"Człowiek nie zawsze jest kowalem własnego losu, czasem jest jego ofiarą."
Bogusław BujakRok szkolny rozpoczął się pełną parą. Szybko zleciał ostatni wolny wieczór po Wielkiej Uczcie, którą ich przywitano. Teraz trwał trzeci tydzień zajęć, a Vanessa już nie mogła porządnie się wyspać. Świadectwem tego były delikatne cienie pod oczami i wieczne ziewanie, które starannie próbowała zamaskować. Obiecywała sobie, że chociaż raz w tygodniu zrobi sobie dzień wolny i odpocznie. Na razie nic nie zapowiadało tego żeby jej zobowiązanie się spełniło.
W piątkowy poranek spiesząc się na lekcję transmutacji zaawansowanej słuchała paplaniny Lilly. Dziewczyna zatrzymała ją dłużej w dormitorium nalegając, aby ich dwie koleżanki, które dzieliły z nimi pomieszczenie, wyszły szybciej. Przez to gnały teraz na złamanie karku w stronę sali, w której miały odbywać się zajęcia.
Vanessa po raz setny tego poranka przewróciła oczami. Pomysł Lilly od początku wydawał się jej szalony.
-Możesz mi wytłumaczyć Lilly, czemu Ty nie możesz iść na to spotkanie? Przecież ponoć to Twój przyjaciel, a nie mój. Ja go nawet nie znam!
Zapytała tym samym przerywając wyczerpujący monolog przyjaciółki.
-Ness jesteś taka zaspana, że mnie nawet uważnie nie słuchasz. Przestań tak gnać przecież zdążymy!
Chwyciła ją za ramię i zatrzymała siłą. Vanessa obrociła się w jej stronę i spojrzała na nią zniecierpliwiona. Udało się jej zerknąć na zegarek i na moment jej serce przestało bić. Miały dokładnie pięć minut na dotarcie do sali
-Mówiłam Ci, że James nie lubi, gdy się z nim spotykam, a właśnie wtedy jestem również z nim umówiona. Nie mogę żadnemu z nich odmówić nie podając powodu, dlatego nie mogę tam iść. Proszę Cię zgódź się, to tylko jednorazowa prośba.
Zielone oczy wpatrzyły się w nią błagalnie. Doskonale wiedziała, że już wtedy uległa. Zawahała się jednak odrobinę przypominając sobie co jutro miała w planach nadrobić.
-Lilly rozumiem w jakiej sytuacji jesteś postawiona, ale zastanów się, co on zrobi jak mnie zobaczy? Nigdy z nim nie rozmawiałam, nie wiem nawet czy w ogóle mnie kojarzy, bo ja go nie. I najwazniejsze co ja mam mu powiedzieć? Że przyszłam w zastępstwie za Ciebie?
Uniosła brwi, kiedy Lilly pokiwała energicznie głową z wielkim uśmiechem na ustach.
-To dziecinne - warknęła odwracając głowę i patrząc czy ich grupa w oddali jeszcze nie weszła- Zrobię to dla Ciebie. Jednak nie spodziewaj się, że zostanę z nim. Ja tylko mu przekażę wiadomość od Ciebie i jeżeli będzie nalegał to powiem mu prawdę. Chodź już, bo przyszła McGonagall.Podekscytowane piśnięcie Lilly dało jej do zrozumienia jak bardzo się cieszy. Za to ona zaczęła się martwić tym, że nic nie wie o przyjacielu z dzieciństwa Lilly. Owszem słyszała o nim, bo w końcu przebywała w towarzystwie Huncwotów, którzy wręcz go nienawidzili i wyrażali się w stosunku do niego obraźliwym słowami. Za każdym razem gdy wiedziała, że coś się święci oddalała się z danego miejsca, aby nie być świadkiem gnębienia ich ofiary. Kilka razy nieświadomie wdała się w dyskusję z chłopakami na ten temat, jednak w końcu zrezygnowała z prób naprostowania ich. Wynikała z tego tylko kłótnia.
Zajmując swoje miejsce w ławce zaczęła obgryzać paznokcie. Spojrzała na Lilly i pochyliła się lekko w jej stronę.
![](https://img.wattpad.com/cover/130595234-288-k426713.jpg)
CZYTASZ
Przeznaczenie - Severus Snape
Fanfiction"Przeznaczenie to tylko inna nazwa naszej natury." Henryk Elzenberg Vanessa Deirdre Whiltiern jest młodą czarownicą, która udaje się na ostatni rok nauki do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Do jej dotychczas spokojnego, ułożonego życia wedrzeć...