Część III: Wesele na trzeźwo to nie wesele

1.7K 153 116
                                    

- Denerwuję się - powiedziałam po raz któryś z kolei.

- Nie masz czego. To po prostu zmieni całe twoje życie. I tyle. - Wzruszył ramionami mój towarzysz.

Stałam właśnie przed kościołem razem z moim tatą. Słońce, którego tak bardzo sobie wymarzyłam, świeciło cudownie, a na niebie nie było nawet małej chmurki. Miałam na sobie tą suknię, którą wybrałam z Yamaguchim i po pewnym czasie, nawet Oikawa się do niej przekonał i powiedział, że jest mi w niej do twarzy. A może to zasługa tego, że Iwaizumi stał za nim z nożem? Kto wie.

Wszyscy goście byli już w środku. Ja jak na razie stałam na zewnątrz, bo mam wejść dopiero wtedy, kiedy organista zacznie grać Marsz Mandelsona. Teraz nawet najcichszy dźwięk mnie straszy, bo boję się, że to już.

Serce biło mi coraz szybciej, a dłonie zaczęły mi się pocić. Zaś tata wcale mi nie pomagała.

- Nie mogę uwierzyć, że moja mała córeczka jest już taka dorosła i za chwilę wyjdzie za mąż - zachwycał się.

- Ja też w to nie wierzę. Wiesz co, a może sobie pójdę ... - Zrobiłam dwa kroki w tył, ale zaraz tata złapał mnie za łokieć.

- A ty dokąd? - zapytał zaskoczony. - Teraz chcesz się wycofać? Wszyscy czekają tylko na ciebie.

- Wiem - roześmiałam się. - Żartowałam przecież.

Właśnie w tym momencie zaczęła wypływać muzyka z wnętrza kościoła. Popatrzyłyśmy na siebie nawzajem.

- Czyli  już czas - odparł mój towarzysz.

Zrobiło mi się jakoś nostalgicznie. Już od teraz nic nie będzie takie samo.  Poczułam, że do oczu zaczęły napływać mi łzy, więc postanowiłam częściej mrugać. Nie mogę się teraz poryczeć.

- No chodź - ponaglał mnie.

Przytaknęłam z uśmiecham, po czym skierowałam się w stronę drzwi, które były już otwarte.  Tata poszedł za mną. Stanęłam w progu na samym środku i od razu poczułam wzrok wszystkich osób na sobie. Mój towarzysz zatrzymał się obok mnie. Strasznie się uparł, że zaprowadzi mnie do ołtarza, aby dodać mi otuchy.

Popatrzyłam w głąb budynku. Kościół może nie był ogromny, ale okazał się naprawdę prześlicznie przystrojony. Wszędzie królowała biel. Od jakiegoś czasu to mój ulubiony kolor.

 Odetchnęłam głęboko. Tata zgiął rękę w łokciu, po czym kiwnął głową, abym się go przytrzymała. Po chwili ruszyliśmy przed siebie.

Dopiero teraz zaczęłam się bać. A jeśli się potknę? Na pewno nikt by się nie śmiał - no może oprócz Sougo, który gdzieś tu niedaleko siedzi oraz nie jestem pewna reakcji Keia - ale i tak byłby to straszny wstyd. W końcu mam na sobie szpilki, w których zazwyczaj nie chodzę.

Dopiero po chwili spojrzałam na twarz mojego przyszłego męża. Uśmiechał się delikatnie. Ponad to patrzył mi prosto w oczy i nie mógł odwrócić ode mnie  wzroku. Wyglądał cudownie w garniturze, którego wcześniej nie widziałam, bo również chciałam mieć niespodziankę. Lecz i tak wydaje mi się, że on jest bardziej zaskoczony moim wyglądem niż ja jego. Nie jestem tylko pewna czy to zasługa sukni czy makijażu, który zrobił mi Oikawa. Muszę przyznać, że najgorzej nie wyszedł i jak na faceta, to poradził sobie rewelacyjnie. Sama nie mogłam siebie poznać w lustrze, za to on nie był zdumiony efektem końcowym, bo od początku wierzył w swoje umiejętności.

Po paru sekundach byłam już na miejscu. Jednak nie poszło mi najgorzej. Puściłam tatę, który mnie przytulił, po czym odszedł na swoje miejsce. Podeszłam do blondyna. Patrzyliśmy się na siebie nawzajem z uśmiechami na twarzach. Całkowicie zapomniałam, że dziesiątki ludzi będących za nami się nam przyglądają. Wtedy liczyliśmy się tylko my oraz ksiądz, który stał już przed nami.

Internetowe uczucie 2: Ślub ➼ ⌞TSUKISHIMA KEI⌝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz