj zażyć leków?

-Aria?- zapytał Zedd i uśmiechnął się cwaniacko.

Zanim się zorientowałam już stał przy mnie i przerzuciwszy mnie przez ramię, poklepał po tyłku, po czym ruszył w tylko sobie znanym kierunku.

-Przyda ci się prysznic- śmiał się, niosąc mnie przez cały budynek, a wszyscy nam się przyglądali.

Zawsze tak było: gdziekolwiek razem się pojawialiśmy, wzbudzaliśmy sensację. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?

-Nie ośmielisz się- okładałam go pięściami, próbując się wyrwać, za co zostałam nagrodzona kolejnym klapsem w pośladki.

Zedd nic nie odpowiedział. Cały czas się śmiejąc, wszedł do męskiej szatni i stając pod prysznicem (ze mną dalej przewieszoną przez jego ramię), odkręcił wodę.

Be My Bad BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz